Hokejowa Liga Mistrzów: GKS Tychy zdominowany przed największą widownią (WIDEO)
Rekordową w tym sezonie Hokejowej Ligi Mistrzów liczbę widzów przyciągnął na trybuny wyjazdowy mecz GKS-u Tychy z Adlerem Mannheim. Tyszanie nie mieli w nim wiele do powiedzenia, a w światło bramki oddali zaledwie 9 (!) strzałów.
W ostatnią niedzielę u siebie GKS Tychy przed własną publicznością zdołał "urwać" punkt niemieckiej drużynie, przegrywając dopiero po dogrywce 2:3. Dziś trener Andrej Husau wystawił w polu ten sam skład, za to w bramce od początku stanął nie John Murray, a Kamil Lewartowski. Zadanie było jednak znacznie trudniejsze, bo Adler u siebie to zupełnie inny rywal. W ostatnich play-offach DEL w swojej SAP Arenie wygrał 7 z 8 meczów.
Dziś na trybunach pojawiła się największa w tej edycji Hokejowej Ligi Mistrzów widownia (7 752 kibiców), a niemiecki zespół bardzo szybko pozbawił tyszan złudzeń co do ewentualnej niespodzianki, bo już w pierwszej tercji zdołał strzelić 4 gole bez odpowiedzi ze strony mistrzów Polski. W 8. minucie Chad Billins podał do wicemistrza olimpijskiego z Pjongczangu Davida Wolfa, a ten pięknym bekhendem skorzystał z pierwszego błędu Lewartowskiego i umieścił krążek w "okienku" bramki. Za chwilę na 2:0 mógł podwyższyć Tommi Huhtala, ale tyski bramkarz tym razem interweniował skutecznie.
Na drugiego gola gospodarze poczekali do kary Michaela Cichego. Koronkowo rozegraną akcję w przewadze wykończył z bliska mający za sobą 237 występów w NHL Amerykanin Ben Smith. Po meczu obu drużyn w Tychach trener rywali Pavel Gross narzekał, że jego "formacje specjalne" spisywały się znacznie gorzej niż te w drużynie Andreja Husaua. Dziś jednak w pierwszej tercji było inaczej. GKS niedługo po drugim golu swojej przewagi nie wykorzystał, a w dodatku gdy Cody Lampl wyszedł z ławki kar dostał podanie od Denisa Reula, wjechał do tercji ataku i zaskoczył znów źle interweniującego Lewartowskiego. Dla 21-letniego bramkarza "trójkolorowych" to był koniec dzisiejszego występu, bo w bramce zmienił go Murray.
Ten ostatni bez wpuszczenia gola wytrzymał niespełna 4 minuty. Na 39 sekund przed końcem pierwszej tercji Sinan Akdag objechał jego bramkę i umieścił w niej krążek, podwyższając już na 4:0. Tyszanie byli w pierwszej tercji zupełnie zdominowani. Rywale wyprowadzili aż 28 prób strzałów. 13 z nich dotarło w światło bramki. Gracze GKS-u walczyli ofiarnie, bo 7 kolejnych zablokowali, ale sami niemal zupełnie nie niepokoili trzykrotnego triumfatora Hokejowej Ligi Mistrzów w barwach Frölundy Göteborg Johana Gustafssona, bo musiał on w pierwszych 20 minutach interweniować tylko 3 razy.
W drugiej części meczu przewaga miejscowych nadal była przygniatająca, ale Murray w bramce spisywał się pewnie. Zatrzymał wszystkie 14 uderzeń rywali lecące w jego stronę. GKS wciąż atakował bardzo rzadko, ale przynajmniej nie stracił w drugich 20 minutach żadnego gola. A w obronie tyszanie śrubowali swoje wyniki pod względem liczby bloków. Lepiej niż w pierwszej tercji wyszła im również gra w osłabieniu, bo obronili się w dwóch sytuacjach, gdy rywale mieli na tafli więcej zawodników.
Niestety nie udało się to w trzeciej odsłonie. W 49. minucie Mark Katic dograł do Fina Jan-Mikaela Järvinena, a ten pokonał Murraya, gdy powoli zbliżała się do końca kara Adama Bagińskiego. Adler zagrał w przewadze jeszcze przez 70 ostatnich sekund, gdy na ławce kar wylądował za zagranie wysoko uniesionym kijem Bartosz Ciura. Tym razem jednak GKS się obronił i ostatecznie przegrał w Mannheim 0:5. Gospodarze wyprowadzili aż 78 prób strzałów, z których 40 doleciało do bramki. Tymczasem GKS próbował strzelać tylko 24 razy. Trener Husau po meczu mówił, że nie jest zadowolony, bo jego zespół oddał chyba tylko 12 czy 15 celnych strzałów. Przeszacofwał jednak ten wynik, bo Gustafsson zaliczył jedno z najłatwiejszych "czystych kont" w swojej karierze, interweniując zaledwie 9 razy. 6 kolejnych uderzeń mistrzów Polski rywale zablokowali, a 9 było niecelnych.
GKS Tychy z 1 punktem spadł na ostatnie miejsce w swojej grupie. Adler ma 8 "oczek" i został jej liderem. W niedzielę polski zespół zagra w Sztokholmie z Djurgården, a Adler podejmie Vienna Capitals.
Adler Mannheim - GKS Tychy 5:0 (4:0, 0:0, 1:0)
1:0 Wolf - Billins - Krupp 07:03
2:0 Smith - Stützle - Plachta 12:05 (w przewadze)
3:0 Lampl - Reul - Raedeke 15:24
4:0 Akdag - Goc 19:21
5:0 Järvinen - Katic 48:26 (w przewadze)
Strzały: 40-9.
Minuty kar: 2-10.
Widzów: 7 752.
Adler: Gustafsson - Katic, Lehtivuori, Wolf, Goc, Plachta - Akdag, Reul, Stützle, Smith, Huhtala - Billins, Lampl, Hungerecker, Järvinen, Rendulić - Krupp, Krämmer, Raedeke, Soramies. Trener: Pavel Gross.
GKS: Lewartowski (od 15:25 Murray) - Novajovský, Jeronau, Jefimienko, Szmatula, Mroczkowski - Bryk, Kotlorz, Witecki, Galant, Bagiński - Ciura, Pociecha, Szczechura, Cichy, Klimienko - Akimoto, Kolarz, Jeziorski, Komorski, Kogut. Trener: Andrej Husau.
Powiedzieli po meczu:
Andrej Husau (trener GKS-u Tychy): Przede wszystkim przeciwnik był dwa razy szybszy od nas, dlatego nie mogliśmy zrobić zbyt dużo w tercji ataku. Myślę, że gra rywali to główna różnica w porównaniu z meczem w Tychach. Uważam, że oni dzisiaj zagrali na 200 % swoich możliwości, bo byli przed swoją publicznością i chcieli się pokazać. A my niestety zagraliśmy trochę gorzej niż u siebie. Wynik jest zły i niestety jakość naszej gry też mi się dziś nie podobała. Oni zagrali bardzo dobry mecz, zwłaszcza atak Goca. Teraz czeka na nas Djurgården. Wiem, że oni dziś przegrali, więc to będzie bardzo trudne spotkanie. Musimy porozmawiać z drużyną i pozbierać się szybko, bo gramy już pojutrze.
Denis Akimoto (GKS Tychy): Przeciwnik pokazał, że jest zespołem wysokiej klasy. To jest oczywiście drużyna o wyższych umiejętnościach indywidualnych od nas. U siebie grało nam się z nimi dużo łatwiej, bo mieliśmy po swojej stronie kibiców, którzy byli tu też z nami. Dziś ten mecz nie wyszedł nam tak dobrze. Musimy usiąść i spokojnie przeanalizować go na wideo. Na pewno w kolejnych meczach będziemy grać lepiej. W niedzielę czeka nas kolejny trudny rywal, Djurgården, więc musimy być gotowi do gry na swoim najwyższym poziomie.
Pavel Gross (trener Adlera Mannheim):Dobrze weszliśmy w ten mecz. Szybko strzeliliśmy kilka goli i grało nam się łatwiej. Dobrze zaprezentowaliśmy się tym razem w przewagach, zagraliśmy w tych sytuacjach z dużą cierpliwością. Ta pierwsza tercja ustawiła mecz. W drugiej graliśmy trochę gorzej, ale w trzeciej znowu wróciliśmy do dobrej gry. Możemy się cieszyć ze zwycięstwa. Na pewno jeszcze nie jesteśmy w najlepszej dyspozycji, dopiero dochodzimy do właściwego poziomu przed startem sezonu ligowego. Na razie nie myślę o tym, co jesteśmy w stanie osiągnąć w Hokejowej Lidze Mistrzów. Podchodzimy do każdego meczu krok po kroku i każdy chcemy wygrać.
David Wolf (Adler Mannheim): W meczu w Polsce grało nam się trudniej. Oni mieli po swojej stronie głośny doping kibiców, a dzisiaj sytuacja się odwróciła i to nasi kibice dominowali na trybunach, co bardzo nam pomogło. Cieszę się ze zwycięstwa i z tego, że nie straciliśmy gola. Mamy na razie na koncie komplet wygranych i chcemy dojść jak najdalej w Hokejowej Lidze Mistrzów. Nie traktujemy jej gorzej niż rozgrywki ligowe. Każdy tytuł jest ważny i o każdy chcemy walczyć.
Inne piątkowe mecze:
Swoje poważne szanse na wyjście z grupy w niezwykłych okolicznościach przedłużył zespół Arona Chmielewskiego Oceláři Trzyniec. Mistrzowie Czech zaczęli te rozgrywki od dwóch porażek bez zdobycia gola przed tygodniem i dziś zanosiło się na kolejną wpadkę. Przed własną publicznością do 40. minuty przegrywali już bowiem 0:3 z Pelicans Lahti, ale wtedy odwrócili losy spotkania. Strzelili 5 kolejnych goli i wygrali 5:3, zdobywając pierwsze punkty w HLM w tym sezonie. Po golu i asyście dla zwycięzców zaliczyli: Tomáš Kundrátek i napastnik Tomáš Marcinko, a na listę strzelców wpisali się także: Patrik Hrehorčák, Jiří Polanský i Milan Doudera. Co ciekawe, w końcówce drugiej tercji trener gospodarzy Václav Varaďa zdecydował się w desperacji na rzadko spotykany manewr i wycofał bramkarza w podwójnej przewadze, co dało jego drużynie grę 6 na 3 w polu. Nie wykorzystała tej okazji, ale gdy Patrik Bartošák wrócił między słupki, zdążyła jeszcze zdobyć bramkę na 1:3, która zaczęła wielki powrót. Aron Chmielewski wystąpił w trzecim ataku Oceláři. Spędził na lodzie 10 minut i 2 sekundy, oddał 5 strzałów celnych i jeden niecelny. Zaliczył -1 w statystyce +/- i 71,4 % w statystyce Corsi. W 3 meczach tego sezonu jeszcze nie punktował. Jego drużyna ma 3 punkty i nadal zajmuje ostatnie miejsce w grupie D. W niedzielę podejmie białoruską Junost Mińsk, z którą przegrała na wyjeździe.
Oceláři Trzyniec - Pelicans Lahti 5:3 (0:2, 1:1, 4:0)
0:1 Tanus - Björninen 03:45
0:2 Lahtinen 10:57
0:3 Björninen - Ylönen - Jaakola 20:38 (w przewadze)
1:3 Kundrátek - Marcinko 39:54 (w podwójnej przewadze)
2:3 Hrehorčák - Hladonik 42:43
3:3 Polanský - Adamský - Kundrátek 45:27
4:3 Doudera - Stránský - O. Kovařčík 47:03
5:3Marcinko - Stránský 59:13 (pusta bramka)
Strzały: 41-17.
Minuty kar: 8-14.
Widzów: 3 868.
Do niespodzianki doszło w drugim dzisiejszym meczu grupy F, w której gra GKS Tychy. W starciu wicemistrzów Szwecji i Austrii Djurgården Sztokholm ulegli bowiem u siebie Vienna Capitals 3:6. Jeszcze w 45. minucie było 3:3, ale później strzelali już tylko goście. Pozyskany przed tym sezonem z Graz 99ers Amerykanin Ty Loney zdobył swoje dwie pierwsze bramki w nowych barwach, po golu i asyście zaliczyli: Norweg Sondre Olden i kolejny nowy nabytek, Kanadyjczyk Mark Flood, na liście strzelców znalazły się jeszcze nazwiska Nikolausa Hartla i Taylora Vause'a, a fenomenalny mecz mimo braku gola rozegrał mający za sobą 3 lata występów w szwedzkiej SHL Riley Holzapfel, który aż 5 razy asystował. Debiutujący przed własną publicznością Patrik Berglund w ekipie Djurgården nie wykorzystał rzutu karnego, a rozgrywający w ogóle pierwszy mecz w nowych barwach były bramkarz NHL Niklas Svedberg dał się pokonać 6 razy na 23 strzały. Zespół DIF z 6 punktami stracił prowadzenie w grupie na rzecz Adlera. Capitals mają 3 "oczka" i wyprzedzili w tabeli GKS Tychy.
Djurgården Sztokholm - Vienna Capitals 3:6 (1:1, 1:2, 1:3)
1:0 Grewe - Pettersson - Haga 10:26
1:1 Loney - Flood - Holzapfel 17:13 (w przewadze)
1:2 Hartl - Flood - Holzapfel 21:48
2:2 Hedman - Alsing - Strandberg 28:23 (w przewadze)
2:3 Loney - Zalewski - Holzapfel 36:41
3:3 Högström - Berglund 40:26
3:4 Loney - Zalewski - Holzapfel 44:37
3:5 Olden - Baun - Holzapfel 49:43
3:6 Vause - Olden 52:06
Strzały: 28-23.
Minuty kar: 10-18.
Widzów: 2 123.
Tabela grupy F
W niemieckim Augsburgu wspierany przez ponad 5,5 tysiąca widzów miejscowy zespół Augsburger Panther po dogrywce przegrał ze szwedzkim Luleå HF 4:5. Zwycięstwo w dodatkowej części meczu dał przybyszom z północy Szwecji Petter Emanuelsson. Asystował mu m.in. Fin Arttu Ilomäki, który wcześniej sam także trafił do siatki, podobnie jak zaledwie 17-letni Noel Gunler typowany do wyboru w pierwszej "dziesiątce" przyszłorocznego draftu NHL, Jonas Berglund i Robin Kovács. Augsburger Panther co prawda strzelali częściej niż rywale, ale mogą się cieszyć z uratowania jednego punktu, bo przegrywali już 1:3 i 2:4, a do dogrywki doprowadzili na 39 sekund przed końcem trzeciej tercji grając już bez bramkarza. Obie ekipy występują w grupie C, czyli tej, w której są także Belfast Giants Patryka Wronki. Z 6 punktami prowadzi w niej teraz Luleå HF. Panther w niedzielę podejmą zespół Polaka na Curt-Frenzel-Stadionie.
Augsburger Panther - Luleå HF 4:5 (1:1, 1:3, 2:0, 0:1)
0:1 Gunler 05:26
1:1 Fraser - Stieler - Gill 11:35 (w przewadze)
1:2 Ilomäki 20:49
1:3 Berglund - Brännström 22:56 (w osłabieniu)
2:3 Stieler - Schmölz - Sezemsky 37:32
2:4 Kovács - Farley - Lundkvist 38:42
3:4 Fraser - McNeill - Lamb 48:34
4:4 LeBlanc 59:21 (bez bramkarza)
4:5 P. Emanuelsson - Tyrväinen - Ilomäki 63:33
Strzały: 33-24.
Minuty kar: 6-12.
Widzów: 5 624.
Nowym liderem grupy D jest zespół Lozanna HC, który strącił z tej pozycji Junost Mińsk, pokonując ją dziś u siebie w bezpośrednim starciu 3:2. Zwycięskiego gola dla gospodarzy strzelił Joël Vermin. Wcześniej bramki dla zwycięzców zdobyli: Tyler Moy i Lukas Frick. Vermin dodatkowo na koniec meczu starł się na pięści z Andrejem Antonauem. Historyczny, bo pierwszy rozgrywany w Lozannie mecz Hokejowej Ligi Mistrzów nie wzbudził zbyt wielkiego zainteresowania kibiców. Swoich ulubieńców w ich debiucie we własnej hali w tych rozgrywkach przyszło obejrzeć zaledwie 1 134 widzów. Szwajcarski zespół ma 6 punktów i wyprzedza drugą w grupie Junost o jedno "oczko".
Lozanna HC - Junost Mińsk 3:2 (1:0, 2:1, 0:1)
1:0 Moy - Junland 15:31 (w przewadze)
2:0 Frick 23:37 (w przewadze)
2:1 Malcew - Kołogotin - Mickiewycz 24:31
3:1 Vermin - Jeffrey 34:21 (w osłabieniu)
3:2Kaszkar 52:24
Strzały: 23-16.
Minuty kar: 10-10.
Widzów: 1 134.
Tappara Tampere - Klagenfurt AC 8:3 (2:2, 2:0, 4:1)
Vauhkonen (06:21), (47:49), Bertrand (19:48), (36:32), (50:32), Karjalainen (36:02), Ojamäki (44:06), Kuusela (45:47) - Neal (07:00), Ganahl (09:11), Kozek (40:53)
Frisk Asker - EHC Biel 2:3 (0:0, 1:2, 1:1)
Lavoie (24:04), Seiergren Christiansen (49:06) - Tschantré (31:38), Cunti (38:32), Neuenschwander (57:26)
Komentarze