Ogromny pech Bernata. "Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą"
Tobiasz Bernat nie będzie miło wspominał towarzyskiego turnieju w słowackiej Spisskiej Nowej Wsi. Wychowanek Zagłębia Sosnowiec doznał w nim skomplikowanego urazu kręgosłupa i jego dalsza kariera wisi na włosku.
Dla 35-letniego hokeisty sezon 2018/2019 miał być szczególny, bo Zagłębie po wykupieniu „dzikiej karty” ponownie znalazło się w ekstralidze. Zarząd klubu wraz ze sztabem szkoleniowym rozpoczął budowę drużyny w oparciu o swoich wychowanków. Do macierzy z Comarch Cracovii wrócili Rafał Radziszewski i Damian Słaboń, a kontrakt z sosnowieckim klubem przedłużył też Tobiasz Bernat.
Jednym z elementów przygotowań do zbliżających się wielkimi krokami rozgrywek był turniej na Słowacji. W drugim meczu Zagłębie przegrało z Duklą Michalovce 2:5, a Bernat nie dokończył tego spotkania. Został ostro zaatakowany przez jednego z rywali.
– Stałem twarzą do bandy, bo chciałem wybić krążek z naszej tercji. Nagle rywal zaatakował mnie z tyłu i tak właśnie rozpoczęło się moje nieszczęście – powiedział napastnik, który słynie ze swej waleczności.
Pierwsze badania nie wykazały nic poważnego, ale po konsultacjach przeprowadzonych w szpitalu Świętej Barbary w Sosnowcu, okazało się, że dwa kręgi w odcinku szyjnym są uszkodzone.
– I uwierają rdzeń kręgowy. Straciłem czucie w rękach, ale nie zamierzam się poddawać – dobitnie zaznaczył Bernat.
Lekarze uznali, że ucisk na rdzeń zlikwidują metodą bezinwazyjną, tak zwanym wyciągiem czaszkowym.
– Do czaszki wkręcono mi śruby, a na wyciągu umieszczono ośmiokilogramowe odważniki. Mam nadzieję, że ta metoda przyniesie efekt – wyjaśnił wychowanek Zagłębia Sosnowiec.
Wkrótce 35-letniego napastnika czekają kolejne badania. Po nich okaże się, czy będzie potrzebna operacja kręgosłupa.
– Jestem uparty, ambitny i nie lubię przegrywać. Przede mną kolejna przeszkoda, którą po prostu muszę pokonać. Wierzę, że jeszcze uda mi się zdobyć tytuł mistrzowski z Zagłębiem. Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą – zakończył.
Komentarze