Ziętara: Każdy mecz w Sanoku jest świętem
Marek Ziętara ponownie został trenerem zespołu Sanoka, który powraca do Polskiej Hokej Ligi po 4 latach nieobecności. Z entuzjazmem podchodzi do projektu drużyny, zwracając przede wszystkim uwagę na świetną atmosferę panującą na sanockich trybunach.
Nowotarżanin miał okazję pracować już w Sanoku u startu swojej kariery szkoleniowej, w latach 2010-2012. Rozpoczynał jako asystent Milana Jančuški, a po przejęciu jego posady zdobył tytuł mistrza Polski. W wywiadzie udzielonemu portalowi esanok.pl wypowiedział się o perypetiach ponownego angażu na Podkarpaciu oraz jego wizji budowy drużyny.
- Los czasami taki bywa. Sam nie spodziewałem się jeszcze kilka dni temu, że dzisiaj wyląduję w Sanoku. Wiązała mnie jeszcze roczna umowa z drużyną Lotosu PKH Gdańsk, ale ze względu na nieprzystąpienie do rozgrywek została anulowana. Dzięki temu pojawiła się informacja od prezesa Michała Radwańskiego. Bardzo się ucieszyłem, bo nie ukrywam, że mój poprzedni pobyt tutaj okazał się być kapitalny. To były piękne czasy i piękne chwile, bardzo dobrze czułem się w Sanoku. Kibice to fantastyczni ludzie, którzy potrafili zgotować świetną oprawę. Widać, że żyli tym hokejem i mam nadzieję, że uda nam się nawiązać do tamtych momentów – z nieukrywaną ekscytacją mówi Marek Ziętara.
- Nasze cele są teraz obecnie nieco odmienne, niż podczas mojego pierwszego pobytu, gdyż dysponowaliśmy wtedy dużo wyższym budżetem. Od początku biliśmy się o najwyższe cele. Grało u nas wtedy sporo drogich zawodników, za to niewielu sanoczan. Natomiast teraz sytuacja jest odwrotna, istnieje nacisk na to, aby w tej początkowej fazie postawić na wychowanków. Według zapewnień zarządu oraz mojej osobistej wiedzy jest tutaj sporo utalentowanych zawodników w wieku 18, 19 czy 20 lat. To młodzi chłopcy, którym warto dać szansę. To dla nich spora okazja. Mają możliwość zaprezentowania się na tle mocnych drużyn, takich jak Tychy, które występują w Lidze Mistrzów, czy Oświęcimia, grającego w Pucharze Kontynentalnym. Wcześniej nie mieli takich okazji. Muszą sobie zdawać sprawę, ile to dla nich znaczy. Muszą udowodnić mi i kibicom, że zasługują na miejsce w składzie. Muszą pokazać, że potrafią walczyć, chcą się rozwijać i grać na jeszcze wyższym poziomie. Głód zwycięstwa był tutaj od zawsze ogromny, ale liczę na wyrozumiałość fanów. Sam noszę w sercu wolę triumfów, ale nie ukrywam, że o wygrane będzie bardzo ciężko. Dlatego liczę, że kibice to zrozumieją. Jak już mówiłem, zdecydowaną większość składu oprzemy na wychowankach, pojawi się jednak też kilka ogniw z zewnątrz – tak swoją wizję tłumaczy nowy trener.
W wywiadzie zdradził również, że już za niedługo powinna być jasna kwestia obsady bramki. Sanoczan ma wzmocnić golkiper znany już sympatykom Polskiej Hokej Ligi.
- Wszystko toczy się szybko. Raptem za kilkanaście godzin powinniśmy mieć pewną pozycję w bramce. Będzie to zawodnik, który już bronił w PHL. Jak na nasze realia i możliwości finansowe, będzie to solidne wzmocnienie - według słów 50-latka, już jutro kibice nie będą musieli martwić się o to, kto stanie między słupkami podkarpackiej ekipy.
Ziętara nie szczędził również ciepłych słów całemu środowisku sanockiego hokeja. Przyznał, że nigdzie indziej nie spotkał się z taką atmosferą w czasie meczu.
- Atmosfera na meczach jest nieprawdopodobna, a głód hokeja ogromny. Tutaj każdy mecz jest świętem. Już nie mówię o play-offach czy o zdobytym mistrzostwie, bo takie chwile przeżywa się tylko kilka razy w życiu. Mówię przede wszystkim o środowisko, przecież 8 lat minęło od czasu, kiedy tu ostatnio pracowałem, a wciąż kojarzę jakieś 80% osób – dziennikarzy, przedstawicieli mediów, wielu ludzi, których pamiętam i cieszę się, że będę miał okazję z nimi ponownie pracować. Może tak po prostu miało być? Ja się z tego bardzo cieszę – były szkoleniowiec Podhala Nowy Targ czy PKH Gdańsk nie kryje się z tym, że to właśnie w Sanoku przeżył najlepsze lata kariery.
Świeżo ogłoszony trener miał już okazję spotkać się z dziennikarzami. Podczas niedługiej konferencji opowiedział o pierwszych krokach, które poczyni przy budowie kadry.
- Wstępnie rozpoczynamy wspólną pracę od 3 sierpnia, kiedy wszyscy razem się spotkamy z całą drużyną. Rozmawiałem już z panem prezesem, nie po raz ostatni zapewne, drużyna na razie będzie oparta o miejscowych sanoczan, do których będziemy starali się dokooptować kilka nazwisk z zewnątrz. Muszę poznać jeszcze tych chłopaków – ich charaktery, umiejętności osobowość. Będę musiał im przypisać konkretne role do odegrania w zespole; stworzyć formacje. Pracy jest przed nami sporo, przede wszystkim muszę poznać chłopaków od strony sportowej, ale też mentalnej. To jest mój pierwszy cel. Tak się składa, że kilku zawodników znam, jak choćby Marka Strzyżowskiego, z którym będę miał okazję ponownie pracować, dzięki czemu mam nieco ułatwione zadanie. Szczególnie muszę skupić się na tych młodych. Muszą zdawać sobie sprawę, że dostają ogromną szansę na poziomie ekstraligi. To dla nich też szansa na promocję i na wypłynięcie na wielkie wody. Liczę, że chłopcy podejdą do tego z ogromnym zaangażowaniem, wolą i chęcią walki. Muszą sobie zdawać sprawę z tego, że ten sezon zadecyduje o ich przyszłym rozwoju. Będę im się starał to wpajać. Przez to, że są młodsi, będzie nam ciężej z ligowymi tuzami. W wielu drużynach są teraz ogromne ilości obcokrajowców, więc warunki stworzone przez prezesa są szansą dla każdego wychowanka. Mam nadzieję, że ją wykorzystają. Czas pokaże, kto z niej skorzystał, a kto nie. Z tą wiedzą będziemy podejmowali decyzje dotyczące dalszych ruchów w kadrze – kończy Marek Ziętara.
Komentarze