Fraszko: W poprzedniej serii pokazaliśmy, że potrafimy się podnieść
Sytuacja GKS-u Katowice znacznie się skomplikowała, po drugiej wyjazdowej porażce z JKH GKS Jastrzębie. Wczoraj jedyną bramkę dla GieKSy zdobył Bartosz Fraszko – najlepiej punktujący zawodnik zespołu w fazie play-off, który z nadzieją spogląda na nadchodzące pojedynki, jakie zostaną rozegrane w „Satelicie”.
Jastrzębianie przez cały mecz konsekwentnie realizowali swój plan gry, obejmując dwubramkowe prowadzenie. Dreszczyk emocji na tafli zapanował wtedy, gdy w kuriozalnych okolicznościach Bartosz Fraszko pokonał Patrika Nechvátala. Golkiper JKH popełnił kardynalny błąd, przepuszczając delikatne uderzenie z bekhendu oddane z ostrego kąta. Gospodarze dowieźli jednak bezpieczny wynik do samego końca.
– Na pewno przespaliśmy początek. Na początku nie graliśmy tego, co powinniśmy, tak naprawdę złapaliśmy ten rytm dopiero w trzeciej tercji. Było za późno, stracona bramka w pierwszej tercji pokrzyżowała nam plany, ale cóż… Jest 2:0, gramy teraz dwa mecze u nas i postaramy się to odwrócić – powiedział świeżo po spotkaniu Bartosz Fraszko.
Wychowanek toruńskich Sokołów zanotował tym samym siódme trafienie w fazie play-off, a dorobek wzbogacony o cztery asysty plasuje go na szczycie klasyfikacji kanadyjskiej decydującego momentu sezonu.
– Fakt, w play-offach gra mi się dużo lepiej niż w sezonie zasadniczym, ale dla mnie – tak jak już kiedyś wspominałem – nie jest ważne to, kto strzela bramki. Dla mnie ważne jest to, że drużyna wygrywa. Dziś jedna bramka to było za mało, by zwyciężyć. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach będzie ich więcej – kontynuował 25-letni reprezentant kraju.
Jastrzębianie ponownie w stu procentach wykorzystali atut własnego lodowiska, wygrywając dwa pierwsze spotkania. Czy katowiczanie mają swój sposób, by powrócić jeszcze do gry?
– To akurat nasza tajemnica. Pokazaliśmy już w poprzedniej serii, że potrafimy się podnieść; wydaje mi się, że z jeszcze większego kryzysu. Mam nadzieję, że teraz w spotkaniach domowych to my będziemy zwycięzcami – dodał z podniesioną głową napastnik GieKSy.
Komentarze