Byrski o kilku problemach trawiących polski hokej
7 września wystartuje trzecia edycja campu Jarosława Byrskiego. Po Katowicach i Poznaniu przyszedł czas na Nowy Targ.
Byrski jest jednym z najlepszych trenerów specjalizujących się w indywidualnym szkoleniu techniki hokejowej oraz w prowadzeniu obozów rozwojowych dla ekip z National Hockey League
„Jari” od wielu lat współpracuje z takimi zawodnikami jak Steven Stamkos, Connor McDavid, Rick Nash, Alex Pietrangelo, Jeff Skinner, Jason Spezza, Brent Burns, Bryan Bickell czy Wojtek Wolski.
Na co dzień szkoli dzieci i młodzież w wieku od 7 do 15 lat, pomaga też przy treningach juniorów powyżej 15. roku życia.
Pracuje zarówno z prospectami, jak i z gwiazdami wielu lig zawodowych takich jak NHL czy AHL. Oprócz tego przygotowuje obozy rozwojowe klubów NHL Ottawa Senators i Tampa Bay Lightning. Ottawę prowadzi od dziewięciu lat, a Tampę od trzech.
Zapytaliśmy go o kilka zapalnych kwestii, które dzielą środowisko hokejowe w Polsce.
O przepisach Polskiej Hokej Ligi
- Z niepokojem patrzę na niektóre przepisy regulaminu Polskiej Hokej Ligi. Frapuje mnie sposób egzekwowania tego o konieczności gry młodzieżowców. Otóż nie może być tak, że młody zawodnik wchodzi na lód po to, by po pięciu sekundach z niego zjechać i dalej podpierać bandę. W ten oto sposób polskie talenty marnują się.
Jak można rozwinąć się, gdy siedzi się na ławce? Młody zawodnik w wieku choćby Radka Sawickiego potrzebuje jak najwięcej lodu. Musi czuć rywalizację i grać z lepszymi od siebie. Na tym właśnie polega rozwój.
Wiadomo, NHL to inna bajka, ale tam myśli się długofalowo. Robi się wszystko, by zawodnicy z pierwszej lub drugiej rundy jak najszybciej przebili się do ligi. Bo to korzyść dla zespołu. Trzy lata kontraktu enrty level za 900 tysięcy dolarów? To świetny biznes.
Zresztą zgłębiłem temat i muszę przyznać, że w innych ligach jest konieczność rozegrania przez młodych zawodników określonego czasu. Są specjalistyczne programy do statystyk, pozwalające monitorować graczy. Wiemy, ile grają i nie da się tutaj nic naciągnąć. Coś jest nie tak - płacisz karę. Myślimy o rozwoju? Dajmy szansę młodym zawodnikom. Trzech takich graczy w składzie, grających w trzeciej formacji? To da się zrobić. Za kilka lat będą z tego korzyści.
O konieczności posiadania mocnej ligi juniorskiej
- To niezbędne minimum. Dla zawodników 16-letnich, którzy wkraczają w ten najważniejszy wiek, rywalizacja z nieco starszymi jest niezwykle pobudzająca. Poziom tej rywalizacji trzeba systematycznie zwiększać.
Uważam, że śląskie i małopolskie kluby powinny rozważyć dołączenie do lig juniorskich: słowackiej i czeskiej. To hokejowo wyżej rozwinięte kraje, więc powinniśmy od nich czerpać.
O kontrowersyjnym przepisie dotyczącym konieczności gry polskiego golkipera w połowie spotkań sezonu zasadniczego
- Dwie sprawy. Samo rozwiązane jest dobre, ale przedtem musi zostać spełniony pewien warunek. Jest nim rzecz jasna stworzenie polskiej szkoły bramkarskiej, otworzenie ośrodka, który będzie prowadził z nimi szczegółowe zajęcia. Spotkać się można cztery razy w ciągu roku, a na bieżąco śledzić, jak sobie radą. Każdy klub ma kamerę i musi wysyłać zapis meczu do centrali. Mógłby trafiać on także do osoby odpowiedzialnej za rozwój bramkarzy.
Polscy trenerzy też muszą się kształcić. Związek powinien im w tym pomóc, wysyłając na sympozja. Następnie mogą dzielić się spostrzeżeniami z innymi polskimi trenerami.
Komentarze