Trener sezonu – Róbert Kaláber

W momencie, gdy inni szkoleniowcy musieli obchodzić się ze smakiem, analizując przyczyny porażki swoich podopiecznych, on podnosił kolejne trofea. Potrójna korona wywalczona przez JKH GKS Jastrzębie nie dała nam zbyt wielkiego pola manewru. Trener sezonu może być tylko jeden – został nim Róbert Kaláber!

Mistrzostwo Polski, Puchar Polski, Superpuchar Polski – lista osiągnięć Jastrzębskiego Klubu Hokejowego jest w tym sezonie imponująca, wszak to pierwsza drużyna w Polsce, która sięgnęła po potrójną koronę. Przed rozpoczęciem rozgrywek zapowiadaliśmy, że o powtórzenie ubiegłorocznego wyniku (brązowy medal, Puchar Polski oraz Puchar Wyszehradzki) będzie im niezwykle ciężko, oni jednak zanotowali najlepszą kampanię w swojej całej historii.

Zanim jednak trener Kaláber zdążył przystąpić do rozpoczęcia przedsezonowych, otrzymał olbrzymią nobilitację od Polskiego Związku Hokeja na Lodzie – został mianowany selekcjonerem drużyny narodowej. Część kibiców głowiła się, czy zdoła on połączyć liczne obowiązki, jego pracoholizm pozwolił mu jednak na pogodzenie obydwu interesów.

Plany letnich przygotowań zostały znacznie pokrzyżowane przez koronawirusa, który rozszalał w szatni JKH. Zmusił on sztab szkoleniowy do wycofania się z udziału w towarzyskim turnieju rozgrywanym w czeskiej Porubie, a cała ekipa nie miała zbyt wiele czasu na właściwą zaprawę do nadchodzących rozgrywek. Choć u progu sezonu jastrzębianom doskwierała nierzadko rażąca nieskuteczność, ciężko było im zarzucić cokolwiek w aspekcie kondycyjnym. Co więcej, ich popisowym okresem gry były drugie tercje, kiedy to potrafili siać istne spustoszenie w tercji rywali.

Hokeistom znad czeskiej granicy dowodzonym przez słowackiego trenera udało się przełamać również krakowsko-tyską hegemonię w Superpucharze Polski. Po raz trzeci z rzędu w ręce jastrzębian trafił także Puchar Polski, dzięki czemu na stałe zagościł on na Jastorze. Łyżką dziegciu w beczce miodu mogło okazać się drugie miejsce zajęte w sezonie zasadniczym. Jastrzębianie opuścili fotel lidera właściwie na ostatniej prostej, ciężko jednak przewidzieć, jakie zapadłyby rozstrzygnięcia, gdyby play-offowa drabinka ułożyła się inaczej. Koniec końców, nikt nie pamięta przecież o zwycięzcach zmagań ligowych, tylko o ostatecznym triumfatorze rozgrywek.

Faza play-off nie pozostawiła natomiast cienia wątpliwości, że to JKH GKS Jastrzębie był najlepszą drużyną tego sezonu. Choć nieraz dopisywało jej hokejowe szczęście, w każdym ze spotkań była ona w stanie przedstawić twarde argumenty, które przemawiały za jej zwycięstwem. Ostatecznie w całej play-offowej batalii przydarzyły im się zaledwie dwa potknięcia: w dogrywce w czwartym meczu z katowicką GieKSą (jedyna porażka poza regulaminowym czasem gry!) oraz w trzecim starciu z Comarch Cracovią.

Róbert Kaláber obalił tym samym mit, jakoby jego drużyna znacznie obniżała loty po okresie noworocznym. Również i teraz przydarzyły się jej małe turbulencje, trafiła jednak idealnie z formą na najważniejszy moment sezonu. Warto także nadmienić, iż jastrzębski zespół nie zanotował w minionych rozgrywkach dwóch następujących po sobie porażek – po każdej klęsce trener Kaláber był w stanie znaleźć receptę na wygraną w kolejnym spotkaniu. Biorąc pod uwagę fakt, iż klubowi włodarze poczynili już wszelkie starania, by utrzymać trzon zwycięskiej ekipy, jastrzębianie wyrastają na mocnych faworytów do zachowania miejsca na szczycie. Jedno jest pewne – słowacki trener, który pozostanie w Jastrzębiu-Zdroju przez kolejne trzy lata, nie zamierza poprzestać tylko na jednym złotym krążku.