Orlik rozwinął skrzydła przy Siedleckiego 7
Comarch Cracovia w ostatnim meczu ligowym w tym roku dość niespodziewanie uległa PGE Orlikowi Opole 2:3. Decydującego o zwycięstwie gola zdobył Karol Kisielewski, który jeszcze w zeszłym sezonie był zawodnikiem krakowian. Z dobrej strony pokazał się też Michał Kieler. Bramkarz opolan zatrzymał aż 41 strzałów rywali!
Trener Jacek Szopiński wciąż ma ogromne problemy ze składem. Do gry z pola desygnował raptem szesnastu zawodników, grając na trzy piątki. Szkoleniowiec zdecydował się jednak na roszadę w bramce.Aleksandra Trianiczewa zastąpił Michał Kieler i był to przysłowiowy „strzał w dziesiątkę”. 22-letni golkiper był podporą swojej drużyny i wielokrotnie ratował opolan przed utratą gola, o czym świadczy zresztą doskonały bilans: na 43 strzały zatrzymał 41, broniąc ze skutecznością na poziomie 95 procent. Z kolei trener mistrzów Polski Rudolf Roháček, po wygranym 4:1 spotkaniu z TatrySki Podhalem Nowy Targ nie zdecydował się na przetasowania w poszczególnych formacjach.
W pierwszych minutach na lodzie panował chaos, choć stopniowo do głosu zaczęli dochodzić goście.W 4. minucie dwukrotnie szczęścia próbował – bardzo aktywny na lodzie w tym meczu -Milan Baranyk, a z niebieskiej uderzył Łukasz Sznotala. Również gospodarze mieli swoje szanse, ale doskonałych okazji nie wykorzystali m.in. Krystian Dziubiński czy Peter Novajovský. Po pierwszych dwudziestu minutach kibice w Krakowie nie oglądali zatem goli.
W drugiej odsłonie Cracovia rzuciła się do ataku, ale doskonale w bramce gości spisywał się Kieler. Jak wiadomo niewykorzystane sytuacje się mszczą i to Orlik mógł cieszyć się z prowadzenia. W 22. minucie z niebieskiej uderzył Miroslav Zaťko, a Baranyk będąc tuż przed bramką skierował krążek do siatki. Zmorą krakowian zarówno w tej tercji, jak i całym spotkaniu była gra w liczebnych przewagach. Zawodnicy mistrza Polski nie potrafili zdobyć gola, nawet w sytuacji, kiedy mieli na lodzie dwóch zawodników więcej. Na niespełna minutę do końca tej tercji opolanie prowadzili już dwoma golami, a kapitalnym uderzeniem pod poprzeczkę z okolic bulika popisał się Aleksiej Trandin.
Pięć minut po wznowieniu gry w trzeciej odsłonie ładną wymianą podań popisali się Maciej Urbanowicz i Kasper Bryniczka, który umieścił krążek w siatce tuż przy lewym słupku. Osiem minut później opolanie podwyższyli jednak prowadzenie, błyskawicznie wykorzystując przewagę. Katem krakowian okazał się ich były zawodnik Karol Kisielewski. Wraz z upływającymi minutami gospodarze rozpaczliwie usiłowali odmienić losy spotkania. Na dwie minuty do końcowej syreny nadzieję przywrócił Novajovský, który zmienił tor lotu krążka po strzale Lukáš Zíba.
Kilkadziesiąt sekund później Orlik otrzymał karę za zbyt wielu zawodników na lodzie, a dodatkowo sędziowie ukarali Zaťkę dziesięcioma karnymi minutami za niesportowe zachowanie. Trener Roháček postanowił zagrać va banque i nakazał zjechać do boksu Rafałowi Radziszewskiemu. Krakowianie rzucili wszystkie siły do ataku, a gra gości zaczęła przypominać obronę Częstochowy. Wynik nie uległ jednak zmianie i sensacja stała się faktem. Orlik grając na trzy formacje pokonuje faworyzowaną Cracovię i wciąż zachowuje szanse na pierwszą „szóstkę” w tabeli.
Powiedzieli po meczu:
Jacek Szopiński, trener Orlika: - Cieszymy się bardzo z tego zwycięstwa, to duży sukces tej drużyny. Jest w niej dużo młodych zawodników, którzy zbierają kolejne doświadczenia i cały czas chcą podnosić swój poziom sportowy. Zagraliśmy bardzo ofiarnie z dużym poświęceniem i ponad swoje możliwości. Zawodnicy wykonali założenia taktyczne i dobrze bronił nasz bramkarz. Okazuje się, że dzięki temu można wygrać na terenie bardzo mocnej drużyny, która była zdecydowanym faworytem. Krakowianie dominowali, ale nam sprzyjało szczęście i graliśmy z dużym poświęceniem.
Mamy jednak swoje problemy ze składem. Gramy na trzy piątki i nie posiadamy odpowiedniej liczby zawodników. Mam nadzieję, że ktoś nas wzmocni, gdyż kilku zawodników ze względu na słabą grę zostało odsuniętych od składu. Nie spełniali naszych oczekiwań, a na ich miejsce mieli przyjść inni, jednak do tej pory jeszcze ich nie ma. Wypadł nam też ze składu najlepiej grający napastnik Filip Stopiński. Jeśli wszystko pójdzie dobrze to pod koniec stycznia powinien już wznowić treningi.
Rudolf Roháček, trener Cracovii: - Z naszej strony był to naprawdę słaby mecz. Popełnialiśmy błędy i choć mieliśmy sytuacje to w takim stylu nie możemy grać. Nie potrafiliśmy grać w przewadze, a wszystkie nasze potknięcia Orlik Opole skrzętnie wykorzystywał. Czy żałuję że Karola Kisielewskiego nie ma już w naszej drużynie? To nie ma wpływu na jej styl. Jest to bardzo dobry chłopak, waleczny i ambitny. Jest naprawdę w porządku i życzę mu powodzenia!
Comarch Cracovia - PGE Orlik Opole 2:3 (0:0, 0:2, 2:1)
0:1 - Milan Baranyk - Miroslav Zaťko, Jonas Höög (21:47, 5/4),
0:2 - Aleksiej Trandin (39:03),
1:2- Kasper Bryniczka - Maciej Urbanowicz, Patryk Noworyta (44:35),
1:3 - Karol Kisielewski - Jonas Höög, Mateusz Sordon (52:20, 5/4),
2:3 - Peter Novajovský - Lukáš Zíb, Tomáš Sýkora (57:08, 5/4).
Sędziowali: Michał Baca (główny) - Wojciech Moszczyński, Sławomir Szachniewicz (liniowy)
Minuty karne: 8 - 26 (w tym 2 min za nadmierną liczbę graczy na lodzie)
Strzały: 43 - 35
Widzów: 300
Comarch Cracovia: Radziszewski (Łuba n/g) - Zíb, Novajovský; Sykora, Šinágl, Kalus - Rompkowski, Noworyta; Urbanowicz, Bryniczka, Drzewiecki - Kruczek, Wajda; Da Costa (2), Dziubiński, Kapica (6) - Dąbkowski, Dutka; Paczkowski, Zygmunt, Domogała.
Trener: Rudolf Roháček
PGE Orlik: Kieler (Trianiczew n/g) – Gawlik, Sordon (6); Lorek, Szydło, Gorzycki – Bychawski (2), Zaťko (12); Kisielewski, Höög (2) , Baranyk – Sznotala, Kostek (2); Przygodzki, Trandin, Meidl oraz Wąsiński.
Trener: Jacek Szopiński
Komentarze