Nesta po raz pierwszy w sezonie lepsza od Unii
Torunianie przełamali złą passę i po czterech porażkach z rzędu, po raz pierwszy w tym sezonie pokonali Unię Oświęcim. Duża zasługa w tym Uładzimira Michajłaua, strzelca dwóch bramek oraz Michała Kalinowskiego, który dwukrotnie asystował.
Początek piątkowego spotkania był dość przeciętny w wykonaniu obu ekip, brakowało dokładności i kibice oglądali serię uwolnień z obu stron. Następnie do głosu doszli gospodarze. Torunianie mieli kilka szans na otwarcie wyniku, ale strzał Marcina Wiśniewskiego minimalnie minął słupek bramki strzeżonej przez Fikrta. Chwilę później kombinacyjną akcję przeprowadzili Minge z Kalinowskim, ale strzał tego drugiego nie znalazł drogi do siatki. W 15 minucie pierwszą dobrą okazję mieli goście, Sebastian Kowalówka po wyjściu z boksu kar mijał rywali jak tyczki, miał już oddawać strzał, ale został sfalowany przez Łukasza Podsiadłę. Czego zawodnik gości nie zrobił wcześniej, dokonał w 16 minucie. Danecek podał do środka do Kowalówki, a ten szybkim i precyzyjnym strzałem nie dał szans Studzińskiemu na interwencję. W pierwszej tercji wynik już się nie zmienił. Przewaga jednak należała do gospodarzy, ale dużo szczęścia mieli oświęcimianie.
Druga tercja rozpoczęła się od kontrowersji, w 22 minucie Jarosław Dołęga znalazł się, po dobrym podaniu, w sytuacji sam na sam, ale sędzia liniowy odgwizdał spalonego, co bardzo nie spodobało się miejscowym kibicom. Minutę później w głównej roli znów znalazł się Dołęga. Kapitan Nesty już po gwizdku „wprasował” w bandę Daniela Kyselę. Obaj zawodnicy leżeli przez chwilę na lodzie, ale na szczęście wstali o własnych siłach. Toruński zawodnik za to starcie otrzymał karę 2 minut za rzucenie na bandę, co bardzo nie spodobało się trenerowi gości, który przez długi czas protestował, ale sędzia Kozłowski pozostał nieugięty. Najlepszą okazję gości w tej przewadze zepsuł Haas, który mając odsłoniętą bramkę nieczysto trafił w krążek i poleciał on obok bramki. Następne minuty należały już do gospodarzy. W 26 minucie na Tor-Torze było 1:1. Jauhien Żyliński objechał bramkę i idealnym podaniem obsłużył Marcina Wiśniewskiego, którzy tylko dopełnił formalności i skierował krążek do odsłoniętej bramki. Dwie minuty później było już 2:1 dla gospodarzy. Kibiców w stan euforii wprowadził Uładzimir Michajłau. Najpierw bramkę na pełnej prędkości objechał Michał Kalinowski, wyłożył „gumę” Michajłauowi, jego pierwszy strzał parkanem odbił Fikrt, ale przy dobitce był już bezradny. Goście mogli doprowadzić do wyrównania już trzy minuty później. Karę odsiadywał Żyliński, odsłoniętą bramkę miał Piotrowicz, ale świetną interwencją popisał się Studziński, parkanem zdołał odbić krążek. Kilka minut później przewagę mieli gospodarze, kontrę zdołał wyprowadzić Haas, miał znakomitą okazję, ale zamiast oddać strzał pojechał za bramkę gdzie stracił krążek. W 35 minucie, kontuzji po ostrym starciu, ale zgodnym z przepisami uległ Martin Kasperlik. Zawodnik Unii, przez dłuższy czas leżał na lodzie, ale przy asyście kolegów z zespołu zjechał do boksu. Czech nie pojawił się już jednak tego dnia na lodzie. Wynik przed końcem drugiej odsłony mógł podwyższyć jeszcze Kukuszkin, który celował w okienko bramki Fikrta, ale końcówką kija zdołał to obronić bramkarz gości. Goście również mieli jeszcze okazję na wyrównanie, Malicki nieobstawiony został przez bramką Studzińskiego, ale kolejną świetną interwencją popisał się toruński golkiper.
Ostatnią odsłonę lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy zamknęli gości w ich tercji. Znakomitą okazję w przewadze, podczas kiedy karę odsiadywał Kysela, miał Podsiadło, ale jego strzał z metra, tylko w sobie znany sposób parkanem odbił Fikrt. W 47 min powinno być 3:1, ale Adrian Jaworski przed sobą odsłoniętą bramkę, obił tylko słupek. Minutę później dwie znakomite szanse miał Jarosław Dołęga, najpierw zmienił tor lotu krążka po strzale Skólmowskiego, zdołał to z problemami odbić golkiper gości, a chwilę później tak samo jak Jaworski, Dołęga obił słupek bramki strzeżonej przez Fikrta. W ostatnich dziesięciu minutach mieliśmy wiele dobrych okazji na Tor-Torze, które mogły zmienić wynik. Najpierw w 50 minucie Minge znalazł się sam przez bramką, ale w ostatnim momencie kijem wybił mu krążek Fikrt. Minutę później Wojtarowicz został pozostawiony sam przed bramką uderzył „z klepy”, ale parkanem świetnie odbił ten strzał Mateusz Studziński. Chwilę później dwie znakomite okazje miał Daniel Minge. Najpierw z najazdu po podaniu Kukuszkina, ale nie znalazł luki pomiędzy parkanami Fikrta, a następnie po dobrym podaniu wyszedł sam na sam, próbował pokonać Fikrta tzw. lobem, ale odbijaczką interweniował Fiki. Później próbowali jeszcze Fraszko i Mogiła, ten drugi upadając oddał strzał, który sprawił wiele problemów oświęcimskiemu bramkarzowi. W 56 minucie wydawało się, że sam na sam znajdzie się Kowalówka, ale liniowy podobnie jak w drugiej tercji i akcji Dołęgi odgwizdał spalonego, co bardzo nie spodobało się samemu zainteresowanemu jak i całej drużynie gości. Gospodarze udokumentowali swoją przewagę i zwycięstwo w piątkowym meczu w 57 minucie. Bartosz Skólmowski wrzucił krążek do tercji, tam przy bandzie powalczył o niego Kalinowski, podał do Michajłaua, a ten wyjechał z prawej strony, wyciągnął Fikrta z bramki i umieścił „gumę” pomiędzy słupkami pustej bramki. Minutę i jedną sekundę przed końcem meczu karę za spowodowanie upadku przeciwnika otrzymał Michał Kalinowski i trener Josef Dobos poprosił o regulaminową przerwę 30 sekund, postawił wszystko na jedną kartę i wycofał Fikrta. Goście nie byli nawet blisko zdobycia, za to dwa razy zdobyć bramkę „do pustaka” próbował Dołęga, a raz Michajłau, ale krążek za każdym razem minimalnie mijał bramkę.
Torunianie pierwszy raz w tym sezonie okazali się lepsi od Unii Oświęcim. Zasłużenie pokonali gości 3:1, choć wydaje się, że wynik mógł być jeszcze wyższy. Gości ratował dobrze broniący Michal Fikrt oraz dopisywało im szczęście. Gospodarze dominowali w każdym aspekcie gry, dodatkowo „rozbijali” przyjezdnych na bandach. Torunianie tym dzięki piątkowej wygranej powiększyli przewagę na MH Automatyką do 8 punktów, ale mają jeden mecz rozegrany więcej.
Kolejne spotkanie torunianie rozegrają w niedzielę w Katowicach z miejscowym TAURON KH GKS-em, natomiast Unia tego samego dnia podejmie MH Automatykę Gdańsk. Początek obu meczów o godz. 17.
Jak udało nam się dowiedzieć Martin Kasperlik po jednym z ostrych starć doznał kontuzji pleców, ale potrzebne będą badania, aby powiedzieć coś więcej.
Nesta Mires Toruń – KS Unia Oświęcim 3:1 (0:1, 2:0, 1:0)
0:1 Sebastian Kowalówka – Jan Danecek, Lubomir Vosatko 5/4 (15:07)
1:1 Marcin Wiśniewski – Jauhien Żyliński, Artiom Mogiła (25:16)
2:1 Uładzimir Michajłau – Michał Kalinowski (27:18)
3:1 Uładzimir Michajłau – Michał Kalinowski, Bartosz Skólmowski (56:05)
Sędziowali: Krzysztof Kozłowski (główny) – Maciej Byczkowski, Piotr Matlakiewicz (liniowi)
Strzały: 31 – 27
Minuty karne: 8 – 8
Widzów: 1200
Nesta Mires Toruń: Studziński (Plaskiewicz n/g) – Żyliński (2), Jaworski; Fraszko, Kukuszkin, Minge – Trachanow, Skólmowski (2); Kalinowski (2), Michajłau, Dołęga (2) – Kourach, Podsiadło (2); Wiśniewski, Ćwikła, Mogiła oraz Heyka; Naparło, Winiarski, Husak
Trener: Leszek Minge
KS Unia Oświęcim: Fikrt (Łazarz n/g) – Vosatko, Bezuska (2); Kowalówka (2), Danecek, Piotrowicz – Kysela (2), Gabryś; Tabacek, Haas, Kasperlik – Gębczyk, Saur (2); Paszek, Malicki, Wojtarowicz oraz Hatłas, Szewczyk
Trener: Josef Dobos
Komentarze