Kieca: Trzeba wypośrodkować oczekiwania kibiców, klubów i możliwości rozwoju naszych bramkarzy
Odżyła dyskusja na temat powrotu przepisu, który obligował kluby do przymusowego stawiania na polskich golkiperów. Obowiązywał on w latach 2015-2018 i na jego mocy polski bramkarz musiał rozegrać w sezonie zasadniczym połowę ogólnego czasu gry. Jak ocenia go Mariusz Kieca, były bramkarz hokejowej reprezentacji Polski i olimpijczyk z Albertville.
– Ten przepis byłby dobrym pomysłem, ale stosunek 50 na 50 nie ma racji bytu. Wydaje mi się, że warto byłoby się pochylić nad rozwiązaniem przewidującym grę polskiego bramkarza w 25 lub 30 procentach czasu gry.
Kluby na grę „pół na pół” na pewno się nie zgodzą, bo opłacają przecież mocne „jedynki”, a tacy bramkarze do najtańszych nie należą. Poza tym żaden z klubów, z uwagi na to, że zagraniczny golkiper gra połowę meczów fazy zasadniczej, nie zapłaci im połowy przysługującego kontraktu. Zresztą bramkarz, który ma jeszcze jakieś cele, na pewno taką ligę będzie omijał szerokim łukiem.
Dodajmy też, że przy takim rozwiązaniu trudno jest utrzymać wysoką formę. A pojawiają się jeszcze inne elementy, które dla bramkarzy nie są zbyt zachęcające. Po dwóch rundach poznajemy drużyny, które grają w Pucharze Polski, czyli może zdarzyć się tak, że zagraniczny golkiper będzie występował wyłącznie w pierwszej fazie sezonu, a później będzie grał epizody. Nie jest to dobre ani dla bramkarzy, ani dla trenerów.
Doskonale wiem, że rola drugiego bramkarza zawsze była niewdzięczna, ale możliwość bronienia 10-12 spotkań byłaby dla takiego golkipera motywacją. Dziesięć spotkań to nie to samo co dwa mecze, często ze słabymi rywalami.
Nie ma złotego środka w tej kwestii. Jeśli chcemy rozwijać polskich bramkarzy, to ten przepis jest potrzebny. Niech przykładami będą tutaj Kamil Lewartowski i Paweł Bizub, którzy z każdym meczem bronią pewniej i solidniej.
GKS Tychy w tym sezonie odważniej postawił na Kamila i choć początki miał trudne, to teraz broni co najmniej solidnie. Do rozwoju golkiperów niezbędna jest praktyka meczowa, a nie obserwowanie spotkań z perspektywy boksu.
Uważam, że trzeba wypośrodkować oczekiwania kibiców, klubów i możliwości rozwoju naszych bramkarzy.
Komentarze