– Nic tylko się cieszyć
Patryk Kogut z dobrej strony zaprezentował się w wygranym 9:1 spotkaniu z Unią Oświęcim. Skrzydłowy GKS Tychy miał wymierny udział przy trzech bramkach swojego zespołu.
Tyszanie po pierwszej tercji prowadził trzema bramkami, choć początek meczu nie był dla trójkolorowych zbyt dobry. Groźne akcje przeprowadzili Jan Daneček i Martin Kasperlik, ale nie zdołali znaleźć sposobu na dobrze dysponowanego Kamila Kosowskiego. Na dodatek trójkolorowi złapali trzy wykluczenia.
– Byliśmy dziś jak silnik Diesla. Trochę się rozgrzewaliśmy, ale jak już złapaliśmy odpowiednią temperaturę, to bramki zaczęły padać – powiedział bardzo obrazowoPatryk Kogut, napastnik trójkolorowych.
Po czterdziestu minutach było już 8:0 i na dobrą sprawę mecz mógłby się skończyć. – Wydaje mi się, że kluczowym momentem tego spotkania była bramka na 5:0. Po stracie trzech goli Unia mogła się jeszcze podnieść, ale po naszym piątym trafieniu wyraźnie zeszło z niej powietrze – analizował 25-letni napastnik. – Później dominowaliśmy już w każdym aspekcie hokejowego rzemiosła.
Kogut zagrał w trzeciej formacji u boku doświadczonych Czechów: Jaroslava Kristka i Martina Vozdecký’ego. Trzeba przyznać, że ich współpraca wyglądała więcej niż obiecująco. Ogromny luz, szybkie wymiany krążka i co najważniejsze - zabójcza skuteczność. Zresztą świetnie obrazują to statystyki. Wychowanek Naprzodu Janów zdobył bramkę i zaliczył dwie asysty, Kristek popisał się dokładnie odwrotnym dorobkiem, a Vozdecký do gola dołożył też punkt za podanie.
– Nic tylko się cieszyć – uśmiechnął się Patryk Kogut. – Współpraca z Martinem i Jarkiem dobrze nam się układała, ale wierzę, że będzie jeszcze lepiej. Szczyt formy szykujemy na rozgrywki Pucharu Kontynentalnego.
Komentarze