Szynal: Zdobyliśmy wszystko, co było do zdobycia
JKH GKS Jastrzębie zdobył w sezonie 2020/2021 mistrzostwo Polski, Puchar Polski i Superpuchar Polski. To bez wątpienia historyczne wydarzenie nie tylko w liczących już niemal siedemdziesiąt lat dziejach jastrzębskiego hokeja na lodzie, ale i całego jastrzębskiego sportu. Na Jastor popłynęły zasłużone gratulacje ze wszystkich stron, a odbiorcą wielu z nich był prezes klubu Kazimierz Szynal.
Pamiętam, że podczas jednej z naszych rozmów już po przejęciu reprezentacji Polski przez Roberta Kalabera krygował się pan przed słowami, jakoby Jastrzębie pretendowało do roli stolicy polskiego hokeja. Dziś mamy potrójną koronę. A zatem…?
Kazimierz Szynal – W sezonie 2020/2021 rzeczywiście Jastrzębie jest stolicą polskiego hokeja. Zdobyliśmy wszystko, co było do zdobycia. To niezaprzeczalny fakt, który oczywiście niezmiernie nas cieszy.
Przyznaję się bez bicia, że gdyby we wrześniu ktoś zapowiedział mi taki scenariusz, uznałbym go za fantastę. Dostanę od pana prezesa burę za brak wiary, czy też podzieliłby pan ten mój wczesnojesienny realizm?
My w Jastrzębiu zawsze staramy się być realistami. Wszystkie te sukcesy były niezwykle ciężkie do zdobycia, a będą jeszcze trudniejsze do obronienia. Zawsze powtarzam, że gramy o najwyższe cele. W zakończonym sezonie było podobnie. Warto jednak pamiętać, co działo się u nas latem, gdy z powodu koronawirusa praktycznie wszyscy trafili na kwarantannę. Na 36 testów wykonanych wśród zawodników, trenerów i pracowników klubu aż 23 dały wynik pozytywny. W rezultacie plan przygotowań został storpedowany. Mimo to zdołaliśmy odbudować się, a ciąg dalszy wszyscy znamy. Czy ktokolwiek miał prawo oczekiwać wówczas potrójnej korony?
No właśnie…
Myślę, że we wrześniu nikt na to nie liczył. Sezon jawił się jako bardzo nieprzewidywalny i w istocie taki był. Przecież nie mieliśmy żadnej pewności, czy w ogóle dane nam będzie w całości go rozegrać. Ponadto wielu fachowców nie uważało nas za faworytów, ponieważ inne drużyny wydawały się mocniejsze “na papierze”.
Przejdźmy do spraw bieżących. Jak telefon pana prezesa poradził sobie z nawałnicą gratulacji?
Rzeczywiście, gratulacji było mnóstwo i z bardzo wielu stron. Natomiast ja chciałbym w tym miejscu także pogratulować i podziękować wszystkim osobom, które przyczyniły się do sukcesu w zakończonym sezonie. Dziękuję wiceprezesom Januszowi Antończykowi i Janowi Miszkowi, którzy wraz ze mną działają z zarządzie JKH GKS Jastrzębie. Dziękuję także wszystkim dotychczasowym prezesom i wiceprezesom naszego klubu, z Andrzejem Frysztackim na czele. Dziękuję również “ojcom-założycielom” jastrzębskiego hokeja, który liczy już sobie niemal siedemdziesiąt lat. Bez Stanisława Ogazy, Floriana Gomoli, Jana Posłusznego oraz pierwszych działaczy LZS Jastrzębianka i Górnika Jastrzębie nie byłoby tego wspaniałego uwieńczenia naszych dziejów, którego byliśmy świadkami w Wielką Sobotę.
Czy miał pan już okazję rozmawiać z trenerami i drużyną? Czy też pozostawił pan sobie tę przyjemność na czas uspokojenia emocji?
Tę uroczystość mamy już za sobą. Były rozmowy, gratulacje, podziękowania i… odrobina świętowania. W tych trudnych czasach fetowanie sukcesu nie jest łatwe, ale jakoś się udało.
Co zawodnicy usłyszeli od zarządu JKH GKS Jastrzębie?
Zapewniliśmy naszych hokeistów, że zgodnie z obietnicą czeka ich premia za mistrzostwo Polski. Ponadto poinformowaliśmy zawodników, że wszyscy, którzy będą chcieli pozostać w JKH GKS Jastrzębie, znajdą miejsce w drużynie na nowy sezon. Warunki są dwa. Po pierwsze – chłopaki nadal muszą chcieć oddawać serce na lodzie i – mówiąc kolokwialnie – kłaść się pod strzały, a po drugie – zachować zdrowy rozsądek przy rozmowach o przedłużeniu umów. Chcę podziękować wszystkim trenerom, pracownikom klubu oraz naszym zawodnikom… niezależnie od tego, skąd pochodzą. Jeśli ktoś oddaje wszystko dla drużyny, to nie ma znaczenia, czy urodził się w Zdroju, w Gdańsku, czy w Kanadzie. Wszyscy byliśmy jedną drużyną. Zwyciężył “team spirit”. Każdy z chłopaków, również tych, którzy w finałach grali nieco mniej, dołożył swoją cegiełkę do tego sukcesu.
Na przestrzeni ostatniej dekady wielokrotnie miałem okazję rozmawiać z panem prezesem, więc nawet nie pytam o wysokość premii, ponieważ i tak niczego nie uzyskam.
Kwota do podziału jest oczywiście niższa, aniżeli ta, o której była mowa w przypadku naszych finałowych konkurentów. Złożą się na nią dwa źródła. W większości będzie to suma ufundowana przez nasz klub, ale pewną część stanowić będą także nagrody z Miasta Jastrzębie-Zdrój, które corocznie honoruje sukcesy swoich reprezentantów.
Czas na kilka osobistych odczuć. Nigdy wcześniej nie byliśmy mistrzami Polski. Taka świadomość możliwości wywalczenia tytułu wymaga pewnego przełamania “w sobie”. W którym momencie tak naprawdę uwierzył pan, że to jest możliwe?
Rzeczywiście, nigdy wcześniej nie byliśmy mistrzami Polski. Co więcej, wielu twierdziło, iż nie mamy potencjału do zdobycia złotego medalu. Tymczasem po wywalczeniu Superpucharu i Pucharu Polski naprawdę już nic “nie musieliśmy”, a wszystko “mogliśmy”. Przed finałem zdawałem sobie sprawę, kto jest naszym przeciwnikiem. Comarch Cracovia to bardzo poważny zespół, który w półfinale stosunkowo łatwo poradził sobie z GKS Tychy. Nie wiedzieliśmy, jak nasza drużyna zaprezentuje się na tle “Pasów”. Dlatego w możliwość zdobycia mistrzostwa uwierzyłem dopiero po pierwszym zwycięskim meczu na Jastorze. Widząc postawę naszych chłopaków stwierdziłem, że Cracovia jest do ogrania.
Nie jest wielką tajemnicą, że wielu kibiców innych klubów trzymało kciuki za JKH GKS Jastrzębie. Pojawiły się nawet takie głosy, że mistrzostwo zdobyte przez podopiecznych trenera Roberta Kalabera jest zwyczajnie… dobre dla polskiego hokeja. Cytując klasyka, pokazaliśmy, że “Polak potrafi”.
Po mistrzostwie Polski chyba będziecie mogli liczyć na większy posłuch?
Przejdźmy do weselszych tematów. Czy miał pan okazję zobaczyć na naszych łamach zdjęcie Dominika Pasia i Kamila Wałęgi na trybunach Jastora w 2008 roku?
Jako działacze JKH GKS Jastrzębie możecie chyba poczuć się niczym taki “sportowy ogrodnik”, który po kilkunastu latach ogląda słodkie owoce swojej pracy.
Podobno pan prezes także plasuje się wysoko w rankingu sponsorów jastrzębskiego hokeja.
Maciej Urbanowicz powiedział, że ma nadzieję na utrzymanie i ewentualne wzmocnienie drużyny, która zdobyła mistrzostwo Polski. Zapewne o nazwiskach jeszcze za wcześnie mówić, ale być może mamy już jakiś “terminarz działań” w tym aspekcie?
W sezonie 2021/2022 nasz klub po raz pierwszy w dziejach zagra w europejskich pucharach. Czy jesteśmy gotowi na występy w Lidze Mistrzów?
Czas na “łyżkę dziegciu w beczce miodu”. Pojawiły się medialne doniesienia, jakoby JKH GKS Jastrzębie miał stać się jesienią klubem… bezdomnym. Z tego, co mi wiadomo, są to informacje co najmniej wyolbrzymione, ale może warto, aby prezes Kazimierz Szynal wypowiedział się w tej kwestii.
Jednak problem ma pojawić się już tej jesieni. Czy są powody do niepokoju?
Idźmy dalej. Gdy już zdobyło się przysłowiowe “wszystko”, musi pojawić się pytanie o to, co dalej. Wszak – jak pan wspomniał – wejść na szczyt jest ciężko, ale utrzymać się na nim – wielokrotnie trudniej.
A co należy zrobić, abyśmy nie stali się sportowym “meteorem”? Czyli “jednorocznym mistrzem”, czy wręcz “hokejowymi Szombierkami Bytom”? Przypomnijmy, że w szczycie sukcesów polskiego futbolu mistrzem Polski w 1980 roku zostały właśnie niedoceniane Szombierki. Dziś jednak próżno szukać tego klubu na szczeblu centralnym.
Niebawem jastrzębski hokej będzie obchodził swoje siedemdziesięciolecie, ale na razie warto wspomnieć, iż mistrzostwem Polski JKH GKS Jastrzębie uhonorował sześćdziesiątą rocznicę założenia Górnika Jastrzębie, które miało miejsce w okolicach wczesnej wiosny 1961 roku. Przypomnieliście w ten sposób, że późniejszy wielosekcyjny GKS Jastrzębie ma “źródła hokejowe”. Florian Gomola był przecież hokeistą.
Na koniec słowo o kibicach. Nie mieliście okazji do wspólnego świętowania z fanami, bowiem za takie trudno uznać nieoficjalne zaprezentowanie trofeum w Wielką Sobotę. Czy klub ma zamiar zorganizować stosowną imprezę, jeśli poluzowane zostaną obecnie obowiązujące obostrzenia?
Rozmawiał: Mariusz Gołąbek / jasnet.pl
Komentarze