Siergiej Ogorodnikow: Mam nadzieję, że jeszcze mi się uda strzelić kilka bramek w stylu lacrosse
Po meczu JKH GKS Jastrzębie - TatrySki Podhale Nowy Targ rozmawialiśmy z zawodnikiem miesiąca września wybranym przez redakcję Hokej.Net
HOKEJ.NET:–W dzisiejszym meczu było widać sporo agresywnej gry i walki do końca. Jak uważasz, czego brakło waszej drużynie, aby zwyciężyć?
Siergiej Ogorodnikow: – Dzisiaj był ciężki mecz, graliśmy przeciwko dobrej drużynie, która jest aktualnie wiceliderem. Na początku bardzo brzydko zagrali przeciwko naszemu zawodnikowi. My strzeliliśmy pierwsi, potem Jastrzębie strzeliło dwa razy. Nam się udało wyrównać, ale pod sam koniec, głupia kara wszystko nam przekreśliła, bo straciliśmy gola w osłabieniu.
Kiedy jechałeś na ławkę kar, pokazałeś jakiś gest kibicom...
– No właśnie, o kibicach. Kibice nie widzą wszystkiego co dzieje się na lodzie. Ja sam zostałem dwa razy uderzony w głowę. To wszystko potęgowało emocje, kiedy zjeżdżałem na ławkę kar, to nie było mi przyjemnie, kiedy na mnie krzyczano. A kiedy strzeliłem gola chciało mi się zapytać czy też będą na mnie krzyczeć?
Jakie są cele drużyny na ten sezon?
– Jako takich celów na razie nie mamy, po prostu walczymy i chcemy zwyciężyć w każdym meczu.
Jakie masz wrażenie, co od drużyny i ogólnie o polskim hokeju?
–Pozytywne, bo jest bardzo dobra drużyna, bardzo dobrzy trenerzy. Jestem bardzo zadowolony. Oprócz tego, moja rodzina przyjechała tu ze mną, i mogę spędzać z nią więcej czasu. Tutaj przejazdy z meczu na mecz są bardzo krótkie, nie tak jak to było w Rosji. Dlatego też mam więcej czasu na regenerację i odpoczynek.
A czy nie masz problemu z polskim językiem?
–Dobrze się rozumiemy, drugi trener dobrze mówi po angielsku a pierwszy trener mówi po rosyjsku. Nawet kiedy mówi po polsku, wszystko rozumiem, bo języki są podobne. Jeżeli czegoś drobnego nie zrozumiem, to mogę zawsze zapytać u chłopaków.
W sparingowym meczu z Oświęcimiem strzeliłeś bramkę w stylu lacrosse... skąd taka umiejętność?
–To od małego tak się lubiłem bawić z krążkiem, ale specjalnie tego nie robimy na treningach. Natomiast podczas meczu zawsze szukam okazji aby strzelić bramkę w takim stylu. To nie jest moja pierwsza, ani mam nadzieję ostatnia bramka w stylu lacrosse.
Grałeś w Rosji, Ameryce, na Białorusi, teraz tu w Polsce. Widzisz wielką różnice pomiędzy treningami a hokejowym stylem?
–W zasadzie, wszystko wszędzie jest tak samo. Jedynie, w Rosji jest trudniej, bo to jest wielki kraj i odległości pomiędzy meczami są często olbrzymie. Miałem tam bardzo mało czasu na normalny odpoczynek, bo za chwilę już jest kolejny mecz. Pod tym względem w Polsce jest lepiej. A co do hokeja... w każdej lidze, w każdej drużynie są dobrzy zawodnicy, którzy potrafią zagrać na wysokim poziomie.
Kto z trenerów miał najmocniejszy wpływ na Ciebie jako zawodnika?
–Oczywiście, że mój tata, bo do piętnastu lat tylko on mnie trenował. To właśnie on pokazał mi wszystkie najważniejsze elementy, nauczył swojej techniki. Można powiedzieć, że to on przygotował mnie do seniorskiego hokeja. A już grając w seniorach, miałem bardzo dużo dobrych trenerów, mogę tu wymienić Wiaczesława Bykowa, który mnie też dużo nauczył.
Mówiłeś, że przyjechałeś tu z rodziną...
–Tak, z żoną i córką, która ma pięć lat. Córka mnie zawsze uspokaja, dziś też przed meczem graliśmy w piłkę. W domu staram się nie myśleć o hokeju. Dopiero w autobusie zaczynam dostrajać się do hokeja. Jak człowiek cały czas myśli o meczach to może się "przegrzać" i nic dobrego z tego nie wyjdzie.
A czy nie chcesz, żeby twoja córeczka też grała w hokeja?
–Nie, chociaż ona bardzo tego chce. Jej się podoba i hokej i piłka nożna, ale na razie chcemy oddać ją na gimnastykę artystyczną, a później na choreografię.
Jaki mecz w swojej karierze najbardziej zapamiętałeś?
–To finał mistrzostw świata U18 z roku 2004, w Mińsku na Białorusi. Wygraliśmy wtedy z USA. Pamiętam, jak nas wspierali kibice, oprócz tego, cała moja rodzina była na trybunach.... to było wspaniałe uczucie i mam nadzieję, że kiedyś coś podobnego jeszcze się powtórzy.
W jakim mieście w Polsce jest najlepsza atmosfera na meczu?
–Oczywiście, że u nas w Nowym Targu. Mamy najlepszych kibiców. Nawet kiedy przegrywamy, to oni nas wspierają, chce się grać i zwyciężać dla nich.
A dlaczego grasz z numerem 13?
–Najpierw chciałem grać z innym numerem, ale on był już zajęty w Podhalu. W sezonie 2005/06 grałem z trzynastką w Russian Selects w serii meczów Canada - Russia Challenge. Dobrze tam zagrałem, zdobyłem dużo punktów i strzeliłem dużo bramek. Dlatego się zdecydowałem na #13.
Jaki zawód wybrałbyś, gdybyś nie grał w hokeja?
–Wydaje mi się, że nie miałem żadnego wyboru, bo mój tata jest zasłużonym trenerem Rosji w hokeju. Zawsze bardzo mi się podobał hokej. I nie było czegoś takiego, że ktoś mnie zmuszałby do tego. Z własnej woli przychodziłem na wszystkie treningi i mecze - po prostu chciałem grać w hokeja.
A masz jakiegoś ulubionego zawodnika?
–W Irkucku, skąd pochodzę, były dwie drużyny, których trenerem był mój ojciec. Kiedyś w jednej z nich, na przykład, grał napastnik Wiaczesław Sokołowski, który na lodzie robił takie rzeczy, że nikt inny nie potrafił tego powtórzyć. Jako mały chłopak często go obserwowałem i chciałem naśladować. Ale, tak naprawdę, oglądając mecze, zawsze znajdziesz coś u innych graczy co byś chciał przenieść do swojego stylu.
Jeszcze raz gratulujemy tytułu hokeisty września 2017.
Rozmawiały: Daria Martsinovich i Iryna Bushta
Komentarze