W meczu o fotel lidera górą tyszanie (WIDEO)
GKS Tychy pokonał JKH GKS Jastrzębie 4:2. Tyszanie dobrze weszli w mecz i od początku go kontrolowali. Inicjatywy nie oddali ani przez moment.
Bezradność gości, napór gospodarzy
Już od pierwszych minut tyszanie grali jak natchnieni. Zawiązywali groźne akcje i co kilka sekund oddawali strzały na bramkę Ondřeja Raszki. W 1. minucie gry pojedynek sam na sam z bramkarzem rywali przegrał Gleb Klimienko. Dwie minuty później optyczną przewagę udokumentował Filip Komorski. Tyski środkowy przejął krążek i będąc blisko bramki oddał strzał nad parkanem, czym kompletnie zaskoczył bramkarza JKH. Gospodarze mogli jeszcze odskoczyć rywalom, jednak próby Chistiana Mroczkowskiego czy Jarosława Rzeszutki spełzły na niczym.
Z czasem budzić zaczęli się goście. Szansę na doprowadzenie mieli Maciej Urbanowicz i Martin Kasperlik, ale ich strzały były łatwym łupem dla Johna Murraya. Pod koniec tercji podopieczni Roberta Kalabera grali w przewadze. Jednak trójkolorowi pokazali, że potrafią grać w destrukcji jak na mistrza Polski przystało.
Druga odsłona była już nieco bardziej wyrównana. Zawodnicy z Jastrzębia-Zdroju zaczęli tworzyć sobie więcej okazji w porównaniu do pierwszych dwudziestu minut. Jednak ich gra w defensywie pozostawiała dużo do życzenia. Wiele mogli zawdzięczać właśnie Raszce, który próbował trzymać wynik. W kilku momentach był już bezradny. W 26. minucie gry Bartłomiej Pociecha oddał strzał z okolic bulika i wpakował krążek pod poprzeczkę.
Pięć minut później Adam Bagiński został wepchnięty do bramki. Przy okazji staranował bramkarza gości. Ten długo się nie podnosił, ale na szczęście skończyło się na strachu. Tyszanie nie przestawali szarżować na bramkę rywali. Michael Cichy po podaniu Alexandra Szczechury oddał świetny strzał. Drużynę JKH GKS-u Jastrzębie uratowała poprzeczka.
Nadzieja wlana zbyt późno
W trzeciej odsłony obraz gry się nie zmienił – nadal więcej akcji tworzyli sobie podopieczni Andreja Husaua. W 46. minucie gry Olaf Bizacki dobrze obsłużył Bartłomieja Jeziorskiego. Tyski napastnik z łatwością odnalazł się pod bramką i zdobył bramkę. Kiedy wydawało się, że wynik jest już ustalony trójkolorowi nieco się rozkojarzyli. A jastrzębianie wykorzystali ten moment, bo w 48. minucie Artem Iossafov po dobrej akcji zdobył kontaktową bramkę.
Niestety radość ze zdobytej bramki przysłoniła kara dla Mārisa Jassa za atak na głowę. Łotewski obrońca został ukarany karą mniejszą oraz karą dziesięciu minut za atak na głowę. Tyszanie grali więc w przewadze i Filip Komorski znalazł sposób na Ondřeja Raszkę.
Goście nie poddali się, ale strzały Macieja Urbanowicza, Martina Kasperlika czy Kamila Górnego z wielkim trudem zostały zatrzymane przez „Jaśka Murarza”. Pod koniec meczu Dominik Jarosz został faulowany w sytuacji sam na sam przez Bartosza Ciurę. Do wykonania najazdu został wyznaczony Artem Iossafov, który umieścił gumę w sieci.
GKS Tychy - JKH GKS Jastrzębie 4:2 (1:0, 1:0, 2:2)
1:0 - Filip Komorski (02:48),
2:0 - Bartłomiej Pociecha - Radosław Galant, Gleb Klimienko (26:11),
3:0 - Bartłomiej Jeziorski - Olaf Bizacki, Jakub Witecki (45:45),
3:1 - Artem Iossafov - Dominik Paś, Maciej Urbanowicz (47:37),
4:1 - Filip Komorski - Michael Cichy, Mateusz Bryk (49:22, 5/4),
4:2 - Artem Iossafov (59:42, rzut karny).
Sędziowali: Przemysław Kępa, Maciej Pachucki (główni) - Maciej Byczkowski, Grzegorz Cytawa (liniowi).
Strzały: 27-24.
Minuty karne: 12 (w tym 2 minuty kary technicznej) - 20 (w tym 2 minuty kary technicznej i 10 minut za niesportowe zachowanie dla Mārisa Jassa).
Widzów: 1500.
GKS Tychy: Murray – Jeronau (2), Akimoto; Jefimienko, Komorski, Klimienko (4) – Kotlorz, Bryk; Jeziorski, Galant, Witecki – Pociecha, Ciura; Mroczkowski (2), Cichy, Szczechura (2) – Bizacki; Bagiński, Rzeszutko, Gosciński, Bagiński.
Trener: Andrej Husau
JKH GKS Jastrzębie: Raszka – Jass (12), Kostek; Urbanowicz, Paś, Kasperlik – Jabornik, Górny; Iossafov, Rohtla (2), Sawicki – Gimiński, Michałowski; Ł. Nalewajka, Jarosz, Sołtys (4) – Matusik; Pelaczyk, Kulas, R. Nalewajka
Trener: Robert Kalaber
Komentarze