Adam Domogała: W czwartek w Sanoku chcemy świętować awans
Mimo porażki, w czwartym spotkaniu półfinału Comarch Cracovia pokazała, że jest zespołem z charakterem. Przy stanie 4:1 dla rywali, Pasy potrafiły się podnieść i szybko strzelić dwie bramki. Impuls i wiarę dał gol Adama Domogały.
Wracacie z Sanoka z jedną wygraną i po czterech spotkaniach mamy remis. Jest niedosyt?
- Oczywiście, że tak. Zawsze jedziemy po wygraną - dziś się nie udało. Zabrakło trochę szczęścia i czasu, by strzelić jeszcze jedną bramkę, a w rezultacie straciliśmy gola do „pustaka". Cieszy to, że pokazaliśmy, że mamy charakter i to z pewnością poczuł też rywal. Teraz rywalizacja przenosi się do Krakowa, a podczas następnej wizyty w Sanoku chcemy świętować awans.
Czego w sobotę poza czasem zabrakło?
- Myślę, że nie brakło niczego poza skupieniem. Popełniliśmy za dużo błędów, a tym razem szczęście nam nie sprzyjało tak jak w piątek. We wtorek na to nie możemy sobie pozwolić, Mamy atut własnego lodu i kibiców, którzy będą nas wspierać.
To z pewnością mieli sanoczanie. Bardzo wam napsuli krwi właśnie sympatycy z Sanoka?
- Nie sądzę. Grając jest się wyłączonym, myśli się tylko o hokeju. My już wczoraj przy karnych pokazaliśmy, że nawet najgłośniejsze gwizdy i krzyki co najwyżej nas motywują.
Od soboty znamy już pierwszego finalistę - GKS Tychy. To dodatkowa motywacja, żeby szybko i skutecznie zakończyć półfinały?
- Oczywiście, choć to z kim mamy walczyć nie ma znaczenia. Mamy przed sobą jeden cel i musimy pokonać każdego. Na razie czeka nas ważny mecz we wtorek i wierzę, że dzięki pomocy kibiców go wygramy.
Rozmawiał Krzysztof Dąbrowa
Komentarze