Puchar Kontynentalny: Chaotyczna gra GKS-u przesądziła o porażce z Medveščakiem (WIDEO)
Nie udał się hokeistom z Katowic drugi występ w turnieju półfinałowym Pucharu Kontynentalnego. Mistrzowie Chorwacji, czyli popularne „Niedźwiedzie” z Zagrzebia, grające po wczorajszej porażce z przysłowiowym nożem na gardle, pokonały „GieKSę” w stosunku 3:2. Obie ekipy mają obecnie po 3 punkty w tabeli turnieju.
Wicemistrzowie Polski powinni jak najszybciej zapomnieć o 1. tercji dzisiejszego meczu. Hokeiści z Zagrzebia ruszyli mocno na katowiczan od samego początku. Mecz już w pierwszych minutach wyglądał zgoła odmiennie niż spotkanie z Ritter Buam. Gdy zegar wskazywał 154. sekundę błąd polskiego zespołu polegający na przebywaniu na tafli zbyt dużej ilości graczy, rozpoczął serię kar „GieKSy”. W sumie sędziowie nałożyli 8 minut kar na podopiecznych Toma Coolena w tej części gry. W czasie ostatniej z nich Mike Aviani otworzył wynik spotkania. Dwie minuty później „Niedźwiedzie” prowadziły już 2:0. Był to wynik błędu świetnie spisującego się do tej pory Kevina Lindskouga. Golkiper „GieKSy” niecelnie podał krążek, po czym nie zdążył wrócić na posterunek i David Brine zapakował „gumę” do pustej bramki.
W zasadzie trudno napisać coś dobrego o grze GKS-u w premierowej odsłonie spotkania, a dodatkowo zespół poniósł stratę Michała Rybaka, który w swojej tercji zderzył się z rywalem i padł nieruchomo na taflę. Po chwili okazało się, że młody zawodnik nie stracił przytomności i w asyście swoich kolegów został odprowadzony do szatni, a następnie przetransportowano go do szpitala.
Środkowa część meczu wlała nadzieję w polskie serca. W 23. minucie pod bramką strzeżoną przez Vilima Rosandicia zrobiło się ogromne zamieszanie, w którym w sobie tylko wiadomy sposób Maciej Urbanowicz zdołał zapakować „gumę” do chorwackiej bramki. W tym momencie GKS złapał kontakt z rywalem. W tej części spotkania katowiczanie nie tracili sił na skutek gry w osłabieniu. Przydarzyła im się tylko jedna dwuminutowa kara, co przełożyło się od razu na lepszy obraz gry.
Fot. hokej.gkskatowice.eu
Niestety ostatnie 20 minut meczu to wielki chaos w wykonaniu wicemistrzów Polski z drobnymi fragmentami gry, jaką chcielibyśmy oglądać przez cały czas. Zaczęło się bardzo obiecująco, bowiem po niespełna 100 sekundach trójkową akcję przeprowadzili: Grzegorz Pasiut, Niko Tuhkanen i Janne Laakkonen. Ten pierwszy uderzył w sposób, który zaskoczył Rosandicia i na tablicy świetlnej pojawił się tak upragniony przez nas wynik 2:2. Szczęście trwało nieco ponad minutę, gdyż tyle potrzebował Yann Sauvé, żeby po raz drugi w tym dniu dać Medveščakowi prowadzenie, którego Chorwaci nie oddali już do końca spotkania.
Fot. z konta facebookowego Belfast Giants
Podopieczni Coolena nie potrafili wykorzystać 6 minut przewag podarowanych im przez zawodników Aarona Foxa. Wciąż brakowało precyzji i chłodnej głowy, która pozwoliłaby wykorzystać chociaż jedną z sytuacji. Ostatnie półtorej minuty katowiczanie zagrali już bez Lindskouga. Coolen próbował jeszcze coś uratować, biorąc czas na naradę z zespołem, ale niestety wynik nie uległ zmianie.
Wiadomo, że jutro GKS zagra tak zwany mecz o wszystko z gospodarzami imprezy. Belfast Giants swoje drugie spotkanie grają za półtorej godziny z Ritten Buam. Jutrzejszy pojedynek z udziałem wicemistrzów Polski rozpocznie się, tak jak wszystkie mecze ekipy z Irlandii Północnej, czyli o 20:00.
Po meczu powiedzieli:
Aaron Fox, trener KHL Medveščak Zagrzeb
Dobrze zaczęliśmy dzisiejsze spotkanie. Wykorzystaliśmy okres gry w przewadze, który dał nam pierwszego gola, a później błąd przeciwnika sprawił, że udało się jeszcze podwyższyć rezultat. Wcale nie musiało skończyć się tak optymistycznie dla nas, ponieważ rywale wyrównali, a później musieliśmy bronić się w osłabieniu i to dzięki temu, że udało nam się bez strat przetrwać te najtrudniejsze chwile, to mogliśmy na końcu cieszyć się z wygranej. Bardzo dobrze zaprezentował się nasz bramkarz. Jestem szczęśliwy, że udało się rozstrzygnąć ten mecz na naszą korzyść i cóż, czekamy na ostatni pojedynek, który będzie jutro. Wszystko przed nami.
Tom Coolen, trener Tauron KH GKS Katowice
Przegrywaliśmy po 1. tercji 0:2, ale rozmawiałem z chłopakami w szatni co należy zrobić, żeby wrócić do tego meczu i później zrobiło się 2:2, więc każda z drużyn mogła to spotkanie jeszcze wygrać. Mieliśmy okazje, aby rozstrzygnąć je na swoją korzyść, ale na nasze nieszczęście to rywale strzelili gola. Znów byliśmy pod kreską, lecz mogliśmy śmiało wyrównać, były ku temu okazje. Muszę jednoznacznie powiedzieć, że 1. tercja i to co się w niej działo odcisnęła swoje piętno na tym pojedynku. Nie zapominajmy, że graliśmy z klasową drużyną, która na co dzień rywalizuje w bardzo dobrej lidze. Moi zawodnicy musieli dostosować się do ich tempa gry oraz warunków jakie narzucili i zrobili to. Muszę przyznać, że dużo się nauczyliśmy w tym meczu.
Tauron KH GKS Katowice – KHL Medveščak Zagrzeb 2:3 (0:2, 1:0, 1:1)
0:1 – Mike Aviani – Björn Svensson (14:48, 5/4)
0:2 – David Brine - Tom Zanoski (16:48)
1:2 – Maciej Urbanowicz (22:32)
2:2 – Grzegorz Pasiut - Jaane Laakkonen, Niko Tuhkanen (41:39)
2:3 – Yann Sauvé – John Armstrong (42:50)
Strzały: 29 - 34
Kary: 12 - 20
Widzowie: 642
Medveščak Zagrzeb: Rosandić (Nikolić) - Lehtonen, Sauvé, Manavian, Sylvestre, Mauldin - Robar, Deutsch, Svensson, Armstrong, Aviani - Puzić, Kudělka, Brine, Zanoski, Simsić oraz Cepon, Sijan, Ficur.
Tauron KH GKS Katowice: Lindskoug (Kieler) - Wanacki, Heikkinen, Rohtla, Łopuski, Wronka - Devečka, Čakajik, Pasiut, Laakkonen, Malasiński - Krawczyk, Tuhkanen, Fraszko, Starzyński, Urbanowicz - Skokan, Wysocki, Krężołek, Sawicki, Michał Rybak.
„Giganci” z Belfastu idą jak burza przez organizowany u siebie turniej półfinałowy Pucharu Kontynentalnego. Po wczorajszym 4:0 z Medveščakiem, dziś o ich sile przekonał się włoski Ritter Buam. Zaczęło się zgodnie z oczekiwaniami, bowiem to gospodarze byli faworytami tego spotkania. W 9. minucie Patrick Dwyer strzelił na 1:0, ale po 137 sekundach prowadzenie było po stronie zawodników ze słonecznej Italii. Postarali się o to Simon Kostner oraz Alex Frei. Jeszcze przed przerwą dał o sobie znać Blair Riley, doprowadzając do remisu.
Mocne słowa Adama Keefe’a w szatni podziałały na zespół z Belfastu mobilizująco. Riley odzyskał dla „Gigantów” prowadzenie w meczu, które powiększył Francis Beauvillier. Przy jego golu asystował znany z lodowisk NHL James Vandermeer. Żaden z rywali nie pokonał już w tym dniu Tylera Beskorowanego.
Fot. belfastgiants.com
Na uwagę zasługuje super formacja Giants, którą tworzą: Riley, Darcy Murphy oraz David Rutherford. To trio wypracowało połowę z 6 bramek północnych Irlandczyków w tym spotkaniu. Jedynym spośród nich, który nie pokonał tego dnia Thomasa Tragusta był Rutherford. 31-letni Kanadyjczyk zadowolił się dwiema asystami. Murphy zaliczył trzy kluczowe podania i gola, a Riley dwukrotnie trafił do siatki i raz podawał do partnera.
The Stena Line Belfast Giants – Ritter Buam Collalbo 6:2 (2:2, 2:0, 2:0)
1:0 – Patrick Dwyer – Curtis Leonard, Joshua Roach (8:20)
1:1 – Simon Kostner – Andreas Lutz, Olegs Sislannikovs (10:03)
1:2 – Alex Frei – Daniel Tudin (10:37)
2:2 – Blair Riley – Darcy Murphy (18:49)
3:2 – Blair Riley – Darcy Murphy, David Rutherford (21:32)
4:2 – Francis Beauvillier – James Vandermeer, Hunter Bishop (33:09)
5:2 – Darcy Murphy - David Rutherford, Blair Riley (45:01)
6:2 – Jonathan Boxill - Darcy Murphy (51:30)
Strzały: 45 - 32
Kary: 37 - 31
Widzowie: 3595
Tabela
Miejsce | Drużyna | Mecze | Punkty |
1. | Belfast Giants | 2 | 6 |
2. | Medveščak Zagrzeb | 2 | 3 |
3. | Tauron KH GKS Katowice | 2 | 3 |
4. | Ritten Buam Collalbo | 2 | 0 |
Komentarze