Legendarny Tony Esposito nie żyje
W wieku 78 lat zmarł jeden z najwybitniejszych bramkarzy w historii NHL Tony Esposito.
O śmierci legendarnego bramkarza poinformował klub Chicago Blackhawks, którego barwy (jeszcze pod nazwą Black Hawks) Esposito reprezentował niemal przez całą karierę w NHL. Powodem śmierci był nowotwór trzustki.
Tony Esposito był młodszym bratem Phila, wybitnego napastnika znajdującego się w czołówce punktowej klasyfikacji wszech czasów NHL. Obaj bracia grali w drużynie Black Hawks, ale nie razem, bo gdy Tony do niej trafił, Phil był już zawodnikiem Boston Bruins.
Popularny Tony "O" zaczynał zresztą swoją karierę w NHL w barwach Montréal Canadiens, ale rozegrał dla nich tylko 13 meczów. Nie miał wtedy szans w wielkiej drużynie "Habs" wygrać rywalizacji z bardziej doświadczonymi "Rogie'em" Vachonem i "Gumpem" Worsleyem. Szukając miejsca, gdzie będzie grał więcej, został przez Black Hawks wybrany w wewnątrzligowym drafcie w 1969 roku i stał się legendą klubu.
Już w pierwszym sezonie w Chicago otrzymał Trofeum Veziny dla najlepszego bramkarza ligi, Trofeum Caldera dla najlepszego debiutanta i trafił do Drużyny Gwiazd rozgrywek. Został w Chicago do 1984 roku, gdy zakończył karierę. Rozegrał w NHL 886 meczów sezonów zasadniczych, z których wygrał 423, a 152 zremisował. Uzyskał skuteczność obron 90,6 %, średnio wpuszczał 2,93 gola na mecz, zachował 76 "czystych kont" i zaliczył 25 asyst.
Zajmuje 10. miejsce w historycznej klasyfikacji ligi pod względem liczby zwycięstw oraz meczów bez wpuszczenia gola. Właśnie częstemu zachowywaniu "czystych kont" zawdzięczał przydomek 'Tony "O"'. W swoim pierwszym pełnym sezonie w NHL nie wpuścił gola w 15 meczach. To drugi najlepszy wynik w historii, a od tego czasu nie wyrównał go żaden bramkarz.
W play-offach wystąpił 99 razy ze skutecznością obron 90,3 %, średnią wpuszczonych goli 3,09, a 6-krotnie nie wpuścił w meczu gola.
Był jednym z pionierów bramkarskiego stylu "butterfly", który dziś jest powszechnym w hokejowym świecie. W latach 70. ubiegłego wieku większość bramkarzy broniła jednak cały czas na stojąco, a Esposito należał do pierwszych regularnie schodzących w dół i klękających przy interwencjach.
Łącznie 3 razy był wybierany najlepszym bramkarzem sezonu w NHL i 3 razy znajdował się w Drużynie Gwiazd sezonu. 6 razy uczestniczył w Meczu Gwiazd. W 1998 roku znalazł się na 79. miejscu listy 100 najlepszych hokeistów w historii wg magazynu "The Hockey News", a NHL w 2017 roku umieściła go na swojej liście 100 największych hokeistów w dziejach ligi. Jest członkiem Galerii Sławy Hokeja. Numer 35, z którym grał, został zastrzeżony przez Chicago Blackhawks.
Paradoksalnie swój jedyny Puchar Stanleya zdobył nie w barwach "Czarnych Jastrzębi", a Canadiens podczas wspomnianego krótkiego pobytu w tym klubie na początku przygody z NHL. Jego nazwisko zostało wygrawerowane z błędem na replice Pucharu Stanleya przygotowanej w 1992 roku jako "P. Fsposito". Został więc prawdopodobnie pomylony z bratem, a do tego literę "E" zamieniono na "F".
Status legendy zapewniły mu nie tylko występy w NHL, ale także historyczna "Summit Series" z 1972 roku, w której Kanada w 8 meczach wygrała ze Związkiem Radzieckim. Stał wówczas w kanadyjskiej bramce na zmianę z Kenem Drydenem. Z 4 meczów, w których bronił, Kanada wygrała 2, 1 zremisowała i 1 przegrała. Miał najlepszą skuteczność obron ze wszystkich 3 bramkarzy występujących w serii (Esposito, Dryden i Władisław Trietjak).
Na arenie międzynarodowej reprezentował Kanadę także na zakończonych na 4. miejscu Mistrzostwach Świata 1977, a 4 lata później - dzięki podwójnemu obywatelstwu - zagrał na Pucharze Kanady w barwach USA. Amerykanie odpadli wtedy w półfinale po porażce z Kanadą. Po zakończeniu kariery był wiceprezydentem i generalnym menedżerem Pittsburgh Penguins, a także skautem Tampa Bay Lightning.
- Z odejściem Tony'ego Esposito NHL, Chicago Blackhawks i miasto Chicago straciły kochanego członka hokejowej rodziny. Od swojego przybycia do "Wietrznego Miasta" przez wspaniałą karierę i dekady w roli ikony klubu - przez te 52 lata Tony odcisnął niezatarty ślad zarówno na lodzie, jak i w społeczności. Oprócz indywidualnych nagród - a zdobył ich wiele - to styl, charyzma i serce sprawiły, że przywiązali się do niego kibice nie tylko w Chicago, ale w całej NHL. Hokejowemu światu będzie go bardzo brakowało - napisał w swoim oświadczeniu komisarz NHL Gary Bettman.
Komentarze