Andriej Gusow o celach Podhala: Spłacić długi i dać grać młodym
- Głównym celem klubu jest spłacić długi i dać możliwość grania swoim młodym zawodnikom - mówi o założeniach na najbliższy sezon trener Podhala Nowy Targ Andriej Gusow. Białoruski szkoleniowiec ocenił także szanse Polaków w kwalifikacjach olimpijskich.
Gusow udzielił białoruskiemu portalowi "Belarus Hockey" wywiadu, w którym opowiedział m.in. o problemach finansowych klubu, które mogły się skończyć niedopuszczeniem drużyny do startu w nowym sezonie Polskiej Hokej Ligi.
- Naprawdę było bardzo trudno - mówi białoruski trener. - PZHL nawet przedłużył nam o 3-4 dni czas na uzyskanie licencji ze względu na to, że jesteśmy utytułowanym klubem. I dosłownie rzutem na taśmę udało nam się dogadać z firmą Tauron, która była sponsorem w zeszłym sezonie. Jestem za to wdzięczny działaczom. Miasto też wyszło klubowi naprzeciw i dalej będzie pomagało w finansowaniu. Myślę więc, że wystartujemy w lidze, jeśli nie zdarzy się nic nieoczekiwanego.
Długi wciąż do spłacenia
Trudna sytuacja finansowa "Szarotek" sprawia jednak, że w Nowym Targu nie oczekuje się w najbliższym sezonie walki o najwyższe cele, a priorytetem staje się wyjście z długów - przyznaje trener.
- Nie ma jakichś wielkich zadań. Klub ma ciągle długi z zeszłego roku i to jest całkiem duża kwota - mówi. - Była ogólna rozmowa z władzami, że głównym celem na ten sezon jest wyjść finansowo na zero, czyli spłacić zadłużenie. Działacze pracują, żeby znaleźć potencjalnych sponsorów i jak Bóg da, to ich znajdziemy.
Dać szansę młodzieży
Oznacza to, że należy się spodziewać bardzo młodej drużyny Podhala rywalizującej w rozgrywkach PHL.
- Ze sportowego punktu widzenia damy szansę gry naszym młodym chłopakom - zapowiada trener. - Myślę, że będziemy mieli najmłodszą drużynę w całej lidze, bo do gry przewidziani są głównie nasi wychowankowie z wyjątkiem 2-3 ludzi. Z drużyną trenuje dużo młodzieży, dużo 18-latków.
Do Podhala przyszli jednak także obcokrajowcy - Gleb Bondaruk i Pawieł Nowożyłow, a teraz dołączył również Czech Tomáš Franek.
- Mamy z działaczami umowę, że jeśli nie znajdziemy wystarczająco dużo miejscowych chłopaków, to będziemy musieli ściągać kogoś z zewnątrz - tłumaczy Gusow. - Niektórzy zawodnicy nie zgodzili się na warunki finansowe zaproponowane przez klub. Część z nich po prostu usłyszała "chłopaki, wybaczcie, ale znamy dokładnie wasze finansowe wymagania i w tym roku nie możemy mówić o ściągnięciu was do klubu". Tak jak powiedziałem wcześniej, główny cel i zadanie to spłacić długi oraz dać możliwość grania swoim młodym hokeistom.
Bez doświadczonych Białorusinów
Z drużyną z Nowego Targu pożegnało się dwóch rodaków Gusowa, którzy występowali w niej w ubiegłym sezonie. Ihar Brykun przeniósł się do Szachciora Soligorsk, a Alaksandr Kułakou dziś już oficjalnie zakończył karierę i został członkiem sztabu szkoleniowego Junosti Mińsk. O takiej możliwości informowaliśmy w piątek.
- Ihar jest według mnie wspaniałym chłopakiem i całkiem dobrym bramkarzem, który oczywiście mógłby nam pomóc - mówi Gusow. - Przydałby się i na lodzie, i w szatni. Oceniam po tym, na ile po takim krótkim czasie wspólnej pracy zdążyliśmy się poznać. Jego odejście to oczywiście strata.
- Sania Kułakou to też strata. Powiedziałbym, że to zawodnik, który niezależnie od swojego wieku pomógłby każdemu młodemu hokeiście - oceniał białoruski trener swojego byłego podopiecznego jeszcze przed zakończeniem przez niego kariery. - Szczerze mówiąc, jestem trochę zaskoczony, że żaden klub białoruskiej ligi się nim nie zainteresował.
Problemem jest także praca z trenerem jego wieloletniego pomocnika Siarhieja Szapiaciuka. - W tej chwili nie ma takiej możliwości, ale podejmuję wszelkie wysiłki, żeby mógł mi pomagać - ujawnia Gusow. - Tyle lat już razem pracujemy, więc zrobię wszystko, żeby sprawić, że będzie przy drużynie.
Gusow w rozmowie z białoruskim dziennikarzem nie chciał wracać do tematu zainteresowania jego osobą ze strony Unii Oświęcim i KH GKS-u Katowice zaraz po zakończeniu poprzedniego sezonu.
- Myślę, że teraz nie ma sensu się tym zajmować - powiedział. - Podpisałem kontrakt z Podhalem, dlatego nie zaprzątam sobie głowy tamtymi negocjacjami. Nie widzę powodu.
Mistrzostwa Świata do zapomnienia
51-letni szkoleniowiec niemal w niepamięć puścił też już słaby występ na wiosennych Mistrzostwach Świata reprezentacji Białorusi, która w Rydze wygrała tylko jeden mecz i zajęła przedostatnie miejsce.
- Szczerze mówiąc, już prawie o tym zapomniałem. Śledziłem, oglądałem wszystkie mecze, ale jestem takim człowiekiem, który zapomina o złych rzeczach na wakacjach. Wszystko schodzi na drugi plan, bo odpoczywam i całkowicie odrywam się od hokeja. Poświęcam czas rodzinie i dziecku - mówi. - Oczywiście w tamtym czasie byłem niemiło zaskoczony występem naszej reprezentacji, ale jest jak jest.
Trudna walka o olimpiadę
Białorusini w dniach 26-29 sierpnia będą rywalami Polaków w finałowej rundzie kwalifikacji olimpijskich w Bratysławie. Gusow ocenia, że jego rodakom nie będzie łatwo wywalczyć awans na Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie.
- Nie będzie łatwo. To jest całkiem mocno mocno obsadzony turniej - mówi. - Naprawdę podobał mi się hokej Słowaków na Mistrzostwach Świata. Jeśli jeszcze będą wzmocnieni zawodnikami z NHL, to to będzie bardzo dobry zespół. A w ostatnich dwóch-trzech latach śledziłem też Austriaków. Ich hokej robi postępy. I kluby, i reprezentacja grają na dobrym poziomie.
Polska? "Zdarzają się niespodzianki"
Polacy w Bratysławie będą zespołem teoretycznie najniżej notowanym. Jak ocenia ich szanse Gusow? - Wiadomo, że zdarzają się niespodzianki, więc nie chcę nikogo skreślać - tłumaczy. - To jest krótki turniej i w żadnym razie nikt nikogo nie powinien lekceważyć. Polacy pokazali to swoim występem w Kazachstanie. To będzie bardzo poważny turniej. Każda z drużyn przygotowuje się i chce awansować na olimpiadę. Rozmawiałem z Polakami, którzy grają w reprezentacji. Wyobraźcie sobie, jaką szansę życie im dało - zagrają o awans na igrzyska olimpijskie! Dlatego nikogo nie można spisywać na straty.
Komentarze