Kaláber: Trzy punkty są najważniejsze
Wczorajszy pojedynek JKH GKS Jastrzębie z KH Energą Toruń obfitował w masę emocji. Trener gospodarzy, Róbert Kaláber zapewne chciałby jednak oszczędzić sobie niepotrzebnych nerwów, o które przyprawili go jego podopieczni.
Hit kolejki, na jaki zapowiadano wczorajsze starcie pomiędzy wiceliderem z Jastrzębia-Zdroju a toruńską rewelacją sezonu, nie zawiódł, a na lodzie oglądaliśmy aż 11 bramek. Pomimo zainkasowania trzech punktów, trener JKH GKS Jastrzębie nie jest do końca zadowolony z wczorajszej gry swoich podopiecznych.
– Uważam, że na lodzie spotkały się dwie bardzo dobre drużyny. Ciężko mi coś powiedzieć o tym spotkaniu, jesteśmy zadowoleni z trzech punktów. Nie zagraliśmy dziś dobrego meczu, od samego początku było nerwowo. Poziom meczu był niższy, ale cóż zrobić. Najważniejsze są trzy punkty, gratulacje dla naszej drużyny – mówi Róbert Kaláber.
Szczególnie gorąco na tafli zrobiło się, gdy Toruń w bardzo krótkim czasie nadrobił trzybramkową stratę do gospodarzy. Kaláber nie tracił jednak wiary w korzystne rozstrzygnięcie meczu.
– Cały czas byłem przekonany, że nam się uda. Wierzyłem, że strzelimy bramkę, a mecz ułoży się po naszej myśli – dodaje.
Jastrzębianie na półmetku rozgrywek mają powody do zadowolenia. Spełniają oczekiwania zarządu oraz kibiców i obecnie zajmują fotel wicelidera, ustępując jedynie GKS-owi Tychy.
– Zagraliśmy bardzo dobrze dwie rundy. W drugiej fazie doszło do dwóch bardzo dziwnych meczów: z Unią Oświęcim oraz dzisiaj, z Toruniem. Musimy w takich dniach pomagać więcej bramkarzowi. Było nerwowo, mało pomogliśmy bramkarzowi. Kiedy nie ma on swojego dnia, musimy go wspierać, nie można u siebie stracić pięciu bramek – podsumowuje słowacki trener.
We wczorajszym meczu doszło do dosyć niecodziennej sytuacji, bowiem gospodarze stracili aż cztery bramki grając w liczebnym osłabieniu. Jastrzębska defensywa słynęła do tej pory ze skutecznej obrony okresu przewagi rywali, wczoraj jednak znacznie pogorszyła swoje statystyki.
– To był przypadek. Zawsze się staramy, czy to grając czwórką, czy nawet trójką zawodników. Ten mecz był po prostu bardzo dziwny – tłumaczy trener zdobywców aktualnych Superpucharu Polski.
Róbert Kaláber, który równolegle pełni również obowiązki selekcjonera reprezentacji Polski, na pewno nie może być pocieszony decyzją o odwołaniu przyszłorocznych Mistrzostw Świata, które miały odbyć się w Katowicach. Zachowuje on jednak spokój, jeżeli chodzi o kwestie reprezentacyjne.
– Za nami dwa lata ligi open, kiedy poziom rozgrywek wzrósł. Ale czy reprezentacja ma z tego korzyść? Dwa lata nam przepadły, w tym tkwi problem. Robimy jednak tyle, ile możemy. Pewnych rzeczy po prostu nie obejdziemy. Musimy dopasować się do bieżącej sytuacji – kontynuuje szkoleniowiec biało-czerwonych.
Kolejna okazja do zgrupowania kadry narodowej już w grudniu. W Katowicach odbędzie się towarzyski turniej z cyklu EIHC. Prezes PZHL, Mirosław Minkina, zdradził niedawno, że związek planuje organizację tej imprezy również w przyszłym roku. Szczegółowe rozmowy sztabu z zarządem dotyczące dalszego rozwoju reprezentacji są jeszcze jednak przed nami.
– Musimy spotkać się z zarządem, będziemy planowali kolejne kroki. Musimy usiąść, porozmawiać, czy chcemy ogrywać kolejnych młodych graczy czy też będziemy budowali trzon drużyny pod nadchodzące kwalifikacje do igrzysk olimpijskich – kończy selekcjoner.
Komentarze