Kamiński: Chcieliśmy dowieźć wynik do końca
Hokeiści Comarch Cracovii mimo dwubramkowego prowadzenia ostatecznie przegrali z GKS-em Tychy 2:4. – Powiedzieliśmy sobie w szatni, że chcemy zwyciężyć i utrzymać wynik, ale się nie udało – wyjaśnił Łukasz Kamiński, napastnik „Pasów”.
W meczu z drużyną mistrza Polski trener Rudolf Roháček z konieczności umieścił Łukasza Kamińskiego w drugiej formacji. Miało to związek z urazami Štěpána Csamangó i Martina Dudaša. Kontuzja kapitana krakowskiego klubu spowodowała, że do linii obrony został przesunięty Aleš Ježek.
Młody napastnik szybko odwdzięczył się trenerowi za zaufanie i już w 7. minucie skierował krążek do bramki przeciwnika po wrzutce Damiana Szurowskiego.
– Nie jest ważne to, kto strzela. Liczą się zwycięstwa całego zespołu – stwierdził skromnie Kamiński. – O ocenę mojej gry należy zapytać trenera, ale mi osobiście dobrze współpracowało się z kolegami z ataku.
Ostatecznie krakowianie nie byli w stanie dowieźć zwycięstwa do końca, ponieważ w trzeciej tercji rywale zaatakowali i zaaplikowali „Pasom” aż trzy gole. Ostatnia z nich, autorstwa Szymona Marca, została zdobyta na trzy sekundy przed końcową syreną, kiedy to bramkarz Michael Petraśek zjechał do boksu, a gospodarze postawili wszystko na jedną kartę i wprowadzili do gry szóstego zawodnika z pola.
– Ciężko cokolwiek jeszcze powiedzieć po takim meczu. Prowadziliśmy 2:0 i w szatni stwierdziliśmy, że musimy dowieźć ten wynik do końca. Walczyliśmy, ale się nie udało. Muszę też dodać, że graliśmy tylko na trzy piątki i to też mogło mieć wpływ na wynik – analizował 21-letni napastnik, który odniósł się również do gry przy pustych trybunach ze względu na czerwoną strefę epidemiczną.
– Z pewnością ciężko się gra bez kibiców. Brakuje tej adrenaliny i napięcia, ale wiemy że w tej sytuacji jest to konieczne. Mam tylko nadzieję, że już niedługo publiczność powróci na lodowiska i będzie mogła nas wspierać swoim dopingiem – wyjaśnił.
Mecz z GKS Tychy był ostatnim przed reprezentacyjną przerwą. Hokeiści Comarch Cracovii mają teraz dwa tygodnie na poprawę swojej gry i stylu.
– Z pewnością czeka nas ciężka praca i dwa treningi dziennie. Zrobimy wszystko, by poprawić formę i wrócić na zwycięskie tory – zakończył Łukasz Kamiński.
Kolejny mecz Pasy rozegrają 13 listopada. Wówczas zmierzą się na wyjeździe z Re-Plast Unią Oświęcim.
Komentarze