NHL: Kara dla Chicago Blackhawks za ukrywanie molestowania seksualnego hokeisty

Klub Chicago Blackhawks zapłaci 2 miliony dolarów kary za ukrywanie przypadku molestowania seksualnego zawodnika przez jednego z trenerów. Współodpowiedzialny za to generalny menedżer klubu zrezygnował ze stanowiska.

NHL nałożyła na klub z Chicago karę po otrzymaniu liczącego ponad 100 stron raportu byłego prokuratora federalnego Reida Schara na temat oskarżeń dawnego hokeisty drużyny, który twierdzi, że był molestowany seksualnie przez byłego trenera ds. analiz wideo Brada Aldricha.

Do zdarzenia miało dojść w maju 2010 roku, gdy Blackhawks walczyli o Puchar Stanleya. Według zawartych w raporcie wyjaśnień 20-letniego wówczas hokeisty Aldrich miał m.in. zmusić go do stosunku oralnego, grożąc, że w przeciwnym wypadku sprawi, że "nie będzie mógł więcej grać w NHL ani chodzić".

Zawodnik ogólnie poinformował wtedy o tym fakcie trenera drużyny odpowiadającego za jazdę na łyżwach, a później rozmawiał o sprawie z trenerem mentalnym zespołu. Ten ostatni jednak - według hokeisty - miał go przekonywać, że cała sprawa jest jego winą.

23 maja 2010 roku doszło do spotkania bardzo ważnych w klubie osób, w którym uczestniczyli: ówczesny prezydent Blackhawks John McDonough i trener Joel Quenneville, a także generalny menedżer Stan Bowman, jego asystent Kevin Cheveldayoff, wiceprezydent wykonawczy Jay Blunk oraz członek pionu operacji hokejowych Al MacIsaac. Rozmawiali o tym, jak rozwiązać sprawę Aldricha. Mieli uznać, że tuż przed finałem Pucharu Stanleya z Philadelphia Flyers nie należy podejmować żadnych ruchów, które mogłyby zaszkodzić drużynie walczącej o pierwsze od 49 lat trofeum.

Wobec Aldricha nie wyciągnięto więc wtedy żadnych konsekwencji. Został z drużyną do końca play-offów, otrzymał pierścień mistrzowski i uczestniczył w kolejnych wydarzeniach związanych ze świętowaniem zdobycia trofeum. Po jednym z nich miał w taksówce składać seksualne propozycje osobie zatrudnionej w klubie na stanowisku stażysty. Klub miał być później także poinformowany o przypadku molestowania przez Aldricha innego hokeisty.

Dopiero po zakończeniu rozgrywek władze Blackhawks dały swojemu trenerowi do wyboru - poddanie się wewnętrznemu postępowaniu lub rezygnację ze stanowiska. Wybrał to drugie, ale otrzymał od klubu odprawę, premię za zdobycie Pucharu Stanleya (łącznie ponad 35 tysięcy dolarów) i pozytywne referencje. Z opóźnieniem, ale jednak we wrześniu 2010 roku spędził także należny każdemu członkowi mistrzowskiej ekipy dzień z pucharem.

Aldrich w 2013 roku miał również dopuścić się molestowania seksualnego jednego z zawodników prowadzonej przez siebie w ramach wolontariatu drużyny szkoły średniej w Houghton w stanie Michigan. Według tego zawodnika do pracy z jego ówczesną drużyną został rekomendowany przez klub z Chicago.

Stan Bowman i Al MacIsaac do wczoraj byli ostatnimi uczestnikami wspomnianego spotkania z maja 2010 wciąż zatrudnionymi przez Blackhawks. Po ujawnieniu opartego na rozmowach z ponad 140 świadkami raportu zrezygnowali z posad - Bowman prezydenta ds. operacji hokejowych oraz generalnego menedżera, a MacIsaac pierwszego wiceprezydenta ds. operacji hokejowych.

Bowman odszedł także ze stanowiska generalnego menedżera reprezentacji USA na Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie. Wraz z rezygnacją opublikował oświadczenie, w którym stwierdził, że w 2010 roku liczył na to, iż działanie podejmie jego przełożony, czyli McDonough, ale o tym, że sprawa dotyczyła molestowania seksualnego dowiedział się dopiero przed kilkoma miesiącami, gdy klub z Chicago za swoje zaniechanie został pozwany do sądu przez poszkodowanego hokeistę.

- 11 lat temu, podczas pierwszego roku mojej pracy jako generalnego menedżera, dowiedziałem się o możliwym niewłaściwym zachowaniu ówczesnego trenera wideo względem zawodnika. Od razu zgłosiłem tę sprawę ówczesnemu prezydentowi, który zobowiązał się ją załatwić. W tym roku dowiedziałem się, że chodziło w niej o poważne oskarżenie o molestowanie seksualne - napisał Bowman. - W tamtym czasie polegałem na informacji od mojego przełożonego, że się tym zajmie. Patrząc wstecz, dziś wiedząc, że nie załatwił tej sprawy od razu, żałuję, że przyjąłem założenie, iż to zrobi.

Stan Bowman to syn Scotty'ego Bowmana, który jest trenerskim rekordzistą NHL w liczbie wygranych meczów. Jako generalny menedżer Blackhawks Bowman junior zdobył z klubem 3 Puchary Stanleya (2010, 2013 i 2015).

- Jest jasnym, że organizacja i jej działacze w tamtym czasie nie stanęli na wysokości naszych własnych standardów oraz wartości dotyczących postępowania z takimi niepokojącymi incydentami - napisał klub z Chicago w swoim oświadczeniu. - Głęboko żałujemy krzywdy wyrządzonej zawodnikowi i innym dotkniętym tą sprawą osobom przez brak naszej natychmiastowej odpowiedzi. Jako organizacja wyrażamy nasze głębokie przeprosiny dla tych, którzy doświadczyli z tego powodu cierpienia. Musimy i będziemy postępować lepiej.

Dziennikarze za Oceanem zwracają jednak uwagę, że klub z Chicago nie zwolnił Bowmana i MacIsaaca, a jedynie pozwolił im zrezygnować ze stanowisk. Jednocześnie wymierzona Blackhawks przez NHL kara 2 milionów dolarów nie będzie zbyt mocno odczuwana w budżecie klubu.

- Podobnie jak Bowman ze stanowisk w Blackhawks i reprezentacji USA, Aldrich też nie został zwolniony. Zrezygnował. "Ustąpił" - takiego określenia użył klub. Więc... co jest przewinieniem powodującym zwolnienie? - pyta w swoim komentarzu dziennikarz portalu kanadyjskiej telewizji Sportsnet Luke Fox.

Bowman i MacIsaac byli ostatnimi odpowiedzialnymi za ukrywanie sprawy Aldricha ludźmi zatrudnionym w Blackhawks, ale nie ostatnimi pracującymi wciąż w NHL. Quenneville dziś jest trenerem Florida Panthers, a Cheveldayoff generalnym menedżerem Winnipeg Jets. Obaj dotąd zaprzeczali, że wiedzieli o sprawie.

Komisarz NHL Gary Bettman zapowiedział, że odbędzie z obydwoma spotkania w cztery oczy, by "przedyskutować ich role w wydarzeniach opisanych w raporcie" i dodał, że od tych rozmów uzależnia ewentualne podjęcie dalszych kroków wobec obu.