Podsumowanie sezonu – Naprzód Janów
Wszyscy żałujemy, że sezon zasadniczy zakończył się tak szybko i w taki sposób. Być może dziś znalibyśmy drużyny, które powalczą o złoto, a które stoczą pojedynek o brąz. Niemniej internetowe łamy trzeba jakoś wypełnić, więc proponujemy Wam nową rubrykę. Zabieramy się za podsumowanie poczynań Naprzodu Janów.
Plany były takie, by Naprzód był ekipą złożoną z młodych graczy. Zarówno z wychowanków, jak i zawodników na dorobku, którzy nie załapali się do lepszych drużyn. To grono miałoby być wspomagane przez obcokrajowców. Miało być skromnie, ale uczciwie. No właśnie, miało.
Tymczasem do Janowa niczym bumerang wróciły problemy finansowe. Zawodnicy i sztab szkoleniowy otrzymali część pieniędzy za sierpień, ale później zaczęła się wegetacja. Szefostwo spółki karmiło drużynę obietnicami, że środki finansowe pojawią się w klubie jutro, w przyszłym tygodniu albo za miesiąc. Chyba najczęściej powtarzanym zwrotem w tamtym czasie było słynne „jakoś to będzie”.
Zawodnicy na początku utrzymywali ten fakt w tajemnicy, ale pod koniec października zmowę milczenia przerwał Michal Krofta, który na łamach naszego portalu wyjawił brutalną prawdę.
– Nie mam na jedzenie, paliwo, życie. Nie jestem w stanie się utrzymać. Do tej pory pożyczałem pieniądze od rodziców zarówno na życie, jak i na sprzęt. Dwa kije, które przywiozłem tutaj złamały się. Dali mi jednego, którym broniłem trzy miesiące. Czy to ma sens? – pytał retorycznie czeski golkiper.
Wieloletni sternik klubu Janusz Grycner, zapewniał nas, że na klubowe konto nie wpłynęły jeszcze transze od dwóch sponsorów i to właśnie one mają powodować zatory finansowe w klubie. Później pojawiły się zaległości względem Miejskiego Ośrodku Sportu i Rekreacji i groźba, że drużyna nie będzie miała gdzie trenować i gdzie rozgrywać swoich meczów.
Już wtedy wszyscy zastanawiali się, na jakiej podstawie Naprzód Janów przeszedł proces licencyjny. Na dodatek już w pierwszym terminie!
– Wszystkie formalności zostały załatwione zgodnie z procedurami. Nie było przeciwwskazań, aby Naprzód nie otrzymał licencji. Umowa ze sponsorem była jedną z części składowych. Klub wpłacił także pierwszą ratę za wpisowe – wyjaśniała nam Marta Zawadzka, komisarz Polskiej Hokej Ligi.
Wyniki osiągane przez ekipę Naprzodu schodziły na dalszy plan, choć nie brakowało wysokich porażek: 0:18 z Podhalem Nowy Targ, 0:14 z JKH GKS-em Jastrzębie, 0:12 z GKS-em Tychy i KH Energą Toruń. Wszyscy przyzwyczaili się, że janowianie okupywali ostatnie miejsce w tabeli i wygrali tylko raz - z Kadrą PZHL U23.
Ale był to dopiero początek problemów.
Działacze podkreślali, że klub może uratować tylko dotacja z Urzędu Miasta Katowice. Wszyscy czekali na nią w Janowie jak na mannę z nieba, tymczasem wypłata 400 tysięcy została zatrzymana. Poczynaniami klubu zainteresowały się prokuratura i funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Koniec końców na dwie kolejki przed końcem sezonu zasadniczego spółka Polska Hokej Liga zawiesiła licencję Naprzodu. Powód? Zaległości finansowe jakie względem PHL miała ekipa z Nałkowskiej. Chodziło przede wszystkim o nieuregulowanie drugiej i trzeciej raty za opłatę licencyjną.
– Klub posiada inne zobowiązania wobec podmiotów podlegających pod PHL i PZHL – mogliśmy przeczytać w komunikacie podpisanym przez Martę Zawadzką, komisarza ligi.
Gdy emocje opadły, na osobiste podsumowanie sezonu zdecydował się też trener Jacek Szopiński, który na łamach „Sportu” wyłożył kawę na ławę.
– Teraz mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że była to amatorszczyzna, jakiej jeszcze w życiu nie widziałem. Na spotkaniu z działaczami nie omieszkałem tego powiedzieć w mocnych słowach, bo ileż można słuchać zapewnień, że pieniądze będą we wtorek, pod koniec tygodnia, a może za miesiąc. Moi podopieczni, kierownik drużyny oraz ja mamy prawo czuć się oszukani przez włodarzy klubu – zaznaczył 56-letni szkoleniowiec, który od maja otrzymał z klubu tylko jedną wypłatę! Teraz musiał wziąć kredyt, by mieć z czego żyć.
– Jestem pełen podziwu dla chłopaków, którzy trenowali oraz grali, bo swój czas musieli dzielić między pracę czy naukę oraz hokej, który jest ich pasją – dodawał „Szopen”.
Na szczęście Naprzód ma oddanych kibiców, którzy zapowiedzieli, że Naprzód nie zginie. Całkowitą pieczę nad zespołami przejęło Stowarzyszenie „Kojotki”, któremu podlega również drużyna żeńska.
– Zapewniam, że klub o nazwie Naprzód na pewno nie zginie ze sportowej mapy i już mogę zaprosić na jesienne obchody 100-lecia – podkreśliła Anna Rehlich, prezes janowskiego klubu.
***
NAJ, NAJ, NAJ Naprzodu Janów
Bilans bramowy: 49-363
Bramki zdobyte w przewadze: 14
Bramki zdobyte w osłabieniu: 1
Liczba minut karnych: 406.
Skuteczność rozgrywania przewag: 7,8 %
Skuteczność rozgrywania osłabień: 67,2 %
Najwyższe zwycięstwo: 6:4 z Kadrą PZHL
Najwyższa porażka: 0:18 z Podhale Nowy Targ
Najlepiej punktujący: Maksim Citok – 17.
Najlepszy strzelec: Maksim Kondraszow – 9.
Najlepiej podający: Maksim Citok – 9.
Najlepszy strzelec wśród obrońców: Bartłomiej Stępień, Kacper Kapłon – 2.
Najlepiej punktujący obrońca: Bartłomiej Stępień – 8.
Najwięcej minut na ławce kar: Adam Rajski – 44.
Bramkarze:
Samuel Bernard
Skuteczność: 87,8 % (721 z 821 strzałów), ŚPB: 4,76
Michal Krofta
Skuteczność: 84,8 % (335 z 395 strzałów), ŚPB: 5,45
Szymon Niemczyk
Skuteczność: 82,3 % (503 z 611 strzałów), ŚPB: 6,75
Dominik Kraus
Skuteczność: 78,3 % (298 z 378 strzałów), ŚPB: 7,45
***
Trzy kluczowe postacie:
Samuel Bernard
– Bez niego porażki Naprzodu byłyby jeszcze bardziej dotkliwe. Przykłady? Pierwszy z brzegu. W przegranym 0:3 wyjazdowym starciu z Re-Plast Unią Oświęcim obronił 63 z 66 uderzeń rywali.
Maksim Citok
– W ekipie Naprzodu rozegrał 32 spotkania i zdobył w nich 17 punktów. Średnia ponad pół punktu na mecz w drużynie będącej outsiderem wygląda naprawdę nieźle. Sezon zakończył w Zagłębiu Sosnowiec.
Maksim Kondraszow
– Zadziorny, z ogromnym sercem do gry. W każdy meczu dawał z siebie wszystko i po odejściu Citoka był liderem formacji ofensywnej janowian.
***
Plusy i minusy:
+ Jacek Szopiński. Choć pracował za darmo i swoich należnych pieniędzy zapewne nie odzyska, to do samego końca zachowywał się jak profesjonalista. Chciał zakończyć zadanie, którego się podjął. Ogromny szacunek.
+ Kibice. Ze względu na rozbudowę Jantoru, na trybunach lodowiska przy ulicy Nałkowskiej mogło przebywać maksymalnie 300 osób. Tymczasem średnia frekwencja wyniosła 183 widzów. Nieźle jak na zespół, który od samego początku był czerwoną latarnią rozgrywek.
- Szefostwo klubu. Co jak co, ale dalszy opis wydaje się zbędny.
Komentarze