NHL: Washington Capitals na czele dywizji [WIDEO]
Washington Capitals zostali nowymi liderami dywizji metropolitalnej NHL. "Stołeczni" nad ranem polskiego czasu nie dali sobie strzelić gola, a sami w końcówce strzelili dwa drużynie Los Angeles Kings.
Drużyna z Waszyngtonu na wyjeździe pokonała "Królów" 2:0. Bardzo długo nie było goli, ale w 57. minucie Garnet Hathaway po świetnym podaniu Johna Carlsona trafił do bramki gospodarzy, a nieco ponad 2 minuty później dołożył drugiego gola, gdy zespół z Los Angeles wycofał już bramkarza. Znów asystował mu Carlson. Hathaway w 4 ostatnich meczach strzelił 5 goli, w tym 2 zwycięskie. Wcześniej w 13 występach w tym sezonie nie tylko nie trafił do siatki, ale w ogóle nie punktował. Bramkarz "Caps" Ilja Samsonow obronił wszystkie 34 strzały gospodarzy i po raz drugi w tym sezonie nie wpuścił w meczu gola. Rosjanin nieco poprawił swoje statystyki, bo do tej pory w obecnych rozgrywkach nie spisywał się najlepiej. Jego skuteczność interwencji z całego sezonu po wczorajszym wieczorze w Los Angeles podskoczyła z 89,4 % na 91,4. Drużyna trenera Petera Laviolette'a ma teraz na koncie 25 punktów i awansowała na pierwsze miejsce w dywizji. To taki sam dorobek punktowy jak ten uzbierany przez prowadzących w ligowej tabeli Florida Panthers. Ci jednak rozegrali o jeden mecz mniej. Z kolei Kings mają 18 "oczek" i są na 5. miejscu w dywizji Pacyfiku. Przegrali 2 ostatnie mecze po wcześniejszej serii 7 zwycięstw.
Skrót meczu:
Trwa seria porażek Vancouver Canucks, którzy tym razem ulegli u siebie Colorado Avalanche 2:4. Dla "Lawiny" po golu i po dwóch asystach zaliczyli Nazem Kadri i Mikko Rantanen, a po bramce i asyście uzyskali Gabriel Landeskog i Cale Makar. Goście strzelili 3 gole w przewagach. Przeciwko ekipie z Vancouver jest to akurat wyjątkowo łatwe, bo Canucks bronią osłabienia z najgorszą w lidze skutecznością, która spadła już do poziomu 60,3 %. Podopieczni Travisa Greena w osłabieniu tracili gole w 10 meczach z rzędu. W tym czasie w takich sytuacjach rywale wykorzystali w meczach z nimi aż 19 z 40 przewag. Wczorajszy mecz był pod tym względem najgorszy, bo pierwszy raz w tych rozgrywkach zespół z Vancouver stracił w osłabieniu 3 gole w jednym meczu. 12 punktów daje mu ciągle przedostatnie miejsce w dywizji Pacyfiku. Ekipa Avalanche wygrała trzeci mecz z rzędu i ma teraz na koncie 15 punktów, zajmując 5. miejsce w dywizji centralnej. W trzeciej tercji obrońca Canucks Quinn Hughes po ostrym wejściu ciałem Samuela Girarda zemścił się na rywalu atakując go kijem trzymanym oburącz tak mocno, że aż kij złamał. Otrzymał za to karę, którą już po 10 sekundach "Avs" zamienili na gola. Ten później okazał się być zwycięskim.
Quinn Hughes złamał kij na Samuelu Girardzie:
Chicago Blackhawks ciągle wygrywają pod wodzą tymczasowego trenera Dereka Kinga. "Czarne Jastrzębie" odniosły z tym szkoleniowcem zwycięstwa we wszystkich 4 meczach, w których dotąd je poprowadził. Tym razem wygrały 4:2 ze Seattle Kraken. Alex DeBrincat i Patrick Kane zaliczyli po bramce i asyście, Seth Jones trafił do siatki, co dało mu punkt numer 300 w NHL, a na liście strzelców znalazł się też Jake McCabe. Ten ostatni w końcówce trafił do pustej bramki rywali i zdobył swojego pierwszego gola w tym sezonie. DeBrincat zanotował "hat trick Gordie'ego Howe'a", bo oprócz gola i asysty wpisał się do protokołu także karą 5 minut za bójkę z Yannim Gourde'em. Drużyna z Chicago z 12 punktami pozostaje przedostatnia w dywizji centralnej, ale jej wyniki zdecydowanie poprawiły się od kiedy King przejął ją jako trener tymczasowy. Wcześniej pod wodzą Jeremy'ego Collitona wygrała tylko 1 z 12 meczów w tym sezonie. Zespół Kraken przegrał już 5 meczów z rzędu, ma tylko 9 punktów i zajmuje ostatnie miejsce w dywizji Pacyfiku oraz przedostatnie w całej NHL.
Efektowna bójka Yanniego Gourde'a z Alexem DeBrincatem:
Komentarze