Pokora, skromność i praca
Ciarko STS Sanok odniósł pierwsze zwycięstwo w tym sezonie, pokonując po rzutach karnych Comarch Cracovię 3:2.
Sanoczanie nieźle rozpoczęli sezon. Imponują walecznością i niesamowitą ambicją. W piątek napsuli krwi mistrzom Polski, GKS-owi Tychy, a w niedzielę pokonali po rzutach karnych faworyzowany zespół „Pasów”.
– Pierwsze dwa mecze zagraliśmy bardzo dobrze. Z każdym kolejnym spotkaniem uczymy się grać na poziomie seniorskim; uczymy się dyscypliny i odpowiedzialności. Przede wszystkim gramy z charakterem i sercem – wyjaśnia Marek Ziętara, trener Ciarko STS Sanok.
Przekonuje też, że w starciu z Cracovią jego zespół wcale nie był gorszy. Ba, stworzył sobie porównywalną liczbę okazji strzeleckich.
– W pierwszej tercji sytuację sam na sam z bramkarzem rywali miał Bukowski, były też dwie podwójne przewagi. Mieliśmy więcej okazji czysto strzeleckich w pierwszej tercji, ale przy pierwszej straconej bramce, spotkał nas pech – analizuje Ziętara.
– W drugiej tercji po stracie kolejnej bramki naszym chłopakom zabrakło wiary, że można jeszcze odwrócić losy tego meczu. Nasza gra stała się monotonna. Po drugiej tercji w naszej szatni odbyliśmy poważną rozmowę. Zagraliśmy pressingiem, agresywniej, co przyniosło kary, ale też bramki. Dodało nam to skrzydeł. Będę cały czas powtarzał, że zaangażowanie i walka są ważne, ale najważniejsza jest pokora, ponieważ przed nimi jeszcze wiele pracy do wykonania oraz doświadczenia do zebrania – podkreśla 50-letni szkoleniowiec.
Zwycięstwo sanoczan nad Cracovią można rozpatrywać w kategorii niespodzianki.
– Tak, to mała sensacja. W ekipie z Krakowa występuje przecież masa obcokrajowców z przeszłością w czeskiej ekstralidze i na jej zapleczu. Na pewno rywale chcieli wygrać ten mecz, bo mocno na nas naciskali w trzeciej tercji. Wydaje mi się jednak, że pod względem fizycznym prezentowaliśmy się bardzo dobrze, być może nawet lepiej niż krakowianie. Cały czas powtarzam: pokora, skromność i praca – mocno akcentuje szkoleniowiec rodem z Nowego Targu.
Komentarze