Kolejne zwycięstwo Comarch Cracovii
Comarch Cracovia kontynuuje zwycięską serię, wygrywając na własnym lodowisku 6:3 z Nestą Mires Toruń. Zwycięstwo podopiecznych Rudolfa Rohačka ani przez moment nie było zagrożone, choć w końcówce spotkania goście w odstępie kilku sekund strzelili dwa gole.
W drużynie Comarch Cracovii nie zagrał Rafał Radziszewski, który odpoczywał przed niedzielnym starciem z GKS Tychy. Zabrakło także Dawida Maciejewskiego, narzekającego na uraz pleców. Z kolei w ekipie Nesty Mires Toruń nie wystąpił jeszcze nowy nabytek Jaroslav Šaršok. Zabrakło również byłego zawodnika Cracovii Marcina Wiśniewskiego. - Marcin ma kontuzję stawu skokowego. Wkradło się zapalenie i lekarz zalecił mu tydzień odpoczynku - wyjaśnił II trener torunian Marek Górecki.
Wynik spotkania już w 5. minucie otworzyli gospodarze, ktorzy rozmontowali obronę przyjezdnych, a autorem gola był Maciej Urbanowicz. W kolejnych minutach obie drużyny prowadziły otwartą grę, a pierwszoplanowymi postaciami byli bramkarze, którzy kilkukrotnie uratowali swe drużyny przed stratą gola. Bardzo dobrze w bramce "Pasów" spisywał się Michael Łuba, który popisał się kilkoma udanymi interwencjami.
W 18. minucie Cracovia podwyższyła na 2:0: Damian Kapica podał do Filipa Drzewieckiego, ten dograł zza bramki do nadjeżdżającego Damiana Słabonia, który z bliska pokonał golkipera gości. Minutę później "Pasy" prowadziły już trzema bramkami. Zdobywcą gola byłPetr Šinagl, który objechał toruńską bramkę i tuż przy prawym słupku wpakował krążek do siatki obok bezradnie interweniującego Plaskiewicza.
W drugiej odsłonie obraz gry się nie zmienił - Cracovia atakowała, a Nesta wyprowadzała kontry. Cztery minuty po rozpoczęciu gry kolejnego gola dla miejscowych zdobył Marek Wróbel. Napastnik czwartej formacji ładnym zwodem minął obrońców i strzałem między parkanami umieścił krążek w siatce. - Cała formacja zagrała dobrze forczekingiem. Dostałem krążek na kij i pozostało mi jedynie strzelić między nogami bramkarza - skomentował Marek Wróbel.
W 27. minucie torunianie zdobywają swoje pierwsze trafienie w meczu. Strzelcem bramki był dobrze znany w Krakowie Bartosz Fraszko. Były gracz Cracovii popędził prawą stroną i uderzył na bramkę, a krążek prześlizgnął się pod parkanem Łuby, który w tej sytuacji mógł zachować się lepiej. Była to jednak w zasadzie jedyna wpadka młodego bramkarza w tym meczu. - Był to mój błąd, nawet nie wiem jak to wpadło, gdyż wszystko działo się bardzo szybko. Ten gol obciąża moje konto, ale jak to bywa w hokeju, trzeba szybko się pozbierać by nie stracić kolejnych bramek i nie osłabić drużyny - przyznał po meczu Michael Łuba.
Chwilę później gospodarze znów podwyższają prowadzenie, a ładnym strzałem popisał się Patrik Svitana. W trzeciej odsłonie do głosu doszli goście. Wprawdzie szóstą bramkę dla Cracovii zdobył Karol Kisielewski, ale chwilę później na lodzie zaczęły dziać się dziwne - z perspektywy kibiców w Krakowie - rzeczy. W bramce Cracovii zameldował się Robert Kowalówka, ale już po chwili musiał wyciągać krążek z siatki.Mocnym strzałem w samo okienko spod niebieskiej popisał się Krzysztof Kantor, a już osiem sekund (!) później przyjezdni za sprawą Jarosława Dołęgi ponownie umieścili krążek w bramce "Pasów".
Mimo nie najlepszej końcówki, krakowianie nie zwalniają tempa i po raz dziesiąty z rzędu dopisują w tabeli trzy punkty. A już w niedzielę podopiecznych Rudolfa Rohačka czeka pojedynek na szczycie z GKS Tychy.
Powiedzieli po meczu:
Marek Górecki, II trener Nesty Mires Toruń: Gramy troszkę inny hokej i o inne cele. W tym sezonie chcemy utrzymać się w ekstralidze, choć nie wiemy czy w ogóle ktoś z niej spadnie. Chcemy pozostać w lidze, a nawet spróbować powalczyć o czołową ósemkę i grę w play-off. Dziękuję drużynie za grę do końca. Wpajamy zawodnikom grę od pierwszej do ostatniej minuty, a oni starają się to realizować. Nie zmienia to jednak faktu, że personalnie mamy inną drużynę niż Cracovia.
Rudolf Rohaček, trener Comarch Cracovii: Cieszy mnie dzisiejsze zwycięstwo. Od początku graliśmy pressingiem i chcieliśmy zamknąć przeciwnika w jego tercji. To nam się udało, choć były też przestoje w naszej grze. Nie wszystko było optymalne w naszym wykonaniu. W trzeciej tercji szkoda straconych dwóch bramek. Trzeba grać odpowiedzialnie do końca.
Comarch Cracovia - Nesta Mires Toruń 6:3 (3:0, 2:1, 1:2)
1:0Maciej Urbanowicz - Patryk Wajda, Grzegorz Pasiut (04:32)
2:0Damian Słaboń - Filip Drzewiecki, Damian Kapica (17:02, 5/4),
3:0Patrik Svitana - Petr Šinágl, Krystian Dziubiński (18:42),
4:0Marek Wróbel (23:29),
4:1Bartosz Fraszko - Mariusz Kuchnicki (26:59, 5/4),
5:1Petr Šinágl (28:03),
6:1Karol Kisielewski - Marek Wróbel (54:18),
6:2Krzysztof Kantor - Jacek Dzięgiel, Alaksandr Zacharanka(56:47, 5/4),
6:3Jarosław Dołęga - Piotr Huzarski (56:55).
Sędziowali: Paweł Meszyński (główny) - Maciej Byczkowski, Grzegorz Cudek (liniowi).
Minuty karne: 12 - 6 (W tym kara techniczna 2 minuty).
Widzów: 1100.
Comarch Cracovia: Łuba (od 54:18 Kowalówka) - Rompkowski, Spady; Svitana (4), Dziubiński, Šinagl - Dąbkowski, Wajda; Urbanowicz, Pasiut, Guzik (6) - Noworyta, Kruczek; Drzewiecki, Słaboń, Kapica - Dutka, Paczkowski; Kisielewski, Wróbel (2), Domogała.
Trener: Rudolf Rohaček
Nesta Mires Toruń: Plaskiewicz (od 53:35 Bojanowski) - Zacharanka, Kantor (2); Kalinowski, Dzięgiel, Husak - Lidtke (2), Żylinski; Strużyk, Kuchnicki, Fraszko - Huzarski, Skólmowski; Dołęga, Winiarski, Bomastek oraz Hejka, Chrzanowski, Pieniak.
Trener: Oleg Małaszkiewicz
Komentarze