Derby Pomorza dla Torunia
Wtorkowy mecz to istna indolencja strzelecka gospodarzy. Goście z Torunia wykorzystali swoje sytuacje i po raz drugi w tym sezonie okazali się lepsi w Derbach Pomorza.
Gospodarze tym spotkaniem zakończyli serię trzech spotkań w ciągu pięciu dni we własnej hali. Kolejny raz ulegli drużynie przyjezdnej, tym razem w oczekiwanych przez wszystkich Derbach Pomorza lepsza okazała się Nesta Mires Toruń. Był to mecz o tak zwane „6 punktów” gdyż przed tym spotkaniem obie drużyny w tabeli dzielił tylko punkt. Goście przystąpili do meczu bez Aleksandra Alimova, z którym został rozwiązany kontrakt za porozumieniem stron.
Mecz od samego początku rozgrywał się na wysokich obrotach, raz atakowali gospodarze, raz goście. Najlepszą okazję na otwarcie wyniku w 9 minucie miał Piotr Naparło, ale pojedynek sam na sam wygrał z nim Michał Kieler. Chwilę później po zamieszaniu pod bramką Plaskiewicza, krążek poza bandę wybił Kukuszkin i gospodarze przez dwie minuty grali z przewagą jednego zawodnika. Nie mieli jednak pomysłu na rozegranie tej przewagi, a goście z Torunia dobrze bronili wjazdu do swojej tercji i natychmiast ekspediowali krążki pod bramkę Kielera. Minutę przed premierowej odsłony świetną okazję mieli gospodarze. Z kontrą 2 na 0 urwali się Josepher i Sochacki. Amerykanin podał do Sochackiego, ale ten nie zdołał dostawić łopatki kija by skierować krążek do bramki strzeżonej przez Michała Plaskiewicza.
Od początku drugiej tercji inicjatywę przejęli gracze Nesty Toruń. Swoje sytuacje mieli Stasiewicz i Fraszko, ale powstrzymywał ich świetnie spisujący się wtorkowego wieczoru Michał Kieler.
Gospodarze odpowiedzieli strzałem Lehmanna „z pierwszego” z okolic niebieskiej oraz kontrą 2 na 1 w wykonaniu Skutchana i Wryczy, jednak zawodnikom Stoczniowca zabrakło precyzji i krążek nie wpadł do siatki. Końcówka drugiej odsłony to istna dominacja gości. Torunianie zakładali zamek za zamkiem mimo gry w pełnych składach i ostrzeliwali bramkę Kielera. Gospodarze mogli mówić o dużym szczęściu, że krążek nie znalazł się w ich bramce. Kapitalne okazje mieli Stasiewicz i Kukuszkin, pierwszy trafił wprost w golkipera Stoczni, a drugi mając odsłoniętą bramkę Kielera skierował krążek obok słupka. Po drugiej tercji mieliśmy więc nadal 0:0 i o wszystkim miała zadecydować ostatnia tercja.
Trzecią tercję znów mocno rozpoczęli goście, gospodarze nie radzili sobie z pressingiem i popełniali wiele błędów. Jednym z nich była kara techniczna za nadmierną liczbę zawodników na lodzie. Początkowo torunianom nie wychodziła gra w przewadze, aż na lód weszła druga „piątka”.
Formacja ta pięknie rozegrała zamek, podanie zza bramki od Dołęgi otrzymał Miłosz Lidtke i strzałem z „pierwszego” pokonał bezradnego Kielera. Po zdobyciu bramki torunianie wyraźnie postawili na „dowiezienie” wyniku do końca i ograniczali się do pojedynczych kontr. Jedną z nich wykończył Stasiewicz, ale znów dobrze w bramce spisał się Michał Kieler. Gospodarze mieli szansę na zdobycie wyrównującej bramki, kiedy karę odsiadywał Siarhiej Kukuszkin. Fenomenalnie jednak pomiędzy słupkami spisywał się Michał Plaskiewicz. Dwie minuty przed końcem trener Ekroth poprosił o regulaminową przerwę 30 sekund, po jej zakończeniu w boksie pozostał Kieler i gospodarze przez 2 minuty mieli szansę grać 6 na 5. Goście wyrzucili jednak krążek do tercji Stoczniowca, wrócił po niego Josepher i próbował zagrać po bandzie do tyłu. Nie zorientował się jednak, że jest za nim Kukuszkin. Zawodnik Nesty przejął krążek i dograł do Daniela Minge, a ten umieścił go w pustej bramce.
Torunianie tym samym po raz drugi w tym sezonie okazali się lepsi od Stoczniowca w Derbach Pomorza. Warto zaznaczyć, że widowisko okraszone było wspaniałym dopingiem z obu stron. Na meczu stawiła się około 20-osobowa grupa kibiców z Torunia.
Kolejne spotkanie zawodnicy MH Automatyki Stoczniowca 2014 rozegrają dopiero 11 listopada, kiedy to udadzą się do Katowic na mecz z GKS-em. Torunianie natomiast podejmą zespół ze stolicy Górnego Śląska już w ten piątek na „Tor- Torze”. Będzie to arcyważne spotkanie w kontekście walki o czołową „ósemkę”. Początek meczu o 18:30.
Dwugłos trenerski:
Peter Ekroth (Trener MH Automatyki Stoczniowca 2014) - Zawiodła nas skuteczność. Mieliśmy 31 strzałów i nic nie wpadło. Nie można wygrać meczu jeśli nie strzela się bramek. Był to bardzo wyrównany mecz i co ciekawe, było mało kar. Znów jednak straciliśmy bramkę w osłabieniu. Mamy z tym problemy.
Leszek Minge (Trener Nesty Mires Toruń) – Jadąc do Gdańska spodziewaliśmy się trudnego meczu, takiego o „6 punktów”. Spotkanie było wyrównane i jestem szczęśliwy, że wygraliśmy. Jestem zadowolony z moich zawodników. Podziękowałem im po meczu ponieważ było to dla nas bardzo ważne zwycięstwo. Cieszy też, że zagraliśmy na zero z tyłu.
MH Automatyka Stoczniowiec 2014 Gdańsk – Nesta Mires Toruń 0:2 (0:0, 0:0, 0:2)
0:1 Miłosz Lidtke – Jarosław Dołęga, Bartosz Fraszko 5/4 (44:02)
0:2 Daniel Minge – Siarhiej Kukuszkin (58:58, do pustej bramki)
Sędziowali: Paweł Meszyński (główny) – Grzegorz Cudek, Dariusz Pobożniak (liniowi)
Minuty karne: 8 ( w tym 2 min kary technicznej) – 8
Widzów: 1100
MH Automatyka Stoczniowiec 2014 Gdańsk - Kieler, (Szczerba n/g) – Josepher, Wsół; Skutchan, Ziółkowski, Wrycza – Lehmann, Nowak; Nasca, Kastel-Dahl, Gościński – Dolny, Kantor; Pesta, Rompkowski, Marzec – Wachowski, Szczerbakow; Sochacki, Różycki, Strużyk
Trener: Peter Ekroth
Nesta Mires Toruń – Plaskiewicz, (Studziński n/g) – Żyliński, Trachanow; Kalinowski, Kukuszkin, Minge – Lidtke, Podsiadło; Michajłau, Fraszko, Dołęga – Jaworski, Kourach; Stasiewicz, Ćwikła, Wiśniewski – Heyka, Skólmowski; Naparło, Winiarski, Husak
Trener: Leszek Minge
Komentarze