Trójkolorowi zameldowali się w finale
GKS Tychy pierwszym finalistą tegorocznej edycji Pucharu Polski. Podopieczni Jiříego Šejby pokonali Tempish Polonię Bytom 5:1.
Tyszanie w przekroju całego meczu okazali się zespołem dojrzalszym. Byli bardziej kreatywni, dokładniejsi i lepiej radzili sobie w defensywie.
Ważny krok w kierunku zwycięstwa zrobili już w pierwszej odsłonie, w której dwukrotnie znaleźli sposób na Filipa Landsmana. Najpierw, podczas gry w przewadze, bramkarza Polonii potężnym uderzeniem z okolic linii niebieskiej pokonał Kamil Górny, a później na 2:0 podwyższył Filip Komorski. Trafienie 25-letniego środkowego wywołało spore protesty bytomian, którzy zaczęli reklamować sędziemu, że bramka została zdobyta wysoko uniesionym kijem.
– Jasne, ten gol nie powinien zostać uznany – stwierdził jednoznacznie Tomasz Kozłowski, skrzydłowy niebiesko-czerwonych. – Możemy żałować, że w 10. minucie złapaliśmy karę, bo później gra nam się posypała – dodał.
W tych słowach było wiele prawdy. Bytomianie w drugiej odsłonie praktycznie nie stworzyli zagrożenia. A wicemistrzowie Polski? W zasadzie przesądzili o dalszych losach spotkania. Grali efektywnie, ale również efektownie. Bramki Bartosza Ciury (27. minuta) i Marcina Kolusza (35.) mogły się podobać nawet najbardziej wymagającym kibicom. Ciura otrzymał krążek na linii czerwonej, ładnie wjechał do tercji i pociągnął w kierunku długiego rogu. Filip Landsman nie miał żadnych szans. Z kolei Kolusz popisał się piękną indywidualną akcją. Przejechał z krążkiem trzydzieści metrów, a następnie położył na lodzie bytomskiego golkipera i posłał gumę pod poprzeczkę. Warto dodać, że oba zespoły grały wówczas w trzyosobowych składach.
Mocnym punktem ekipy z piwnego miasta był Štefan Žigárdy, który przez czterdzieści minut nie dał się pokonać. Kilka razy popisywał się świetnym refleksem. Obronił między innymi kąśliwe uderzenia Błażeja Salamona (27. minuta) Mateja Cunika (39.).
"Žigi" skapitulował dopiero na początku trzeciej tercji po strzale Łukasza Krzemienia, którego znakomitym podaniem obsłużył debiutujący dziś w Polonii Roman Maliník.
Bytomianie rzucili się do ataku. Mieli nawet kilka dogodnych szans, by skorygować wynik. Ale odrobiny precyzji i zimnej krwi zabrakło Richardowi Bordowskiemu, Jakubowi Wanackiemu, Edgarsowi Dīķisowi i Mateuszowi Danielukowi.
Losy spotkania definitywnie rozstrzygnęły się w 54. minucie. Wówczas opuszczający ławkę kar Jan Semorád dostał dobre podanie i w sytuacji sam na sam zaskoczył Ondřeja Raszkę, który od początku trzeciej odsłony zastąpił w bramce Filipa Landsmana.
Powiedzieli po meczu:
Jiří Šejba, trener GKS Tychy: - Polonia zawsze jest trudnym przeciwnikiem, na dodatek posiada bardzo dobrego bramkarza. Cieszę się, że do połowy meczu zdobyliśmy cztery bramki, które pomogły nam ułożyć to spotkanie pod siebie. Co prawda rywale strzelili na początku trzeciej tercji bramkę, ale w porę odpowiedzieliśmy.
Tomasz Demkowicz, trener Tempish Polonii: - Chcieliśmy powalczyć z Tychami. Wierzyliśmy, że jest to możliwe. Niestety stało się inaczej. Straciliśmy pierwszego gola podczas gry w osłabieniu, z kolei drugi gol padł w trochę niejasnych okolicznościach. Wydaje się, że najlepiej zagraliśmy w trzeciej odsłonie, mieliśmy wiele sytuacji, ale bramkarz rywali spisywał się bardzo dobrze.
GKS Tychy - Tempish Polonia Bytom 5:1 (2:0, 2:0, 1:1)
1:0 - Kamil Górny - Mateusz Bryk (10:54, 5/4),
2:0 - Filip Komorski - Josef Vítek (18:49),
3:0 - Bartosz Ciura - Josef Vítek (26:16),
4:0 - Marcin Kolusz - Kamil Górny, Mateusz Bryk (34:19, 3/3),
4:1 - Łukasz Krzemień - Roman Maliník, Tomasz Pastryk (41:22),
5:1 - Jan Semorád (53:53).
Sędziowali: Przemysław Kępa, Paweł Meszyński (główni) - Marcin Młynarski, Tomasz Przyborowski (liniowi).
Minuty karne: 10-8.
Strzały: 47-40.
GKS Tychy: Žigárdy (2) - Kuboš, Ciura; Jeziorski, Komorski (2), Vitek - Zaťko (2), Kotlorz; Bepierszcz, Semorád (2), Kogut - Bryk, Górny; Vozdecký, Kristek, Kolusz - Pociecha, Gazda; Witecki, Rzeszutko, Bagiński (2).
Trener: Jiří Šejba.
Polonia: Landsman (od 40:01 Raszka) - Cunik, Dikis; Bordowski, Kartoszkin, Danieluk (4) - Augstkalns, Wanacki; T. Kozłowski, Słodczyk, Salamon (2) - Działo, Stępień; Biezais (2), Frączek, Wąsiński.
Trener: Tomasz Demkowicz.
Komentarze