Bepierszcz: Po wygranych meczach nie ma zmęczenia
GKS Katowice po siedmiomeczowym boju wywalczył awans do półfinału play-off. Podopieczni Jacka Płachy pokonali w "Satelicie" JKH GKS Jastrzębie 6:2. Jednym z architektów tego zwycięstwa był Mateusz Bepierszcz, który miał swój udział przy trzech trafieniach GieKSy.
Dla "Bepiego" to był bardzo udany występ. Zastąpił w pierwszej formacji chorego Bartosza Fraszkę i ze swoich zadań wywiązał się znakomicie. Swoją dobrą grę przypieczętował dubletem i asystą.
– Na pewno zapamiętam to na długo. Patrząc na statystyki, to nie często strzelałem dwa gole w jednym meczu. Nic tylko się cieszyć, że mogłem pomóc drużynie – przyznał Bepierszcz.
Kluczowa dla losów spotkania była druga odsłona, którą katowiczanie wygrali 3:1.
– Myślę, że spokój zadziałał, byliśmy pewni tego, co chcemy robić i każdy realizował te małe założenia. Taka postawa dała nam zwycięstwo – wyjaśnił zawodnik, który urodził się w Warszawie.
Trzecia odsłona tego spotkania już nie oscylowała wokół takich emocji i było widać, że mistrzowie Polski chcą zagrać spokojnie. Jastrzębianie natomiast próbowali odrobić straty, lecz bezskutecznie.
– My już nic nie musieliśmy, to oni musieli. Chcieliśmy przytrzymać ten krążek, nie tracić sił, nie zrobić głupich kontuzji, bo przeciwnik jeszcze walczył i próbował – zaznaczył "Bepi".
Teraz ekipę ze stolicy Górnego Śląska czeka dzień przerwy, a po nim ciężka półfinałowa rywalizacja z Comarch Cracovią, która już od ponad tygodnia czekała na swojego rywala.
– Po wygranych meczach nie ma zmęczenia, nie ma bólu, nie czuje się tego. Inaczej jest jak się przegra, wtedy wszystko boli. Wygraliśmy serię i jedziemy do Krakowa w jednym celu – zakończył Mateusz Bepierszcz.
Komentarze