Juryj Czuch: "Przyznanie medali było niepotrzebne"
- Przyznanie mistrzostwa Polski i medali było niepotrzebne - mówi o ostatnim, przedwcześnie zakończonym sezonie PHL trener KH Energi Toruń Juryj Czuch. Białoruski szkoleniowiec w wywiadzie odniósł się też między innymi do zniesienia limitu obcokrajowców w naszej lidze i profesjonalizmu w polskim hokeju.
Czuch udzielił białoruskiemu portalowi belarushockey.com długiego wywiadu, w którym opowiedział o ostatnim sezonie i swoim spojrzeniu na polski hokej. Jego zdaniem wybór mistrza Polski i medalistów rozgrywek przerwanych z powodu epidemii koronawirusa nie był właściwą decyzją.
- To, że przerwali rozgrywki było niespodzianką. I uważam, że przyznanie mistrzostwa Polski i medali było niepotrzebne - skomentował. - Trzeba było zrobić tak, jak w innych ligach. Zwycięzca sezonu zasadniczego grałby w Hokejowej Lidze Mistrzów, a druga drużyna w Pucharze Kontynentalnym.
Czuch został także przez białoruskiego dziennikarza zapytany o opinię na temat zniesienia limitu obcokrajowców w PHL. Jego zdaniem podniosło to poziom zarówno ligi, jak i reprezentacji Polski. - Wyniki chyba mówią same za siebie. Polska awansowała dalej w prekwalifikacjach olimpijskich wygrywając z Kazachstanem. Uważam, że zniesienie limitu obcokrajowców pomogło polskiemu hokejowi, bo poziom rozgrywek w porównaniu z poprzednim sezonem wyraźnie poszedł do góry - mówi. - Przyszło dużo dobrych obcokrajowców, którzy stworzyli konkurencję dla Polaków. Do tego w lidze każdy mógł wygrać z każdym i nie było łatwych meczów, a to przyczyniło się do takiego wyniku reprezentacji.
Trener toruńskiego zespołu podpisuje się pod opinią na ten temat selekcjonera Tomka Valtonena. - Zgadzam się z Tomkiem Valtonenem, który już nie pracował w polskiej lidze, ale po zebraniu zawodników na zgrupowaniu reprezentacji przyznał, że jakość ich gry była na wyższym poziomie i że zrobili postępy. Był zaskoczony tym, jak dobrze byli przygotowani - mówi Czuch. - Choć polskim zawodnikom nie za bardzo podobało się to, że mieli w klubach taką zagraniczną konkurencję.
Białoruski szkoleniowiec mówi, że jest zadowolony z ostatniego sezonu w wykonaniu jego drużyny. - Władze klubu też uznały nasz wynik za zadowalający. Mieliśmy postawiony cel awansu do play-offów. Tam trafiliśmy na GKS Tychy i stoczyliśmy walkę z naprawdę dobrą drużyną, doświadczoną w pucharach i grającą ze sobą dłużej niż przez jeden sezon - mówi. - Myślę, że zaprezentowaliśmy się godnie, mimo że przegraliśmy w serii 0-4.
Czuch odniósł się także do przedsezonowych problemów finansowych klubu z Torunia. - Dogadaliśmy się z zawodnikami i zebrałem na papierze drużynę za określoną kwotę, jaką mieliśmy wcześniej umówioną z klubem. I nagle, siedząc w gabinecie prezesa dostałem informację, że wszystko się zmieniło i musimy ściągać zawodników tańszych, młodych, którzy będą chcieli dla nas grać - mówi. - Musieliśmy rezygnować z zawodników, z którymi byłem już dogadany i czekali na kontrakty, w tym z hokeistów z ligi białoruskiej. W konsekwencji trzeba było budować całkiem nowy zespół z zawodników tańszych, z niższych lig.
- W trakcie sezonu wydawało się już, że jesteśmy w beznadziejnej sytuacji, ale pozbieraliśmy się i awansowaliśmy do "ósemki". Wiadomo, że zawsze chciałoby się więcej, ale też z powodu tych problemów na więcej stać nas nie było - powiedział szkoleniowiec toruńskiej ekipy.
Białoruski trener nie obawia się o przyszłość klubu z Torunia w sytuacji kryzysu finansowego, który może wywołać epidemia koronawirusa. - Jeśli będą takie problemy, to one nie dotkną Torunia, Tychów i kilku innych klubów - przekonuje. - Ale na przykład Podhale ma więcej małych sponsorów związanych z branżą turystyczną, a przez koronawirusa te firmy upadają lub zawiesiły działalność. To dotyczy też klubów, które mają prywatnych sponsorów. Myślę, że Torunia to nie dotknie, chociaż też mamy mniejszych sponsorów dających swoje pieniądze. Może się też zdarzyć tak, że duże kluby oferujące dobre warunki finansowe zaczną oferować niższe wynagrodzenia i dobrzy zawodnicy nie będą chcieli do nich przychodzić, a poziom rozgrywek spadnie.
Sam Czuch ma ważny kontrakt na kolejny sezon, jednak nie wie, jaka będzie jego przyszłość. - Podpisałem umowę na 2 lata, czyli też na następny sezon, ale nikt nie wie, co będzie z tym wirusem. Rozmawiamy z prezesem, ale teraz jest duża niepewność, bo wszystko wiąże się ze sponsorami - zastrzega.
49-letni szkoleniowiec mówi, że w Toruniu zaskoczyła go jakość Tor-Toru, ale organizacyjnie polski hokej pozostaje w tyle za czołówką ligi białoruskiej. - Chociaż hala jest stara, to jeśli chodzi o wnętrze, byłem nią pozytywnie zaskoczony w porównaniu z innymi polskimi obiektami. Jest uważana za jedną z najlepszych w kraju - mówi. - Pod względem infrastruktury w porównaniu z pierwszymi czterema klubami ligi białoruskiej jesteśmy jednak trochę w tyle. Zarówno jeśli chodzi o profesjonalizm, jak i organizację.
- Nie ma takiej profesjonalnej otoczki. Chodzi mi o szatnie, trenowanie, stroje czy kije. Nie mieliśmy klubowego lekarza, tylko masażystę. Lekarz jest tylko wtedy, kiedy przyjeżdża karetka - dziwi się Czuch. - Jeździliśmy na mecze pięknym nowym autobusem i pod tym względem wszystko było dobrze, ale przy drużynie powinien być masażysta, lekarz i trener bramkarzy. Może w Europie tak nie uważają i tak jest tylko w najsilniejszych ligach.
Komentarze