Krakowianie bliżej złota
W trzecim meczu finału play-off hokeiści Comarch Cracovii pokonali na wyjeździe GKS Tychy 5:3 i w serii do czterech zwycięstw prowadzą już 2:1. Po dwie bramki dla „Pasów” zdobyli Damian Kapica i Adam Domogała.
W dotychczasowych starciach obu ekip obowiązywały dwie reguły. Pierwsza mówiła o tym, że spotkania kończyły się wygranymi gospodarzy. Z kolei druga, że na prowadzenie jako pierwsi wychodzili krakowianie. O ile pierwszą można już wykreślić, to w 7. minucie wynik spotkania otworzył Damian Kapica. Skrzydłowy ekipy z grodu Kraka dobił uderzenie Jaakko Turtiainena.
Chwilę później mógł być remis. Olaf Bizacki przymierzył z linii niebieskiej i guma między parkanami Miroslava Kopřivy przemknęła do siatki. Czeski bramkarz od razu ruszył z pretensjami do arbitrów, a ci zdecydowali się obejrzeć zapis wideo. Po krótkiej analizie uznali, że Gleb Klimienko przeszkadzał golkiperowi „Pasów” w interwencji.
Podopieczni Rudolfa Roháčka mieli kilka dobrych okazji na podwyższenie prowadzenia. Jednak John Murray obronił uderzenia Kapicy i Tvrdoňa. W 19. minucie po zagraniu Damiana Kapicy guma tańczyła w polu bramkowym, skąd wybijał ją Kamil Górny. Dobitki szukał Kamil Kalinowski, ale tyski defensor odbił krążek ramieniem.
Chwilę później doszło do szarpaniny pod bandą. Na ławkę kar zostali odesłani właśnie Kapica i Filip Komorski. Skrzydłowy Cracovii otrzymał w sumie czterominutowe wykluczenie, więc gospodarze grali w przewadze. Aleksiej Jefimienko podał do Mateusza Bryka, a ten odegrał do Tomáša Sýkory, którego strzał z pierwszego krążka zaskoczył przemieszczającego się Kopřivę.
Po pierwszej odsłonie na tablicy świetlnej widniał więc remis 1:1.
Po zmianie stron tyszanie rzucili się do ataku i objęli prowadzenie. Spod linii niebieskiej uderzał Mateusz Bryk, a krążek strącił Mateusz Gościński. Golkiper Cracovii odbić krążek, ale przy dobitce Jarosława Rzeszutki nie miał już żadnych szans. Środkowy trójkolorowych gola zadedykował swojemu synowi Oliwierowi, który przyszedł na świat cztery dni temu.
Kto wie, jak ułożyłby się ten mecz, gdyby w 28. minucie Michael Cichy pokonał w sytuacji sam na sam bramkarza „Pasów”.
Tymczasem niewykorzystana sytuacja zemściła się na gospodarzach.. Jeszcze w drugiej odsłonie krakowianie zdobyli trzy bramki i zrobili milowy krok w kierunku zwycięstwa. Dwukrotnie Johna Murraya zaskoczył Adam Domogała, a raz Damian Kapica. To był kluczowy moment tego spotkania.
Choć tyszanie po golu Mateusza Bryka (48. minuta) zdołali jeszcze złapać kontakt z rywalem, ale krakowianie szybko odpowiedzieli. Na listę strzelców wpisał się Pawieł Czarnaok, który dobijał uderzenie Pawła Zygmunta. Guma odbiła się jeszcze od rozpaczliwie interweniującego Mateusza Bryka i wylądowała w siatce.
Trójkolorowi rzucili się potem do ataków, ale na posterunku był Kopřiva. Niewiele ponad minutę przed końcem meczu trener Andrej Husau postawił wszystko na jedną kartę. Z bramki zjechał Murray, a gospodarze grali sześciu na pięciu. Ten manewr nie przyniósł zamierzonego efektu.
Powiedzieli po meczu:
Rudolf Roháček, trener Comarch Cracovii: – Kolejny bardzo trudny i bardzo ciężki mecz. Początek pierwszej tercji był lepszy w naszym wykonaniu, z kolei końcówka tejże odsłony, jak i początek drugiej należał do tyszan. Rywale grali bardzo dobrze i strzelili nam dwie bramki. Jednak później znów byliśmy lepsi i zdobyliśmy trzy gole. W ostatniej odsłonie staraliśmy się grać przede wszystkim odpowiedzialnie. Popełniliśmy błąd, straciliśmy bramkę i to spotkanie stało się dramatyczne. Na szczęście szybko odpowiedzieliśmy i mieliśmy ten mecz pod kontrolą.
Andrej Husau, trener GKS-u Tychy: – Ciężko mi zarzucić coś swoim podopiecznym, bo dawali z siebie wszystko i pracowali. Nie mogę powiedzieć, że nie mieli dziś chęci, brakowało im szybkości czy pracy siłowej. Niby wszystko mieliśmy, ale przegraliśmy. To boli. Oczywiście przeciwnik strzelił bramki po naszych błędach. Uważam, że mieliśmy dziś dużo sytuacji do wyrównania wyniku tego spotkania, a nawet wyjścia na prowadzenie. Na razie nie wiem, czy zabrakło nam chłodnej głowy czy dobrze w tamtych sytuacjach zachował się golkiper gości. Zobaczę to na wideo. Pojutrze następny mecz, a my przygotowujemy się.
GKS Tychy – Comarch Cracovia 3:5 (1:1, 1:3, 1:1)
0:1 - Damian Kapica - Jaakko Turtiainen, Miloslav Jáchym (06:09),
1:1 - Tomáš Sýkora - Mateusz Bryk, Aleksiej Jefimienko (19:24, 5/4)
2:1 - Jarosław Rzeszutko - Mateusz Gościński, Mateusz Bryk (20:52),
2:2 - Adam Domogała - Paweł Zygmunt, Emil Švec (28:41)
2:3 - Damian Kapica - Pawieł Czarnaok (38:37),
2:4 - Adam Domogała - Marek Tvrdoň, Emil Švec (39:44, 5/4),
3:4 - Mateusz Bryk - Gleb Klimienko (47:29),
3:5 - Pawieł Czarnaok - Paweł Zygmunt (50:34).
Sędziowali: Włodzimierz Marczuk - Maciej Pachucki (główni) – Patryk Kasprzyk, Daniel Lipiński (liniowi).
Minuty karne: 22 (w tym 10 minut za niesportowe zachowanie dla Michała Kotlorza) – 10.
Strzały: 29-28.
Wznowienia: 34-30.
Widzów: ok. 2500.
Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 2:1 dla Cracovii.
Kolejny mecz: we wtorek w Krakowie (18:15).
GKS: Murray – Pociecha (2), Ciura (2); Witecki, Cichy, Szczechura – Górny, Bryk (2); Bagiński, Rzeszutko, Gościński – Kolarz, Kotlorz (12); Klimienko (2), Komorski (2), Jefimienko – Bizacki; Sýkora, Galant, Michnow.
Trener: Andrej Husau
Cracovia: Kopřiva – Kruczek, Czarnaok; Turtiainen (2), Kalinowski, Kapica (4) – Rompkowski, Noworyta; Csamangó, Vachovec (2), Bepierszcz – Jáchym, Ježek; Švec, Domogała, Tvrdoň – Drzewiecki, Bryniczka, Zygmunt (2) oraz Kamiński.
Trener: Rudolf Roháček
Komentarze