McDavid skradł show! Kanadyjczyk z prestiżowymi nagrodami
Connor McDavid zdobył Trofeum Harta, które przewidziane jest dla najlepszego zawodnika NHL minionego sezonu. Prestiżowa nagroda padła łupem Kanadyjczyka po raz trzeci, a do kolekcji pucharów i wyróżnień dorzucił też czwartą nagrodę im. Teda Lindsaya przyznawaną najlepszemu zawodnikowi ligi przez NHLPA, czyli związek zawodowy hokeistów grających w NHL.
– Jestem bardzo wdzięczny za te wyróżnienia, a fakt, że zdobywam je po raz kolejny wiele dla mnie znaczy – powiedział gwiazdor Edmonton Oilers, któremu w kolekcji trofeów na pewno doskwiera brak tego wymarzonego, czyli Pucharu Stanleya. – Naturalnie, daję z siebie wszystko nie myśląc o nagrodach, ale nie będę ukrywał, że to miłe być tak docenionym.
Co ciekawe, Trofeum Harta zostało mu wręczone przez członków rodziny Bena Steltera, ogromnego fana „Nafciarzy”, który w sierpniu, w wieku sześciu lat, z powodu nowotworu mózgu. McDavid nie miał pojęcia, że na scenę zaproszą go rodzice i siostry Bena.
– Było to dla mnie ogromną, wzruszającą niespodzianką. Wszyscy tęsknimy na naszym małym koleżką i kibicem Benem, cieszymy się, że Ben Stelter Fund prężnie działa, by nigdy o nim nie zapomniano – wyjaśnił 26-letni środkowy.
McDavid, który jako pierwszy hokeista NHL w historii zdobył trzy Trofea Harta, uzyskał w głosowaniu 1951 punktów. Na drugim miejscu znalazł się Boston Bruins David Pastrňák (1053 punkty), a ostatnie miejsce na podium zajął Matthew Tkaczuk z Florida Panthers (741 punktów). Kanadyjczyk wygrał zatem w cuglach.
– W moim odczuciu nagroda im. Teda Lindsaya jest może o tyle bardziej prestiżowa, że jest przyznawana w trakcie tej gali, przez środowisko hokejowe. Bycie docenionym przez kolegów, którzy co wieczór toczą z tobą boje na lodzie smakuje bardzo, bardzo wyjątkowo – zwrócił uwagę Connor McDavid.
Zakończony niedawno sezon był dla Kanadyjczyka bezapelacyjnie wyjątkowy. Zdobył w nim aż 153 punkty, co jest drugim wynikiem po Mario Lemieux, który w niemalże 20 lat temu, w sezonie 1995/96 zdobył ich 161. Z to wyróżnienie otrzymał Art Ross Memorial Trophy. Co więcej, McDavid zdobył też Maurice „Rocket” Richard Trophy dla najskuteczniejszego strzelca (64 bramki), a jego łupem padło aż 89 asyst, co jest najlepszym wynikiem sezonu.
– Patrząc na ten baner [ze zdjęciem McDavida z czasu draftu z 2015 roku – przyp. red.] nie mogę nie myśleć o moich kolegach z drużyny, zarówno byłych jak i tych, z którymi gram obecnie. Na moim miejscu również dobrze mógł teraz stać Leon Draisaitl, który jest rewelacyjnym zawodnikiem. Chcę podkreślić, że nie byłbym tu, gdzie jestem teraz bez całej drużyny, bez każdego z nich i mówię to absolutnie szczerze. Każdy z nich wnosi coś wyjątkowego, każdy jest dla mnie wyjątkowy – wyjaśnił zawodnik pochodzący z prowincji Ontario.
Kolejnym trofeum, o którym marzy McConnor jest z pewnością Puchar Stanleya, który – według Stevena Stamkosa z Tampa Bay Lightning padnie jego łupem najpewniej już za moment.
– On ma wręcz niesamowitą motywację do walki i działania. Wszystkie te indywidualne nagrody są ważne, ale gwarantuję wam, że jeśli go zapytacie o to, do czego za wszelką cenę chcę dążyć, to będzie to Puchar Stanleya, dla którego wszystkie inne nagrody to po prostu dodatki – podkreślił "Stammer".
Stamkos wie, co mówi, zdobył Puchar Stanleya już dwukrotnie, w 2020 i 2021 roku.
Edmonton Oilers odpadli w tym sezonie z walki o to najważniejsze trofeum w drugiej rundzie play-off, po sześciu potyczkach z Vegas Golden Knights. To druga pod rząd sytuacja, w której Nafciarze przegrali z późniejszym zwycięzcą. Na McDavida i jego kolegów z drużyny, takie porażki działają jak paliwo do dalszej pracy.
– Czeka nas latem sporo pracy, ale na razie o tym nie myślę, cieszę się tym wieczorem – zakończył Connor McDavid.
Komentarze