Bepierszcz: Pokazaliśmy duże jaja
Comarch Cracovia po raz drugi w półfinałowej serii wygrała w małej hali katowickiego „Spodka”. Po raz drugi padł wynik 3:2.
– Pokazaliśmy duże jaja, bo straciliśmy dwóch zawodników (Kamila Kalinowskiego i Jaakko Turtiainena – przyp. red.) i to właśnie dla nich chcieliśmy wygrać ten mecz. Może nie było to wybitne spotkanie w naszym wykonaniu, ale zaprezentowaliśmy charakter, a on w fazie play-off jest najważniejszy – przyznał Mateusz Bepierszcz, który dołożył sporą cegiełkę do tego zwycięstwa.
To właśnie podczas jego wykluczenia „Pasy” objęły prowadzenie. Gumę w katowickiej tercji przejął Paweł Zygmunt, który dograł do Adama Domagały, a ten do pozostawionego bez opieki Macieja Kruczka. Kapitan „Pasów” miał dużo wolnego miejsca, więc precyzyjnie przymierzył po lodzie, a Kevin Lindskoug nie zdołał zatrzymać tego strzału.
Chwilę później ławkę kar opuścił Bepierszcz i znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy. Uderzył w „piątą dziurę” i zdobył trzeciego gola dla Cracovii. To był kluczowy moment tego spotkania.
Przez całe spotkanie w krakowskiej bramce świetnie spisywał się Miroslav Kopřiva. Doświadczony golkiper obronił 36 z 38 uderzeń rywali i zachował świetną 95-procentową skuteczność. Jego interwencja z 9. minuty zachwyciła wielu kibiców, dziennikarzy i ekspertów. „Pokrzywa” obronił uderzenie Macieja Urbanowicza z bulika, a następnie kijem wygarnął dobitkę Bartosza Fraszki.
– Wszyscy chyba widzieli, jak bronił. Wielki szacunek dla niego i ukłony – powiedział 27-letni skrzydłowy, który w fazie play-off imponuje dobrą formą. W 7 meczach zdobył 3 bramki i zaliczył 3 asysty.
„Pasy” prowadzą w serii już 3:0 i ostatni krok w kierunku awansu do finału mogą postawić w środę, na własnym lodzie.
– To jeszcze nie koniec tej rywalizacji. Jak to bywa w play-offach ostatni mecz jest zawsze najtrudniejszy. Myślę, że nic nie jest jeszcze pozamiatane. Katowiczanie mają nóż na gardle i z pewnością będą chcieli wygrać – zakończył Bepierszcz.
Komentarze