Specjaliści od dogrywek. Tyszanie z pierwszym zwycięstwem w finale
Hokeiści GKS-u Tychy w pierwszym meczu finału play-off pokonali Comarch Cracovię 2:1. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były aż trzy dogrywki. W 118. minucie złotego gola zdobył niezawodny Alexander Szczechura.
Spotkanie zaczęło się dokładnie tak, jak filmy Alfreda Hitchcocka, czyli od trzęsienia ziemi. Krakowianie już w pierwszej zmianie zaskoczyli tyszan szybkim wstrzeleniem krążka i agresywnym forecheckingiem. O krążek pod bandą powalczył Damian Kapica i gdy go opanował, od razu zagrał przed bramkę. Guma odbiła się od źle ustawionego Johna Murraya i znalazła się w siatce. Stało się to w 16. sekundzie spotkania.
– Spodziewaliśmy, że „Pasy” ruszą na nas, ale nie da się ukryć, że wyszliśmy na ten mecz trochę zdekoncentrowani. Mieliśmy w pierwszej odsłonie trochę problemów, ale z biegiem minut opanowaliśmy sytuację – przyznał Michał Kotlorz, kapitan GKS-u.
Rzeczywiście podopieczni Rudolfa Roháčka w premierowej odsłonie radzili sobie znacznie lepiej. Mieli kilka szans na podwyższenie prowadzenia, ale pudłowali nawet w dogodnym okazjach. Po akcji Marka Tvrdoňa i Mateusza Bepierszcza pustą bramkę miał przed sobą Miloslav Jáchym. Czeski defensor zamiast szukać strzału z pierwszego krążka, zdecydował się na przyjęcie gumy łyżwą. To sprawiło, że „Jasiek Murarz” zdążył się przemieścić.
„Pasy” lepiej rozpoczęły także drugą odsłonę, dlatego sztab szkoleniowy tyszan poprosił o czas. Efekt był widoczny, bo GKS zaczął grać lepiej. Poprawie uległy takie elementy jak wyprowadzenie krążka oraz organizacja gry obronnej.
W 25. minucie Bartłomiej Pociecha długim podaniem obsłużył Gleba Klimienkę. Rosyjski skrzydłowy zgubił obrońców rywali, ale jego uderzenie obronił Miroslav Kopřiva. Później kąśliwe strzały oddali Filip Komorski, Michael Kolarz i Bartłomiej Pociecha. Doświadczony Czech stanął na wysokości zadania.
Przewaga zamieniona na bramkę
W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Mateusz Bepierszcz. Trójkolorowi po raz pierwszy zagrali w przewadze i wykorzystali tę okazję. Genialnym podaniem zza bramki popisał się Alexander Szczechura, a Filip Komorski znakomicie przymierzył z okolic korytarza międzybulikowego.
Taki wynik utrzymał się do końca drugiej odsłony. W trzeciej części gry bramki również nie padły, choć oba zespoły miały kilka dogodnych okazji. John Murray obronił strzały Pawła Zygmunta i Jaakko Turtiainena, a Miroslav Kopřiva zatrzymał szarżującego Jarosława Rzeszutkę oraz uderzenie Radosława Galanta.
W 56. minucie Damiana Kapicę nieprzepisowo zatrzymał Mateusz Bryk. Krakowianie stanęli przed szansą, aby wyjść na prowadzenie i przybliżyć się do zwycięstwa. Trzeba jednak przyznać, że rozgrywali zamek zbyt wolno i niezbyt dokładnie.
W końcówce o losach spotkania mógł przesądzić Bartosz Ciura, ale uderzenie tyskiego defensora w świetnym stylu obronił golkiper „Pasów”. Byliśmy więc świadkami dogrywki. W niej więcej dogodnych okazji mieli gospodarze, ale bramka strzeżona przez Kopřivę była dla nich jak zaczarowana. Swoje szanse mieli także krakowianie, ale i oni nie imponowali skutecznością. Na tafli znów pojawiła się rolba, a zawodnicy udali się na 15-minutową przerwę do szatni.
Prośba kibiców
Rozstrzygnięcia nie przyniosła także druga dogrywka, więc na początku trzeciej tyscy kibice zaśpiewali: - My chcemy gola, bo rano praca i szkoła.
Wydawało się, że złota bramka padła w 112. minucie. Po akcji Damiana Kapicy i uderzeniu Mateusza Bepierszcza krążek tańczył na linii bramkowej, ale został wygarnięty z niej przez Michała Kotlorza. Sędziowie uznali, że doszło do zamrożenia krążka w polu bramkowym, więc podyktowali rzut karny. Do gumy ustawionej na środku tafli podjechał Filip Drzewiecki, ale nie zdołał zmieścić jej między parkanami Johna Murraya.
Niewykorzystana sytuacja zemściła się na Cracovii. Na dwie minuty przed końcem trzeciej dogrywki tyskich kibiców uszczęśliwił Alexander Szczechura, który zaskoczył krakowskiego golkipera strzałem w krótki róg.
Na sam koniec mała statystyka: GKS Tychy w tegorocznej fazie play-off odniósł już trzecie zwycięstwo po dogrywce. Za każdym razem złotego gola zdobywał właśnie kanadyjski napastnik. W trudnych chwilach trójkolorowi mogą na niego liczyć.
Powiedzieli po meczu:
Rudolf Roháček, trener Cracovii: – Dobry mecz, ale ze złym końcem – tak skomentowałbym dzisiejszą konfrontację jednym zdaniem. Przegrywamy 0:1, a w czwartek czeka nas kolejne spotkanie w Krakowie.
Andrej Husau, trener GKS-u: – Zgadzam się z trenerem. Dla nas ten mecz miał dobry koniec. Teraz musimy doprowadzić chłopaków do siebie przede wszystkim pod względem emocjonalnym. Dla nas był to już 15 mecz w tym play-offie. Za dużo hokeja, ale damy radę.
GKS Tychy – Comarch Cracovii 2:1 d.
Sędziowali:
Minuty karne:
Strzały:
Wznowienia:
Widzów:
Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw):
Kolejny mecz:
GKS:
Cracovia:
Komentarze