W połowie drogi
Starcie z Zagłębiem Sosnowiec było dla zawodników Unii Oświęcim prawdziwą drogą przez mękę. Ostatecznie biało-niebiescy wygrali na własnym lodzie 2:1 i do piątkowego rewanżu przystąpią w lepszych nastrojach.
Podopieczni Witolda Magiery długo nie mogli znaleźć sposobu na Rafała Radziszewskiego, który wielokrotnie imponował świetnymi interwencjami i ponadprzeciętnym refleksem. Na dodatek od 12. minuty musieli odrabiać straty, bo okres gry w przewadze na gola zamienił Tomáš Káňa.
Tuż przed zakończeniem pierwszej tercji gospodarze trafili do siatki, ale sędzia Włodzimierz Marczuk uznał, że najpierw doszło do poruszenia bramki. Gol nie mógł zostać uznany.
Po zmianie stron trener biało-niebieskich zdecydował się na kilka korekt w atakach. W ten oto sposób chciał poszukać nowego impulsu.
– Nie ukrywam, że pewne rzeczy, które obowiązywały jeszcze za trenera Jiříego Šejby troszeczkę się „przeżarły” i dlatego muszę znaleźć kilka nowych rozwiązań. Czasami widzę, że niektórym zawodnikom nie za bardzo to pasuje, ale nie mogę siedzieć i bezczynnie przyglądać się temu, co się dzieje. Muszę podjąć ryzyko i reagować – analizował Magiera.
– Choć oddaliśmywięcej strzałów i częściej byliśmy przy krążku, to więcej klarownych okazji stworzyło sobie Zagłębie. Dlatego postanowiłem przenieść Andreja Themára do Aleksieja Trandina i Martina Przygodzkiego, żeby zwiększyć siłę rażenia. Juha Kiilholma został przesunięty do trzeciego ataku i ta formacja dobrze sobie poradziła. To właśnie po ich akcji został podyktowany rzut karny. Szkoda, że nie udało nam się go wykorzystać – dodał.
Hokeiści Unii nie załamali się i wykazali się cierpliwością. Efekt tego był taki, że w 54. minucie do wyrównania doprowadził Przygodzki, skutecznie poprawiając uderzenie Themára. Oświęcimska hala eksplodowała. Chwilę później prowadzenie Unii dał Sebastian Kowalówka, który zaskoczył Rafała Radziszewskiego uderzeniem w krótki róg.
– Cieszę się ze zwycięstwa i z faktu, że w ostatnich dwudziestu minutach wyciągnęliśmy wynik i wytrzymaliśmy ten mecz pod względem fizycznym. Z kolei martwi mnie to, że zmarnowaliśmy zbyt wiele gier w przewadze – stwierdził Witold Magiera.
Oświęcimski trener mógł też być zadowolony z dobrej postawy w bramce Michala Fikrta, który obronił 36 z 37 uderzeń rywali, jak i kolejnego gola Martina Przygodzkiego. 27-letni skrzydłowy na dobre się odblokował, bo trafił też w starciu z Tauronem KH GKS-em Katowice.
– Już po bramce w Katowicach, uśmiech wrócił na twarz Martina. Mam nadzieję, że pójdzie za ciosem i strzelili jeszcze wiele goli – przyznał 44-letni szkoleniowiec, który wypowiedział się także na temat Petera Königa, najnowszego nabytku Unii. – W meczu z katowiczanami zostawił po sobie lepsze wrażenie. Był pewniejszy, stwarzał sytuacje i pokazał, że ma bardzo mocny strzał. Z Zagłębiem miał troszkę zbyt dużo strat i niepewnych zagrań. Jednak uważam, że jest to zawodnik z dużym potencjałem, ale musi się oswoić z grą w naszej lidze – ocenił.
Wiele wskazuje na to, że w piątkowym spotkaniu (początek 19:00, transmisja w ŚląskieTV) wystąpi Dariusz Gruszka, którego po meczu z PGE Orlikiem Opole zmogła choroba.
– Darek przyszedł już na przedmeczowy rozjazd i powiedział nam, że czuje się lepiej. Ale wciąż był osłabiony, więc nie chciałem ryzykować. W kolejnym meczu na pewno będzie w formie – dodał.
Komentarze