Jakub Wanacki: Radość z awansu jest spora
Świetną wizytówką polskiego hokeja był występ GKS-u Katowice w trzeciej rundzie Pucharu Kontynentalnego. Podopieczni Jacka Płachta zajęli pierwsze miejsce w mocno obsadzonej grupie F , a w ostatnim spotkaniu przeciwko Herning Blue Fox mistrzowie Polski nie szczędzili zdrowia, prezentując kibicom meczu utrzymywany na bardzo wysokiej intensywności pojedynek. O losach niedzielnego spotkania, oraz kulisach całego turnieju, porozmawialiśmy Jakubem Wanackim, z jednym z filarów katowickiej defensywy.
GKS Katowice do ostatniego grupowego spotkania przystępował z pozycji lidera, mając na swoim koncie komplet zwycięstw. W trzecim meczu katowiczanie do 54. minuty utrzymywali dwubramkową zaliczkę. Ostatecznie podopieczni Pera Hånberga zdołali odrobić straty, a w dogrywce, za sprawą złotej bramki Pettera Hanssona, rozstrzygnąć losy spotkana na swoją korzyść. Zapytaliśmy Jakuba Wanackiego, czy oddana w ostatnich minutach spotkania inicjatywa, jest w stanie przysłonić radość z wywalczonego awansu?
– Przede wszystkim cieszymy się z pierwszego miejsca w grupie. Przyjechaliśmy tutaj po awans i zrobiliśmy to wygrywając grupę. Mówiąc o przebiegu ostatniego spotkania, sądzę, że należy docenić klasę przeciwnika. Naszymi rywalami były drużyny, grające o najwyższe cele, w mocnych ligach. To, że nas dzisiaj dogonili? Zdarza się, ale również świadczy, o sile przeciwnika. Dobrze, że doszło do tego na koniec, a nie w momencie, w którym ważyły się losy awansu. Traktujemy to oczywiście jak kolejną lekcje. Jesteśmy doświadczoną drużyną, która z pewnością wyciągnie odpowiednie wnioski z tego spotkania, starając się aby, takich momentów w naszej grze było jak najmniej –wyjaśnił obrońca.
Od pierwszego bulika Duńczycy jednoznacznie dali do zrozumienia na jakich warunkach będą chcieli toczyć spotkanie przeciwko GKS-owi. Rozgrywając przewagi, potrafili szybko operować krążkiem. W swojej kadrze posiadają zarówno graczy, którzy mogą pokusić się o wykończenie akcji precyzyjnym strzałem, jak i tych którzy dobrze odnajdują się w podbramkowym zamieszaniu, twardo pracując na bramkarzu rywala. Jak na takim czuli się katowiczanie?
– Każdy przeciwnik w tym turnieju prezentował zupełnie inny styl. Blue Fox, w swoich szeregach dysponuje najlepiej wyszkolonymi zawodnikami. Każde spotkanie wymagało więc od nas innego podejścia i przygotowania. Właśnie dzięki temu, ten turniej był dla nas tak bogatym doświadczeniem. Odskocznią od ligowych zmagań, w ramach której mogliśmy się sprawdzić na tle różnych stylów – dodał zawodnik
W meczu przeciwko Herning, rywalizacja o krążek toczyła się na bandach, które niejednokrotnie trzeszczały pod naporem walczących zawodników. Grający o „być albo nie być” w styczniowym finale Duńczycy, swoje wysokie umiejętności przyprawili sporą dawką fizyczności, czym chcieli zdominować zespół Jacka Płachty. Katowiczanie, po raz kolejny pokazali jednak , że nie są grupą przypadkowych osób na lodzie, a silnym kolektywem. Z wielką przyjemnością oglądało się walczących jeden za drugiego zawodników GieKSy. Ekipa z alei Korfantego pozwoliła na własnej skórze wicemistrzom Danii przekonać się o „GieKSiarskim charakterze”. Czy właśnie takiej rywalizacji w ostatnim meczu spodziewał się Jakub Wanacki?
– Mieliśmy świadomość podchodząc do tego turnieju, że to Herning będzie najbardziej wymagającym rywalem. Oczywiście nie chciałbym klasy naszych pozostałych rywali oceniać, tylko na podstawie wyników naszych spotkań. W meczu przeciwko Cortinie wykorzystaliśmy swoje szanse, będąc jednocześnie niezwykle konsekwentni w grze obronnej, czego zabrakło pod koniec piątkowego spotkania. Zawodnicy „Niebieskich Lisów” grali dzisiaj o życie. Wiedzieli, że muszą wygrać. Dla nas to też był bardzo fajny mecz na zakończenie turnieju, bo mieliśmy nieco mniej presji na sobie, a pomimo tego zagraliśmy mocne zawody. Gdybyśmy do dzisiejszego występu dołożyli odrobinę szczęścia i więcej konsekwencji, moglibyśmy sięgnąć po trzy punkty – zauważył reprezentant Polski.
Tak intensywny turniej, z całą pewnością musiał odbić się na siłach zawodników GKS-u. Po powrocie do kraju, katowiczanie swoje następne spotkanie rozegrają 24 listopada w Oświęcimiu. Jakie plany na najbliższe dni, przed 32-letnim defensorem?
– Mamy teraz trochę czasu dla siebie, więc chcemy odpocząć po trudach spotkań turniejowych, jednak przede wszystkim towarzyszy nam ogromna radość. Braliśmy udział w mocno obsadzonej imprezie, więc tym bardziej cieszymy się, że udało nam się pokazać z tak dobrej strony – zakończył rozmowę Jakub Wanacki.
Komentarze