Kapitan obiecał. I dotrzymał słowa
Radosław Nalewajka przed świętami Bożego Narodzenia zapowiedział, że JKH GKS Jastrzębie wywalczy Puchar Polski. Miał to być spóźniony prezent pod choinkę dla kibiców.
W półfinale jastrzębianie przegrywali z faworyzowanym Tauronem KH GKS-em Katowice już 0:3, a mimo to się podnieśli i wygrali 4:3 po rzutach karnych. Podopieczni Roberta Kalabera w finale zmierzyli się z TatrySki Podhalem Nowy Targ i pokonali górali 4:0, imponując żelazną dyscypliną taktyczną i konsekwencją.
– Osobiście marzyłem, aby w finale zagrać właśnie właśnie z Podhalem. Przecież z Tychami na ich własnym lodowisku gra się niezwykle ciężko. Na neutralnym gruncie z drużyną z innego miasta może się zdarzyć wszystko, co też miało miejsce – podkreślił Radosław Nalewajka.
– To świetne uczucie podnieść ten puchar do góry. Bardzo chcieliśmy osiągnąć ten sukces i wierzyliśmy w to od samego początku. Byliśmy bardzo zdeterminowani, by dopiąć swego – dodał kapitan JKH.
Zapytany o to, jaka była recepta na końcowy sukces, odpowiedział. – Graliśmy to, co sobie założyliśmy. Nie podpalaliśmy się i konsekwentnie realizowaliśmy taktykę. Efektem jest okazały puchar i bardzo się z niego cieszymy – wyjaśnił 25-letni napastnik, zaznaczając przy tym, że mieszanka składająca się z walecznych wychowanków, wartościowych obcokrajowców i dobrego sztabu szkoleniowego „wybuchła” w odpowiednim momencie.
Komentarze