Trzeci mecz, trzeci raz dodatkowy czas gry i... trzecia porażka. JKH górą nad Cracovią po karnych
Trzeba uzbroić się w cierpliwość, gdy ostatnio zasiada się do spotkań Comarchu Cracovii. To już bowiem trzeci raz rzędu, kiedy mecz „Pasów” rozstrzyga się w dodatkowym czasie gry. I, podobnie jak z Unią Oświęcim i GKS-em Tychy, krakowianie obejść muszą się bez wygranej. Tym razem skuteczniejszy okazało się JKH GKS Jastrzębie, który pokonał ekipę spod Wawelu po serii rzutów karnych 2:1. Decydujący najazd wykonał Emil Bagin.
W tym sezonie JKH bywało zespołem szczęśliwym dla „Pasów”, na którym jej zawodnicy rehabilitowali się po bolesnych klęskach. Dziś ekipa spod Wawelu znów mogła przełamać się na Jastrzębiu, albowiem, pomimo dobrej postawy, w dwóch ostatnich spotkaniach przeciw GKS-owi Tychy i Unii nie udało jej się odnieść zwycięstwa w dodatkowym czasie gry. Gospodarze z kolei ostatnio są na fali, co udowodnili dwoma okazałymi wiktoriami przeciwko biało-niebieskim.
Wyborowe strzały z linii niebieskiej
Jako pierwszym tego popołudnia na Jastorze poszczęściło się krakowianom, którzy w 8.minucie otworzyli wynik. Krążek wówczas wylądował na kiju ustawionego pod bandą na niebieskiej Janne Jaalasvary. Doświadczony Fin świetnie przymierzył po długim słupku i zaliczył swoje pierwsze trafienie barwach „Pasów”. JKH odpowiedziało pięć minut później. Podobnie, jak Jaalasvara, na linii niebieskiej gumę otrzymał Marcin Kolusz, który znajdując lukę między broniącymi w osłabieniu rywalami posłał krążek prosto do siatki.
Spotkanie jak dotąd toczyło się raczej spokojnie, więcej czasu spędzano na walce, aniżeli konstruowaniu klarownych okazji. Formacje przyspieszył tuż przed przerwą, kiedy to na przemian zaczęły wymieniać się atakami. Ich owocem była wyśmienita szansa dla Cracovii. Po przewinieniu na wychodzącym sam na sam Adamie Rašce arbiter podyktował rzut karny. Do najazdu poszedł sam poszkodowany, który jednak niefortunnie potknął się przy wykończeniu i fatalnie zaprzepaścił szansę na gola.
Dobra, ale nieskuteczna Cracovia
Od wznowienia gry inicjatywę przejęli przyjezdni. Bez względu na to, czy w pięciu, czy w czterech znajdowali się na lodzie, szturmowali bramkę Jakuba Lackoviča, a sama ich postawa mogła się podobać. Problem w tym, że… nie przynosiła rezultatów. Goście bowiem nie zdołali do przerwy zmienić swojego dorobku bramkowego. JKH uchroniło się od straty gola, był to jednak jedyny pozytyw z gry w drugich dwudziestu minutach. Róbert Kaláber miał prawo mieć dużo obiekcji wobec swojej drużyny…
Wyrównany bój aż do rzutów karnych
Piętnaście minut refleksji w szatni podziałało, gdyż po pauzie Jastrzębie prezentowało się o wiele lepiej. Gospodarze dorównali przyjezdni, którzy nogi z gazu nie spuścili. Efektem tego był równorzędny pojedynek. Im bliżej syreny, tym przynosił więcej dogodnych szans, ale mimo to w regulaminowym czasie gry się nie rozstrzygnął. Remis utrzymywał się i w dogrywce, a żadna ze stron nie potrafiła tego zmienić. Najbliżej była Cracovia, która na sześćdziesiąt sekund do końca miała mecz na kiju Tomáša Vildumetza. Czech wyjechał sam na sam, ale przy finalizacji przestrzelił nad bramką. A więc o losie spotkania zadecydować miały najazdy, w których kunsztem wykazało się JKH.
Bezlitośnie skuteczni gospodarze
Pewnie wykonane przez Nicholasa Forda i Emila Bagina karne usytuowały jastrzębian na prowadzeniu. Nadzieję w serca krakowian wróciły, gdy w trzeciej serii, po pomyłce Marcina Kolusza, kontaktowego gola strzelił Johan Lundgren. Złudzenia prysły jednak błyskawicznie, gdy swój najazd sfinalizował Jakub Ižacký. Czeski napastnik nie dał najmniejszych szans Filipowi Krasanovskiemu i dał swojej drużynie zwycięstwo. Ostatecznie niedzielny wieczór z punktem do przodu zakończyło JKH, przedłużając serię „extra time’owych” porażek „Pasów” do trzech.
[YT=https://www.youtube.com/watch?v=YJIJB2c8exs]
JKH GKS Jastrzębie - Comarch Cracovia 2:1 (1:1, 0:0, 0:0, d. 0:0, k. 3:1)
0:1 Janne Jalasvaara - Tomáš Vildumetz (07:42),
1:1 Marcin Kolusz - Nicholas Ford, Rastislav Špirko (12:05, 5/4),
2:1 Emil Bagin (65:00, Karny decydujący).
Sędziowali: Wojciech Wrycza, Przemysław Gabryszak (główni) - Maciej Byczkowski, Michał Kłosiński (liniowi).
Minuty karne: 4-10.
Strzały: 32-41.
Widzów: 600.
JKH GKS: J. Lackovič - K. Górny, P. Wajda (2); M. Urbanowicz, F. Starzyński (2), T. Rajamäki - J. Hamilton, J. Martiška; M. Kolusz, D. Paś, N. Ford - O. Viinikainen, E. Bagin; J. Ižacký, D. Jarosz, R. Špirko - J. Kamienieu; Ł. Nalewajka, R. Arrak, S. Kiełbicki, M. Zając.
Trener: Róbert Kaláber.
Cracovia: F. Krasanovský (2) - A. Ježek, J. Žůrek (2); M. Látal, A. Raška (2), M. Špaček - A. Younan (2), V. Kunst; M. Kasperlík, J. Lundgren, G. Berling - J. Jalasvaara (2), D. Krenželok; S. Brynkus, R. Sawicki, T. Vildumetz - L. Motloch; K. Mocarski, M. Bezwiński, F. Kapica oraz A. Dziurdzia.
Trener: Rudolf Roháček
Komentarze
Lista komentarzy
atreus
Hymmmm.... a mi się wydawało, że trzeciego trafionego karnego strzelił IZACKI, Bagin jechał jako drugi.... Ale może na innym meczu byliśmy
narut
no i Ford rządzi..