Siarhiej Bahalejsza: Może zareklamuję się w Jastrzębiu i odejdę gdzie indziej
Nowy nabytek JKH GKS-u Jastrzębie Siarhiej Bahalejsza w długim wywiadzie zdradza między innymi, dlaczego zdecydował się na przyjazd do Polski, czy w naszym kraju zarobi więcej niż na Białorusi i dlaczego trafił do Jastrzębia, a nie do Oświęcimia.
Doświadczony białoruski obrońca udzielił portalowi Federacji Hokeja Białorusi hockey.by wywiadu, w którym między innymi opowiedział, dlaczego zdecydował się na transfer do Polski.
Problem z pieniędzmi w Soligorsku
Bahalejsza w ostatnim sezonie rozegrał 4 mecze w barwach Dynama Mińsk w KHL, ale przede wszystkim występował w Szachciorze Soligorsk, który zdobył brązowy medal mistrzostw Białorusi, a którego graczem w nowym sezonie będzie Radosław Sawicki. Nowy nabytek JKH zdradził, że na jego odejście z drużyny "Górników" wpłynęły problemy z regularnymi wypłatami.
- Myślę, że nie jest to tajemnicą, że w Soligorsku była niefajna sytuacja. Drużyna nie dostała połowy pensji za marzec i kwiecień plus dodatków za luty - mówi. - Nie miałem żadnej ochoty zostać w Szachciorze.
Hokejowa Liga Mistrzów dodatkową motywacją
Urodzony w Grodnie Bahalejsza przyznaje, że mógł za to zostać na Białorusi. Rozmawiał w sprawie transferu z prowadzącym jego macierzysty Nioman Andriejem Sidorienką oraz dyrektorem klubu z Grodna, a także miał ofertę z Mietałłurha Żłobin, ale przekonała go propozycja JKH, w tym możliwość występów na arenie międzynarodowej.
- W kwietniu skontaktowało się ze mną Jastrzębie i złożyło mi interesującą propozycję, zarówno pod względem finansowym, jak i sportowym - mówi. - W przyszłym roku drużyna będzie grała w Hokejowej Lidze Mistrzów i to była dodatkowa zachęta. Popytałem trochę o klub i o polską ligę, rozmawiałem też z Krystianem Dziubińskim i doradzał mi ten transfer.
Niedoszły transfer do Unii
Była jednak także możliwość, że 31-latek wyląduje nie w Jastrzębiu, a w Oświęcimiu. Mógł zostać zawodnikiem Unii, gdyby objął ją Andriej Gusow.
- Na początku to z nim rozmawiałem. Wiosną mógł objąć Unię i zaproponował mi wtedy przejście - mówi defensor. - Później jednak jego plany Andrieja Leonidowicza się zmieniły i zdecydował się zostać w Podhalu, które będzie grało głównie wychowankami. Ale powiedział, że inne kluby są zainteresowane kontaktem ze mną, więc pewnie rekomendacja Gusowa też pomogła. Od kwietnia jestem w stałym kontakcie z dyrektorem sportowym klubu (Leszkiem Laszkiewiczem - red.) Na razie wszystko mi pasuje.
Bahalejsza w tej chwili pozostaje w Grodnie i pracuje nad skompletowaniem wszystkich niezbędnych dokumentów związanych z przeprowadzką do Polski. Do Jastrzębia miał początkowo trafić wspólnie ze swoim rodakiem Jauhenem Dadonowem, ale jak pisaliśmy przed dwoma tygodniami, ten w ostatniej chwili dostał lepszą ofertę z białoruskiego HK Homel i zostanie w ojczyźnie.
- Żenia w ostatniej chwili zmienił zdanie i dogadał się z Homlem. Być może byłoby mi łatwiej zaadaptować się w nowym miejscu razem z nim, ale jest w porządku. Przejście w nowe, nieznane miejsce, nie jest dla mnie problemem. Mam już takie doświadczenie - tłumaczy Bahalejsza.
Większe pieniądze niż na Białorusi
Nowy obrońca JKH przyznaje, że mistrzowie Polski zaoferowali mu lepsze warunki finansowe niż wcześniej Szachcior. - Wynagrodzenie jest wyższe - zdradza. - Ale w Polsce jest inny system bonusów. Nie ma dodatkowych wypłat za zwycięstwa i inne rzeczy. Premia jest wypłacana tylko za zwycięstwo w rozgrywkach. Ale - jak pokazuje praktyka - na Białorusi też nie zawsze można obiecane dodatki dostać.
Trzykrotny mistrz Białorusi i zdobywca Pucharu Kontynentalnego z 2015 roku do drużyny z Jastrzębia dołączy dopiero za miesiąc.
- Mam jeszcze czas. Muszę przyjechać na obóz drużyny 20 lipca, mimo że Jastrzębie już trenuje. Rozmawiałem z Żenią Kamienieuem, który gra w Polsce już kilka lat i mówił mi, że tam jest szczególny system. Nie mają takich długich urlopów jak u nas. Kilka tygodni po zakończeniu sezonu kluby zaczynają trenować w cyklach i w Jastrzębiu też przygotowania są w pełni. Tylko obcokrajowcy i lepiej zarabiający Polacy dołączają do drużyny, kiedy jest już bliżej sezonu. Ale to nie znaczy, że mogę przyjechać do Polski nieprzygotowany, dlatego teraz cały czas trenuję w Grodnie - mówi.
Wyższe oczekiwania wobec obcokrajowca
Zapytany o cele swojej nowy drużyny, białoruski obrońca odpowiada: - Myślę, że najwyższe - drużyna musi bronić zdobytego tytułu mistrzowskiego. Ale o celach jeszcze nie rozmawialiśmy. Na pewno omówimy je bliżej sezonu, gdy poznam pierwszego trenera.
Więcej wie za to o indywidualnych oczekiwaniach wobec niego. Ma pomagać drużynie nie tylko w obronie, ale także w ataku, najlepiej tak jak Szachciorowi w sezonie 2019-20, gdy z 35 punktami w 55 meczach był najskuteczniejszym obrońcą rozgrywek zasadniczych białoruskiej ekstraklasy. W ubiegłym sezonie w 34 spotkaniach strzelił 2 gole i miał 17 asyst. W fazie play-off dołożył 8 punktów (gol i 7 asyst w 9 meczach).
- Oczekuje się ode mnie poziomu, jaki pokazywałem na Białorusi - mówi. - Mam grać w przewagach, zdobywać punkty i pomagać drużynie wygrywać. Myślę, że tak jak w każdej lidze, będą oczekiwać trochę więcej od obcokrajowca niż od miejscowych zawodników. Sam świetnie to rozumiem i nastawiam się na dobry wynik. Będzie ciekawie. Zawsze każde nowe doświadczenie może ci dać coś dobrego.
Lekcja polskiego
Bahalejsza pochodzi z Grodna, w którym Polacy stanowią około 20 % mieszkańców. W rozmowach z Laszkiewiczem przekonał się jednak, że swój język polski musi jeszcze trochę podszlifować.
- Grodno to taka malutka Europa - mówi ze śmiechem. - Każdy do pewnego stopnia zna polski. Na początku powiedziałem dyrektorowi, żebyśmy spróbowali porozmawiać po polsku, ale zaczął mówić bardzo szybko i stwierdziłem, że może jednak lepiej po angielsku. Generalnie polski nie jest trudnym językiem. Myślę, że po miesiącu w Polsce będę w stanie mówić na podstawowym poziomie. Poza tym nie ma znaczenia, w jakim kraju jesteś i w jakim języku tam mówią - język hokejowy jest taki sam wszędzie. Jestem ciekaw jego polskiej wersji.
Zawodnik przyznaje, że rozmawiał z zawodnikami, którzy występują lub występowali w Polsce. - Wszyscy mówili, że powinno mi się spodobać, ale dopóki sam nie zobaczę, nie mogę powiedzieć nic konkretnego. O lidze będę mógł porozmawiać później - wyjaśnia. - Tam też wszystko się bardzo szybko zmienia. To, co się działo kilka lat temu, dziś już nie ma znaczenia. Rozmawiałem z Aleksiejem Trandinem, z którym grałem w Iżstali Iżewsk. Powiedział mi, że poziom ligi rośnie. W dodatku przed play-offami najlepsze drużyny z dobrymi możliwościami finansowymi przeglądają rynek i ściągają zawodników z doświadczeniem w KHL, a nawet w NHL. Swoją drogą, przed ostatnimi play-offami też miałem ofertę z Polski za niezłe pieniądze, ale wtedy byłem związany kontraktem z Szachciorem.
Szansa na wypromowanie się
Bahalejsza został także zapytany czy fakt, że coraz więcej Białorusinów pojawia się w polskiej lidze oznacza, że białoruska liga jest w naszym kraju oglądana.
- Nie wiem, na ile poważnie śledzą, ale na pewno robią jakieś rozpoznanie. W tym przez Andrieja Gusowa, który bardzo dobrze zna naszą ligę, a pokazał się też z dobrej strony w polskiej - mówi. - Jak rozumiem, tam wszyscy trenerzy i dyrektorzy sportowi są w kontakcie. A teraz to nie jest problem, żeby znaleźć statystyki czy nagrania. Jeśli klub szuka kogoś na konkretną pozycję, to materiały są dostępne. Tylko problemem z polską ligą jest to, że Białorusini muszą występować o pozwolenie na pracę, jest z tym dużo papierkowej roboty. Gdyby nie to, to jestem pewien, że byłoby jeszcze więcej naszych zawodników w Polsce i innych europejskich krajach.
Bahalejsza widzi grę w Jastrzębiu jako szansę wypromowania się. - Być może zareklamuję się w Jastrzębiu i odejdę jeszcze gdzie indziej - mówi. - A jeśli coś się nie uda, to zawsze chętnie wrócę do domu i zagram w naszej Ekstralidze.
Komentarze