Doniósł na kibiców, bo... za głośno dopingują
Co może przeszkadzać na trybunach podczas meczu hokejowego? Jeden z widzów uznał, że doping kibiców był... zbyt głośny i złożył na nich donos.
Ta kuriozalna informacja stała się - nomen omen - głośna w Szwecji. Po jednym z meczów tamtejszej grupy południowej trzeciej ligi na fanów drużyny Kallinge/Ronneby IF został złożony donos. Widzowi obecnemu na Trybunach nie spodobało się, że kibice zbyt głośno dopingowali swoją drużynę. Postanowił poskarżyć się na fan klub zespołu "White Angels" władzom gminy Ronneby.
Wrażliwemu kibicowi nie podoba się szczególnie używanie przez kibiców bębna, a dodatkowo wskazuje, że w tzw. młynie fanów trzecioligowca są dzieci i młodzież, których słuch jest szczególnie narażony przez zbyt głośny jego zdaniem doping. Fragment listu kibica cytuje szwedzki dziennik "Sydöstran". - Jestem zmęczony poziomem hałasu wywoływanego przez bęben na trybunach - napisał. - Uważam, że zasadnym byłoby zmierzenie natężenia dźwięku podczas meczów. Pracowałem w przemyśle drzewnym i wiem, że zbyt wysoki poziom hałasu uszkadza słuch, a wśród kibiców, którzy najgłośniej dopingują są również dzieci i młodzież.
Kibice Kallinge/Ronneby IF nie należą do najliczniejszych nawet na poziomie trzeciej ligi w Szwecji. Średnio mecze zespołu przed własną publicznością ogląda 765 kibiców, co daje klubowi 6. miejsce na 12 drużyn w jednej z czterech grup trzeciego poziomu rozgrywkowego. Fani znani są jednak z dość licznych wyjazdów i ciągłego prowadzenia zorganizowanego dopingu podczas meczów. Jak na lokalny klub bez większych tradycji nawet na tym poziomie i tak tworzą na meczach znakomitą atmosferę. Portal hockeynews.se umieścił ich niedawno na 3. miejscu w rankingu najlepszych kibiców w trzeciej lidze szwedzkiej. A w tym sezonie mają powody do radości, bo ich zespół jest na 3. miejscu w tabeli ze stratą tylko 2 "oczek" do lidera.
Członkowie fanklubu "White Angels" z zaskoczeniem przyjęli doniesienie, jakie złożył na nich jeden z fanów. - Na początku myślałem, że to jakiś żart. Nigdy wcześniej nie słyszałem o czymś takim - mówi w rozmowie z "Sydöstran" szef grupy, Mattias Johnsson. - To jest jakieś chore. Mamy jeden bęben, ten sam od 10 lat. Zmieniliśmy tylko pałki na bardziej miękkie, żeby uzyskać głębszy dźwięk. Po przebudowie hali postawili przed nami wyższą osłonę pleksiglasową i zmniejszyli nam sektor, więc ostatnio zmieniliśmy miejsce, żeby mieć więcej przestrzeni i dźwięk teraz też rozchodzi się bardziej równomiernie.
Sprawa teoretycznie wydaje się błaha, ale władze gminy, uruchomione przez donos, z typowo szwedzkim przywiązaniem do procedur całkiem poważnie się nią zajmą. - Musimy się temu przyjrzeć, żeby być w zgodzie z wytycznymi Urzędu ds. Zdrowia Publicznego - mówi w rozmowie z gazetą "Expressen" lokalny inspektor ds. zdrowia i środowiska Leif Abrahamsson. - Poprosimy właściciela obiektu, by zbadał ten problem. Trzeba sprawdzić czy w hali jest zbyt wysoki poziom hałasu.
Przedstawiciel lokalnego samorządu nie wykluczył, że jeśli wynik takiego badania pokaże przekroczenie dopuszczalnych norm, to kibicom zakaże się używania bębna podczas meczów. Szef White Angels skomentował, że w takim razie zakaz taki powinny dostać wszystkie grupy kibicowskie w Szwecji. Cała sprawa oburzyła sam klub. - Halo, mamy najlepszy klub kibica w Szwecji. To jest żałosne - mówi jedna z przedstawicielekKallinge/Ronneby IF Linda Aghed.
Komentarze