Mecz walki dla Unii
Po zaciętym i wyrównanym spotkaniu w piątkowy wieczór w "Olivii" lepsi okazali się goście z Oświęcimia, którzy wygrali 0:1. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył w 49. minucie Jan Daneček.
Spotkanie rozpoczęło się fatalnie dla gospodarzy. Już w trzeciej minucie do szatni odesłany został Zachary Josepher, który w brutalny sposób zaatakował kolanem Artura Budzowskiego. Zawodnik Unii długo leżał na lodzie, jednak po pomocy ratowników medycznych oraz kolegów z drużyny zdołał opuścić taflę. Jednak mecz dla niego już się zakończył i nie wrócił do gry. Goście stanęli więc przed szansą gry 5 na 4 przez 5 minut, mało tego w czasie tego osłabienia karę za rzucenie na bandę otrzymał Wachowski. Najlepszą okazję miał Sebastian Kowalówka, który otrzymał podanie przez całą długość lodu od Vosatki i wyszedł sam na sam, ale zwycięsko z tego pojedynku wyszedł Tomasz Witkowski. Ostanie minuty tercji to szanse z obu stron na objęcie prowadzenia. Najpierw po zamieszaniu pod bramką Witkowskiego w słupek trafił Piotrowicz, chwilę później do odsłoniętej bramki nie trafił Tabaček Gospodarze odpowiedzieli akcją Kastel-Dahla, który strzałem z bulika powinien pokonać Fikrta, ale oświęcimski bramkarz zdołał sparować to uderzenie.
Drugą tercję z większym animuszem rozpoczęli goście, którzy zagrali znacznie lepiej niż w pierwszej odsłonie. Mimo to w 25. minucie Filip Pesta zmarnował doskonałą szansę. Z około metra nie trafił do odsłoniętej bramki. Gospodarze w 29. minucie otrzymali pierwszą szansę gry w przewadze, ale nie poradzili sobie w niej lepiej niż goście i nie zdołali zagrozić bramce strzeżonej przez Fikrta. Goście popełniali też indywidualne błędy w obronie, po jednym z nich autorstwa Vosatki, oko w oko z „Fikim” stanął Skutchan, ale Czech nie trafił w bramkę. Chwilę później skuteczną kontrę Unitów mógł zakończyć Kasperlik, ale w sytuacji 2 na 1 strzelił ponad bramką. Końcówka drugiej tercji to fizyczne starcia. Najpierw byliśmy świadkami przepychanek pod bramka Fikrta, ale sędzia Paweł Meszyński nie zdecydował się nałożyć żadnej kary, a kilkanaście sekund przed końcem ku uciesze gdańskiej publiczności Sebastian Wachowski „skasował” wejściem ciałem Damiana Piotrowicza. Po drugiej tercji wciąż na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis.
Goście mogli już w pierwszej minucie ostatniej tercji objąć prowadzenie. Damian Piotrowicz zabrał krążek Steberowi, miał dogodną sytuację, ale jego strzał obronił Witkowski. Dobijać próbował jeszcze Daneček, ale jego strzał wyłapał gdański golkiper. Kiedy w 45. minucie karę otrzymał Maciej Rompkowski z kontrą pomknął Adam Skutchan. Młody Czech huknął z klepy, wszyscy widzieli już krążek pod poprzeczką bramki Fikrta, jednak była to tylko boczna siatka. Kluczowa dla losów spotkania okazała się 49. minuta. Karę za przeszkadzanie minutę wcześniej otrzymał Sebastian Wachowski. Gościom w końcu udało się wykorzystać liczebną przewagę. Krążek wędrował jak po sznurku pomiędzy graczami Unii, brakowało jednak strzału, zdecydował się na to Piotrowicz, ale krążek ugrzązł pod nogami obrońców Automatyki. Rzucił się po niego Witkowski, ale sprzed nosa wygarnął mu go Jan Daneček i umieścił w odsłoniętej bramce. Po tej bramce gospodarze rzucili się do ataku, ale powstrzymywał ich bezbłędny Fikrt. W 55. minucie karę otrzymał Malicki i była to świetna okazja na wyrównanie dla gdańszczan, ale gospodarze nieumiejętnie rozgrywali przewagę i nie zdołali zagrozić bramce gości. 47 sekund przed końcem trener Kawalau zdecydował się wziąć czas. Witkowski zjechał do boksu i Automatyka szukała szansy podczas gry 6 na 5. Nie dość, że gospodarze nie założyli nawet zamka, to sam na sam z pustą bramką wyszedł Haas, ale zbyt długo holował krążek i kij zdołał podbić mu jeden z obrońców. Kapitan gości Peter Tabaček protestował i domagał się rzutu karnego, ale sędzia Paweł Meszyński pozostawał nieugięty. Wynik już się nie zmienił i goście zdołali wywalczyć 3 punkty.
Gdańszczanie kolejny mecz rozegrają w niedzielę 8 stycznia w Katowicach z Tauron KH GKS-em. Unici natomiast podejmą u siebie SMS PZHL Sosnowiec. Początek obu spotkań o godzinie 17.
Powiedzieli po meczu:
Andrej Kawalau, trener MH Automatyki: - Ciężko wygrać mecz jeśli pierwsze 10 minut I tercji gra się w osłabieniu. W dniu dzisiejszym zabrakło nam szczęścia. Na pewno łapiemy też ciągle głupie kary.
Josef Doboš, trener KS Unii: - Był to wyrównany mecz, ale my mieliśmy więcej szczęścia. Z naszej strony szwankował brak skuteczności, dwa razy nie trafiliśmy do pustej bramki. Gdańsk walczył, widać, że chcieli wygrać ze wszelką cenę, ale to my zdobywamy 3 punkty z czego się cieszę.
MH Automatyka Gdańsk – KS Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:1)
0:1 - Jan Daneček – Damian Piotrowicz 5/4 (48:57).
Sędziowali: Paweł Meszyński (główny) – Daniel Lipiński, Przemysław Gabryszak (liniowi)
Strzały: 32 – 31.
Minuty karne: 35 (w tym 5+20 dla Josephera) – 10
Widzów: 1200,
MH Automatyka Gdańsk: Witkowski (Kieler n/g) – Josepher (25), Kantor; Skutchan (2), Polodna, Steber – Wachowski (4), Nowak; Nasca (2), Kastel-Dahl, Pesta – Dolny, Lehmann; Strużyk, Rompowski (2), Marzec oraz Wsół; Szczerbakow, Różycki, Gościński.
Trener: Andrej Kawalau.
KS Unia Oświęcim: Fikrt (Łazarz n/g) – Vosatko, Bezuška; Kowalówka (2), Daneček, Piotrowicz – Kysela (2), Gabryś; Tabaček, Haas (2), Kasperlik – Gębczyk, Šaur; Wanat, Malicki (2), Budzowski – Wojtarowicz, Paszek, Szewczyk oraz Lacheta, Koczy.
Trener: Josef Doboš.
Komentarze