Gajor: Seria jeszcze się nie skończyła
Nowotarżanie dokonali we wczorajszym meczu sztuki, której brak realizacji w pierwszym spotkaniu z góry oznaczał dla nich porażkę – mowa tu oczywiście o dwóch zdobytych golach. Autorem tych bramek był obrońca Adrian Gajor, który przekonuje, że mimo drugiej przegranej, jego zespół nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w tej rywalizacji.
„Szarotki” szybko objęły prowadzenie, wykorzystując pierwszą przewagę w meczu. Na zegarze nie musiało upłynąć zbyt wiele czasu, by na tablicy wyników ponownie widniał remis. Choć druga tercja przyniosła prowadzenie JKH, to hokeiści Podhala byli w stanie powrócić do gry. Na ich nieszczęście ponownie ziścił się scenariusz, w którym to dali odpowiedzieć rywalom w myśl zasady „bramka za bramkę”.
– Dziś też zabrakło nam bramek. Musimy oddawać więcej strzałów z każdego miejsca, prezentować więcej skuteczności; po prostu lepiej grać: wykorzystywać momenty, które nam się nadarzają i je wykańczać – zdiagnozował przyczyny porażki Adrian Gajor.
To właśnie dwie szybkie odpowiedzi jastrzębian były najbardziej widocznym elementem wczorajszego meczu. Hokeiści spod Tatr nie byli w stanie nacieszyć się zbyt długo ze swoich trafień, co zakończyło się ich drugą porażką.
– Malutki błąd, być może nie wyszliśmy skoncentrowani z tercji. Oni natomiast po prostu wyszli i strzelili – przyznał bez ceregieli defensor „Szarotek”.
Co ciekawe, obrońca dysponujący dobrym uderzeniem z dystansu notuje najbardziej obfitą w bramki kampanię w historii swoich występów w Polskiej Hokej Lidze, choć paradoksalnie na bieżące rozgrywki złożyła się najmniejsza liczba meczów. Nie da się nie zauważyć, że zamiana Cracovii na Podhale Nowy Targ wyszła mu na dobre.
– Myślę, że trener Gusow bardziej mi ufa, co mi pomaga. Ja ufam jemu, on mi, ma dobry system i jedziemy do przodu. Seria jeszcze się nie skończyła – przekonywał hokeista urodzony w Plainville.
Już w niedzielę ćwierćfinałowa rywalizacja przeniesie się do Nowego Targu. Czy wobec braku kibiców gra na własnym lodzie ma znaczenie?
– Na pewno z kibicami jest lepiej. Dużo nam pomagają, wspierają nas. Tęsknimy za nimi, ale nic nie poradzimy. Jest jak jest i musimy walczyć, by zajść jak najdalej – wyjaśnił 26-letni obrońca.
Komentarze