Zwycięstwo jak ze snu
Nie opadły jeszcze emocje po wczorajszym sensacyjnym zwycięstwie Unii Oświęcim nad GKS Tychy (6:2). Biało-niebiescy zaskoczyli tyszan i wylali na ich głowy kubeł zimnej wody.
Jednym z ojców zwycięstwa był Przemysław Witek, który obronił 43 z 45 strzałów. Najwięcej pracy miał w trzeciej odsłonie, kiedy to trójkolorowi zepchnęli oświęcimian do głębokiej defensywy i zdobyli oba gole. Najpierw precyzyjnym uderzeniem z nadgarstka popisał się Josef Vitek, a później w zamieszaniu podbramkowym najsprytniej zachował się Mateusz Bepierszcz, który poprzednie dwa sezony spędził właśnie w grodzie nad Sołą.
– To był dla nas trudny okres. Odczuwałem spore zmęczenie i kilka razy nawet nie widziałem, gdzie wylądował krążek. Jednak po zdobyciu szóstej bramki odzyskałem wigor – zaznaczył Witek, który w swojej karierze występował także w barwach GKS-u Tychy. – Całe moje sportowe życie to oświęcimsko-tyskie pojedynki. Jak grałem w Tychach, to sprężałem się na Unię. I odwrotnie. Ale muszę przyznać, że - z uwagi na okoliczności - dzisiejszy mecz zapamiętam na długo.
„Bij mistrza”
O losach spotkania całkowicie przesądziło trafienie Mateusza Adamusa, który na trzy i pół minuty przed końcem regulaminowego czasu gry dobił do pustej bramki strzał Sebastiana Kowalówki.
– Chcieliśmy się dobrze zaprezentować na tle mistrza Polski i sprawić niespodziankę. By tak się stało, musieliśmy przede wszystkim dobrze zagrać w destrukcji – podkreślił 28-letni skrzydłowy.
Oświęcimianom pomógł system 1-2-2, który skutecznie uprzykrzał życie tyskim napastnikom. – Trener dobrze nas ustawił, bo rozbijaliśmy ataki rywali już w tercji neutralnej, a gdy nadarzała się okazja wyprowadzaliśmy kontry – wyjaśnił Adamus.
I dodał: – Ważne było również to, że szybko udało nam się strzelić kilka bramek, które miały wymierny wpływ na dalszy przebieg meczu. Przy stanie 5:0 skupiliśmy się już na zabezpieczeniu tyłów. Ostatecznie wygraliśmy 6:2 i jesteśmy szczęśliwi. Nie śniliśmy nawet o takim rezultacie.
Biało-niebiescy w piątek zmierzą się na wyjeździe z Naprzodem Janów. Na starcie z ekipą dowodzoną przez Waldemara Klisiaka pojadą jako lider Polskiej Hokej Ligi.
Komentarze