Sensacja w Oświęcimiu. "Złote" trzy punkty Unii (WIDEO)
Takiego scenariusza spotkania nie spodziewali się nawet najwięksi optymiści. W rozgrywanym awansem meczu 17. kolejki PHL Unia Oświęcim pokonała GKS Tychy 6:2 i przynajmniej do piątku będzie liderem rozgrywek.
Przed meczem biało-niebiescy z wielkim respektem wypowiadali się o rywalu. – To będzie niezwykle trudne spotkanie. Wiemy, że zarówno dla nas, jak i dla kibiców jest to mecz, w którym trzeba się poświęcić i wykorzystać wszystkie szanse, które się nadarzą – mówił Sebastian Kowalówka, napastnik Unii.
Trzeba przyznać, że oświęcimianie błyskawicznie przeszli od słów do czynów i już w 3. minucie otworzyli wynik spotkania. Na listę strzelców wpisał się Radim Haas, który po podaniu Macieja Szewczyka, strzałem z pierwszego krążka zaskoczył Kamila Kosowskiego.
Tyski golkiper w 16. minucie opuścił swój posterunek, robiąc miejsce Štefanowi Žigárdy'emu. Wcześniej skapitulował jeszcze dwukrotnie po uderzeniach Marka Modrzejewskiego i Macieja Szewczyka. – Trener Jiří Šejba szukał nowego impulsu, dlatego poprosił o czas, a następnie zdecydował się na zmianę bramkarza – wyjaśnił jego asystentKrzysztof Majkowski.
Ale tyszanie wciąż grali niemrawo i bez wewnętrznego przekonania. Swoje szanse mieli Marcin Kolusz i Josef Vitek, ale nie zdołali znaleźć sposobu na Przemysława Witka.
Szli za ciosem
Z kolei oświęcimianie rozkręcali się z minuty na minutę i po pierwszej tercji mogli prowadzić nawet 5:0, ale rzutu karnego nie wykorzystał Artur Budzowski, a na 7 sekund przed końcem pierwszej tercji Radim Haas po genialnym podaniu Macieja Szewczyka, fatalnie przestrzelił.
– Owszem mieliśmy jeszcze kilka sytuacji, ale i tak byliśmy usatysfakcjonowani z faktu, że zeszliśmy na pierwszą przerwę przy wyniku 3:0. Te bramki ustawiły mecz– przyznał Mateusz Adamus, skrzydłowy pierwszej formacji.
Na początku drugiej tercji czwartego gola dla oświęcimian zdobył Wojciech Wojtarowicz. 34-letni skrzydłowy wykorzystał błąd Maksima Kartoszkina, który w tercji neutralnej zgubił krążek i w sytuacji sam na sam ze Štefanem Žigárdym popisał się precyzyjnym uderzeniem w okienko.
Przebudzenie
Z biegiem minut tyszanie zaczęli podkręcać tempo i zamykali rywali w ich tercji, ale Unia świetnie się broniła i miała wsparcie w osobie Przemysława Witka.
Krótko przed końcem drugiej tercji nerwy puściły Jakubowi Witeckiemu i za atak kijem trzymanym oburącz powędrował na ławkę kar. Unia wygrała wznowienie i zanim tyszanie się zorientowali, Jan Daneček z najbliższej odległości wpakował krążek do ich bramki.
Trójkolorowi próbowali jeszcze wrócić do meczu – przycisnęli i zepchnęli gospodarzy do głębokiej defensywy. Efektem takiego stanu rzeczy były dwa trafienia. W 45. minucie sposób na Przemysława Witka znalazł Josef Vitek, a pięć minut później Mateusz Bepierszcz. Jednak na więcej nie było już ich stać.
Na trzy i pół minuty przed końcową syreną oświęcimianie postawili kropkę nad "i", gdy uderzenie Sebastiana Kowalówki dobił Mateusz Adamus.– Trener zawsze powtarza nam byśmy szli za akcją, bo jest spore prawdopodobieństwo, że nadarzy się okazja do dobitki. A tak właśnie było w tym przypadku– zaznaczył "Bercik".–Po zdobyciu tej bramki było już niemal jasne, że pokonamy silniejszego kadrowo rywala. Sensacja stała się faktem.
Powiedzieli po meczu:
Krzysztof Majkowski, drugi trener GKS Tychy: – Powiem krótko: dostaliśmy od rywali zimny prysznic. Gratulacje dla trenera i zawodników.
Josef Doboš, trener Unii: – Chłopcy byli bardzo dobrze przygotowani do tej konfrontacji. Po słabszym spotkaniu z Orlikiem Orlikiem dziś przez dwie tercje grali praktycznie bezbłędnie. To są dla nas złote trzy punkty, choć muszę przyznać, że po konfrontacji z mistrzem Polski cieszylibyśmy się nawet z jednego oczka.
Jeśli będziemy grać tak, jak dzisiaj, to jestem spokojny o nasz udział w czołowej szóstce.
Unia Oświęcim – GKS Tychy 6:2 (3:0, 2:0, 1:2)
1:0 – Radim Haas – Maciej Szewczyk, Damian Piotrowicz (02:24),
2:0 – Marek Modrzejewski – Peter Tabaček, Sebastian Kowalówka (09:26),
3:0 – Maciej Szewczyk – Lubomir Vosatko,Radim Haas(15:31, 5/4),
4:0 – Wojciech Wojtarowicz – Peter Tabaček (20:46),
5:0 – Jan Daneček – Wojciech Wojtarowicz, Lukáš Popela (39:55, 5/4),
5:1 – Josef Vitek – Maksim Kartoszkin, Marcin Kolusz (44:33, 5/4),
5:2 – Mateusz Bepierszcz – Mateusz Bryk, Michał Kotlorz (49:58),
6:2 – Mateusz Adamus – Sebastian Kowalówka (56:27).
Sędziowali: Przemysław Kępa (główny) – Robert Długi, Mateusz Niżnik (liniowi).
Minuty karne: 10 -12.
Widzów: ok. 1000.
Unia: Witek – Vosatko (2), Bezuška; Adamus, Tabaček (2), S. Kowalówka – Gabryś, Modrzejewski (2); Wojtarowicz, Daneček, Budzowski – Popela, Gębczyk; Piotrowicz, Haas, Szewczyk – Paszek, Wanat (2), Malicki (2).
Trener: Josef Doboš.
GKS Tychy: Kosowski (od 15:32 Žigárdy) – Bryk, Kotlorz; Kogut, Kartoszkin (2), Kolusz – Kolarz, Ciura; Witecki (4), Galant, Bagiński – Pociecha, Hertl; Łopuski, Rzeszutko, Kuzin (4) –Bepierszcz, Kalinowski, Komorski (2) oraz Jeziorski i Vitek.
Trener: Jiří Šejba.
Komentarze