Da Costa: Dobra postawa w osłabieniach? To efekt ciężkiej pracy
Re-Plast Unia Oświęcim pokonała wczoraj GKS Tychy 3:1 i zagra w finale Pucharu Polski. Jednym z architektów tego zwycięstwa był Teddy Da Costa, który najpierw asystował przy trafieniu Daniiła Oriechina, a następnie uderzeniem z bulika postawił pieczęć na zwycięstwie.
Forma 34-letniego środkowego wyraźnie idzie do góry. Jest ważnym elementem układanki Kevina Constantine’a, a w ostatnich spotkaniach coraz lepiej punktuje. Po wygranej nad ekipą mistrza Polski 3:1 był w bardzo dobrym humorze. Oto, co powiedział.
O starciu z mistrzem Polski
– GKS jest trudnym rywalem i gra się z nim naprawdę ciężko. W tym sezonie mecze między nami są bardzo zacięte i wyrównane. Byliśmy blisko, ale ostatecznie przegrywaliśmy. Dziś udało nam się przełamać ten trend i bardzo się z tego cieszymy.
Dobrze graliśmy w defensywie, ze znakomitej strony zaprezentował się Clarke Saunders, który był naszą opoką. Widać, że z meczu na mecz jest w coraz lepszej formie. Trzymaliśmy się razem i sięgnęliśmy po zwycięstwo. Blokowaliśmy wiele strzałów, a ten element w nowoczesnym hokeju jest bardzo ważny.
W drugiej tercji rywale mieli optyczną przewagę, ale bardzo ofiarnie się broniliśmy. Ważne było trafienie Luki Kalana, praktycznie gol do szatni, po którym wyszliśmy na prowadzenie. Potem udało nam się zdobyć bramkę w przewadze i grało nam się już znacznie łatwiej.
O awansie do finału
– Po świętach Bożego Narodzenia gra się naprawdę bardzo trudno. Wiadomo, że ten czas powoduje pewne rozprężenie, a na stołach nie brakuje przysmaków. Powiem wam, że w Polsce naprawdę je się dużo (śmiech).
Mówiąc już całkiem poważnie, to niezwykle trudno jest zagrać w dwa dni dwa tak samo dobre dwa mecze. To, że w tym sezonie zasady nieco się zmieniły i finał zagramy dopiero w lutym, jest na pewno dobre dla widowiska. Obie strony mają wystarczająco dużo czasu, by dobrze przygotować się do tego starcia.
Oczywiście mamy nadzieję na to, że na tym spotkaniu będą obecni już kibice, bo dodają oni kolorytu każdemu wydarzeniu sportowemu.
O wytycznych nowego szkoleniowa
– Staraliśmy się nie łapać wykluczeń, bo sprawiają one, że niepotrzebnie tracimy siły. Zresztą trener Kevin Conastantine już na pierwszych zajęciach powiedział nam, że mamy grać twardo i ostro, ale bez zbędnych kar. Próbujemy więc atakować ciałem i „ruszać nogami”. Wydaje mi się, że w naszych poczynaniach widoczny jest delikatny postęp.
O pracy nad grą w osłabieniach i przewagach
– To, że od dłuższego czasu nie straciliśmy gola w osłabieniach (18 okresów – przyp. red.) jest wynikiem ciężkiej pracy. Analizujemy wideo, nasz szkoleniowiec cały czas wpaja nam pewne rzeczy, a my staramy się jak najlepiej wykonywać jego założenia.
Trener potrafi dobitnie podkreślić, o co mu chodzi, więc zdarza się, że na treningach mocno krzyczy. Jeśli coś źle zrobisz, to dostaniesz sporą burę i czasami masz ochotę ze spuszczoną głową iść do szatni (śmiech). Ale to szkoleniowiec z najwyższej półki, który świetnie zna swój fach.
Lepiej wygląda też gra w przewagach. Gramy prościej, sprytniej i w końcu zdobywamy gole w „power playach”, czego długo nam brakowało. Każdy ma w naszej drużynie robotę do wykonania.
O golu i radzie młodszego brata
– Cieszę się, że udało mi się trafić do siatki. Każdy gol, który przybliża zespół do zwycięstwa, świetnie smakuje.
Zresztą ostatnio rozmawiałem z moim bratem Stéphanem na temat gry w przewadze. Mówił mi, żebym czasem zrezygnował z uderzeń z klepy i poszukał bardziej zaskakującego rozwiązania. Dziś podczas tej przewagi pociągnąłem z nadgarstka i wpadło.
Komentarze