Orlik wrócił z dalekiej podróży
Mecz w Opolu miał bardzo dramatyczny przebieg. Przez pierwsze dwie tercje to Orlik grał, a Podhale strzelało bramki, dlatego gdy na tablicy wyników po drugiej odsłonie spotkania widniał wynik 0:3 to większość kibiców straciła już wiarę w zdobycie choćby punktu w tym spotkaniu. Na szczęście nadziei na odwrócenie losów tego meczu nie stracił trener i zawodnicy, którzy na trzecią tercję spotkania wyszli bardzo zmotywowani.
Podhale zagrało mądrze taktycznie, wykorzystują wszystkie błędy gospodarzy. Nie bez znaczenia pozostawał również forma Onreja Raszki, który wielokrotnie ratował swój zespół przed utratą gola, murując bramkę na całe dwie tercje.
Wiarę w zwycięstwo przywróciła bramka zdobyta w 42 minucie przez Dakotę Klechę, który z bliska pokonał Raszkę. Orlik poszedł za ciosem i przycisnął nowotarżan. W 47 minucie kontaktowego gola zdobył Alex Szczechura, który ponownie wlał nadzieję w serca opolskich kibiców. Dzięki determinacji i naprawdę dobrej grze gospodarzy zasłużenie doprowadzili do wyrównania w 55 minucie. Gola zdobył kapitan Orlika Sebastian Szydło, który dołożył kij do strzału Michala Korenki. Na zdobycie zwycięskiej bramki zabrakło Orlikowi czasu. Dogrywka również nie przyniosła rezultatu, choć obie drużyny miały kilka okazji na zdobycie gola. We wtorkowy wieczór górowali bramkarze.
Dopiero w rzutach karnych lepszy okazał się Orlik. Duże znaczenie miał fakt, iż Michael Cichy nie pomylił się w swojej pierwszej próbie i dał kibicom chwilę wytchnienia. W drużynie Podhala błędu nie popełnił Jaro Jokila. Następnie mieliśmy serię udanych interwencji Franca Slubowskiego i Ondreja Raszki. Dopiero w szóstej kolejce zwycięski strzał oddał Michael Cichy, dając Orlikowi dwa bezcenne punkty.
- Na własnej skórze przekonaliśmy się jak hokej bywa nieobliczalny. Przegraliśmy na własne życzenie, ale trzeba też oddać Orlikowi, że potrafił podnieść się z kolan, potwierdzając tym samym że jest dobrym zespołem. W moim przekonaniu kluczowa była ta pierwsza przez nas stracona bramka na samym początku tercji trzeciej – ocenił szkoleniowiec Podhala, Marek Ziętara.
- Uważam, że w całym spotkaniu prezentowaliśmy się całkiem nieźle. W pierwszych dwóch tercjach byliśmy jednak szalenie nieskuteczni, czego z kolei nie można powiedzieć o Podhalu, które niemiłosiernie nas kontrowało. Wreszcie szczęście zaczęło się do nas uśmiechać w tercji trzeciej, z czego skorzystaliśmy – podsumował trener Orlika, Jacek Szopiński.
Orlik Opole - TatrySki Podhale Nowy Targ 4:3 (0:1, 0:2, 3:0, d. 0:0, k. 2:1)
0:1 Filip Wielkiewicz - Bartłomiej Neupauer (09:41)
0:2 Jarmo Jokila - Krzysztof Zapała (27:06)
0:3 Bartłomiej Neupauer (31:05)
1:3 Dakota Klecha - Maciej Rompkowski – Jewhen Łymanski (42:33)
2:3 Alex Szczechura - Branislav Fabry – Michael Cichy (46:10)
3:3 Sebastian Szydło - Michal Korenko - Szymon Marzec (54:29, 5/4)
4:3 Michael Cichy 65:00 (decydujący rzut karny)
Sędziowali: Janusz Strzempek - Sebastian Adamoszek, Dariusz Pobożniak.
Minuty karne: 8 - 14 min.
Strzały: 45:21 (17:5, 13:9, 10:4 - 5:3)
Widzów: 600
Orlik: Slubowski - M. Stopiński, Sznotala; F. Stopiński, Szydło, Marzec – Bychawski, Sordon; Szczechura, Cichy, Fabry – Korenko, Kostek; Klecha, Rompkowski, Łymanski- Obrał, Dolny; Zwierz, Korzeniowski, Gawlik. Trener: Jacek Szopiński.
Podhale: Raszka – Haverinen, Jaśkiewicz; Jokila, Zapała,Tapio – Tomasik, Ałeksiuk; Gruszka, Bryniczka, Wronka - Łabuz, Mrugała; M. Michalski, Neupauer, Wielkiewicz – Różański,Wojdyła; Zarotyński, Olchawski, P. Michalski. Trener: Marek Ziętara.
Komentarze