Hokejowy maraton dla mistrzów Polski! Będzie siódmy mecz
Aż 126 minut trwało szóste starcie półfinału play-off pomiędzy TatrySki Podhalem Nowy Targ a GKS-em Tychy. O jego losach w czwartej dogrywce przesądził Alexander Szczechura, który na raty pokonał Przemysława Odrobnego. Kto powalczy o złoto? Odpowiedź na to pytanie poznamy w sobotę.
Tym samym pobity został wtorkowy rekord z Krakowa, co do najdłuższego meczu w powojennej historii polskiego hokeja. Trwał on ... dwa dni. Rozpoczął się w środę o godzinie 20:00, skończył już we czwartek o godzinie 1:03.
Tyszanie w Nowym Targu – czego dotąd nie mieli w zwyczaju – zjawili się już dzień wcześniej. Przyjechali jednak w mocno osłabionym składzie między innymi bez Michała Kotlorza, Aleksandra Jeronaua, Petera Novajovský'ego, Radosława Galanta i Adama Bagińskiego. Trener „Szarotek” Tomek Valtonen co prawda miał do dyspozycji wszystkich swoich zawodników, ale już w pierwszych minutach kontuzja odnowiła się Eetu Koskiemu.
Pierwsza tercja bezbramkowa. Inicjatywa należała zdecydowanie do gości, ale ci żadnej z licznych swoich szans wykorzystać nie potrafili. Przeszkodą nie do przebycia był dla nich w bramce Podhala Przemysław Odrobny, któremu raz – po strzale Andrija Michnowa – przyszedł też w sukurs słupek.
Początek drugiej tercji to jeszcze większy napór przyjezdnych. Już w pierwszej minucie, zaraz po wyjściu z ławki kar, Patryk Kogut znalazł się w sytuacji sam na sam z Odrobnym, ale przegrał ten pojedynek. W 23. minucie goście jednak dopięli swego i prowadzenie dał im Gleb Kimienko. Tyszanie chcieli pójść za ciosem, zasypali gradem strzałów bramkę Podhala, ale jakimś cudem krążek do niej nie wpadł. Trener gospodarzy, widząc w jak dużych problemach są jego podopieczni, poprosił o 30 sekundowy czas. To przyniosło zamierzony efekt i w 27. minucie wyrównał sprytnym strzałem Krystian Dziubiński. Potem jeszcze kilkukrotnie „kotłowało” się pod obiema bramkami, ale wynik w tej odsłonie zmianie już nie uległ.
Trzecią tercję Podhale zaczęło w liczebnej przewadze, ale zmarnowało ten okres. W grze pięciu na pięciu groźniejsi byli tyszanie. Gospodarze mieli jednak potężne oparcie w osobie Odrobnego. „Wiedźmin” dwoił się i troił w bramce, wychodząc obronną ręką z kolejnych potyczek z tyskim zawodnikami. Ci momentami aż łapali się za głowę z bezsilności.
W 54. minucie za faul na Johnie Murray karę złapał Kacper Guzik i po chwili bliscy zdobycia gola byli… gospodarze. Najpierw groźnie uderzał Patrik Moisio, potem dobijał Dziubiński. Ostatecznie bramkarz gości zdołał krążek zamrozić. W odpowiedzi sam przed Odrobnym znalazł się Michale Cichy, ale i on musiał uznać jego wyższość. Za moment guma jeszcze „zatańczyła” na linii bramkowej Podhala i skończył się regulaminowy czas gry.
Na początku pierwszej z (!) czterech dogrywek znakomitą okazję by zakończyć ten mecz miał Krzysztof Zapała, który wykonywał rzut karny. Górą był jednak Murray. A potem ten mecz trwał, trwał i trwał i wydawało się że się nie skończy. Wreszcie w 125 min i 40 sekundzie do bramki Podhala trafił Alex Szczechura.
– Wiedzieliśmy, że w tych dogrywkach, kto pierwszy popełni błąd, ten wygra to spotkanie. Niestety przytrafił się on nam. Ciężko coś powiedzieć. Teraz musimy odpocząć i w sobotę znów dać z siebie wszystko – powiedział Jarosław Różański, kapitan Podhala.
– Moje słowa sprzed kilku miesięcy, o tym że to będzie szalenie ciekawy sezon sprawdzają się w stu procentach. Cieszę się, że udało się nam przedłużyć tę serię. Wracamy do Tychów i w sobotę już będzie wygrany i przegrany tej rywalizacji. Szkoda, że tak musi być, bo moim zdaniem obie te drużyny zasługują by być w finale – podsumował Andrej Husau, trener GKS-u Tychy.
– Kolejny raz detale decydowały. Tychy były tym razem lepsze o tę jedną bramkę. Gramy dalej – krótko ocenił Tomek Valtonen, trener Podhala.
TatrySki Podhale Nowy Targ – GKS Tychy 1:2 d. (0:0, 1:1, 0:0 - d. 0:0, 0:0, 0:0, 0:1)
0:1 - Gleb Klimienko - Aleksiej Jefimienko (22:15),
1:1 - Krystian Dziubiński (26:10),
1:2 - Alexander Szczechura - Jakub Witecki, Bartosz Ciura (125:40)
Sędziowali: Paweł Breske, Zbigniew Wolas (główni) – Patryk Kasprzyk, Daniel Lipiński (liniowi).
Minuty karne: 12-10.
Strzały:55-86.
Widzów: ok. 3500.
Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 3:3.
Kolejny mecz: w sobotę w Tychach (15:15)
Podhale: Odrobny – Jaśkiewicz, Kolusz; Dziubiński, Koski, Różański (2) – Suominen, Tolvanen; Sammalmaa (2), Zapała, Michalski – Hovinen, Mrugała (2); Wielkiewicz (2), Neupauer (2), Guzik (2) – Wajda; Siuty, D. Kapica, Worwa oraz Moisio.
Trener: Tomek Valtonen
GKS: Murray (2) – Pociecha (2), Ciura (4); Witecki, Cichy, Szczechura – Górny, Bryk; Jeziorski, Rzeszutko, Gościński – Kolarz, Bizacki; Klimienko, Komorski, Jefimienko – Sýkora, Kogut (2), Michnow.
Trener: Andrej Husau
Komentarze