Lepsi o jedną bramkę
Reprezentacja Polski od zwycięstwa rozpoczęła swój udział w turnieju Euro Ice Hockey Challenge o Puchar Niepodległości. Biało-czerwoni pokonali Japonię 3:2.
Tomek Valtonen ustawił taktykę w oparciu o cztery ataki i trzy pary obrońców. Selekcjoner reprezentacji Polski w bramce postawił na Ondřeja Raszkę, który zaprezentował się z dobrej strony i obronił kilka kąśliwych strzałów.
Początek w wykonaniu naszego zespołu nie był najlepszy. „Orły” nie forsowały tempa, grały niedokładnie i zbyt czytelnie. Popełniali też proste błędy, jak ten Oskara Jaśkiewicza, który zamiast wybić krążek po rollingu zagrał przez środek tafli. Gumę przejął Keigo Minoshima i potężnym uderzeniem zaskoczył naszego golkipera.
Chwilę później na 2:0 mógł podwyższyć Sato, ale Raszka popisał się świetną interwencją.
Niewykorzystana sytuacja się zemściła na Japończykach w 19. minucie. Wówczas znakomitym rajdem popisał się Aron Chmielewski, który efektownie minął dwóch rywali i popisał się precyzyjnym uderzeniem po lodzie.
– Troszkę ospale wyszliśmy na pierwszą tercję – powiedział na antenie TVP Sport 28-letni skrzydłowy, a zarazem jeden z liderów naszej kadry. – Z gola oczywiście się cieszę, bo zdobyłem go na lodowisku, na którym się wychowałem.
Po przerwie biało-czerwoni zaprezentowali się znacznie lepiej. Już chwilę po pierwszej odsłonie krążek wyłuskał Krystian Dziubiński i z wysokości bulika pociągnął z nadgarstka. Japońskiego golkipera uratował słupek.
Później nasz zespół grał w przewadze, ale hokeiści z kraju kwitnącej wiśni ofiarnie się bronili. Biało-czerwoni ważny krok w kierunku zwycięstwa zrobili w 34. minucie. Wówczas zasłoniętego Yutakę Fukufujiego strzałem spod linii niebieskiej zaskoczył Mateusz Bryk. Z kolei 112 sekund później na 3:1 podwyższył Szymon Marzec.
Japończycy nie zamierzali odpuszczać i w trzeciej odsłonie ruszyli do odrabiania strat. Inna sprawa, że nasz zespół zbytnio się rozluźnił, a dwa wykluczenia złapał Dominik Paś. Podczas drugiego z nich, w 51. minucie, kontaktowego gola zdobył Shogo Nakajima. Popisał się on przepięknym uderzeniem w samo okienko.
Na dwie minuty przed końcem trener „Samurajów” Yuji Iwamoto zdecydował się wycofać bramkarza, ale ten ryzykowny manewr nie przyniósł zamierzonego efektu, choć pod bramką strzeżoną przez Ondřeja Raszkę kilka razy mocno się zakotłowało. Trzy punkty trafiły na konto naszej reprezentacji, która po pierwszym dniu prowadzi w grupie.
Jutro biało-czerwoni zmierzą się z Włochami (godz 15:00). Azzurri w swoim pierwszym meczu pokonali po dogrywce Węgrów 4:3.
Polska – Japonia 3:2 (1:1, 2:0, 0:1)
0:1 – Keigo Minoshima (15:59),
1:1 – Aron Chmielewski – Patryk Wajda, Maciej Urbanowicz (18:46),
2:1 – Mateusz Bryk – Krystian Dziubiński (33:24),
3:1 – Szymon Marzec – Bartłomiej Bychawski, Filip Starzyński (35:16),
3:2 – Shogo Nakajima – Keigo Minoshima, Seiji Takahashi (50:43, 5/4).
Sędziowali: Omar Pinie, Gabor Juhasz (główni) – Wiktor Zień, Paweł Kosidło (liniowi).
Minuty karne: 12-4.
Strzały: 29-36 (4-12, 22-9, 3-15)
Wznowienia: 29-36 (10-12, 10-10, 9-14)
Polska: Raszka – Bryk (2), Jaśkiewicz; Brynkus, Dziubiński, Przygodzki – Bychawski, Dronia (4); Chmielewski, Paś (4), Urbanowicz – Wajda, Kolusz; Kapica (2), Neupauer, Jeziorski – Marzec, Starzyński, Zygmunt.
Trener: Tomek Valtonen.
Japonia: Fukufuji – Yamada, Minoshima; Takagi, Osawa (2), Nakayashiki – Hashimoto, Sato; Ikeda, Furuhsahi, Terao – Denis, Hayata; Takahashi, Nakijama, Y. Suzuki (2) – Y. Otsu; K. Otsu, Irukura, K. Suzuki.
Trener: Yuji Iwamoto.
Komentarze