Šinágl: Było widać naszą przewagę i zmęczenie sanoczan
Petr Šinágl był wyróżniającym się zawodnikiem w piątkowym spotkaniu z Ciarko PBS Bank STS Sanok. Jego zespół, Comarch Cracovia wygrała po rzutach karnych 3:2.
- Zagraliśmy dobrze w obronie, później było widać naszą przewagę i zmęczenie zawodników Sanoka. W rywalizacji prowadzimy tylko 2:1, a gra się do czterech zwycięstw - mówił po meczu motor napędowy Comarch Cracovii.
- To był bardzo wyrównany mecz, dużo niedokładności z obydwu stron. To jest play-off także żadna drużna nie chce tego przegrać. Myślę, że karne to loteria, a my mieliśmy więcej szczęścia. Lepiej je po prostu wykonywaliśmy, a "Radzik" w bramce spisywał się pewnie. Zagraliśmy dobrze w obronie, później było widać naszą przewagę i zmęczenie zawodników Sanoka - mówił po meczu Petr Šinágl.
W meczu padły dwie kuriozalne bramki, najpierw po strzale Maksima Kartoszkina krążek po interwencji Radziszewskiego odbił się od Macieja Kruczka i wpadł do bramki a później wyrównał Patrik Svitana, który przy strzale złamał kija myląc tym zupełnie Jasona Missiaena.
- Taki jest po prostu hokej, krążek się odbił od naszego obrońcy i wpadł do bramki. Nasza bramka też była dość dziwna, wpadła po tym jak złamał się kij. Było 2-2 i zagraliśmy na pewno lepiej niż w drugim meczu w Krakowie - podsumował.
.
W karnych czeski napastnik raz pokonał Jasona Missiaena, za drugim razem mu się to nie udało. - Chciałem wystrzelić, ale krążek źle mi się ustawił i wyszło podanie do bramkarza. Na szczęście krążek w bramce ulokował Filip Drzewiecki, który przechylił szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Cieszę się, bo trener chciał abym strzelał trzeci raz, ale powiedziałem, żeby dał szansę komuś innemu i się udało - wspomina czeski zawodnik.
Dzisiaj o 18:30 czwarte starcie, które będzie transmitować TVP Sport.
- Jest to play-off i tylko 2-1 a gra się do 4 zwycięstw. Połowę planu już wykonaliśmy. Dzisiaj musimy zagrać jeszcze lepiej - zakończył Šinágl.
Komentarze