Kowalówka: Chcę grać tak, jak w Cracovii
O powrocie do macierzystego klubu, trzech latach spędzonych w Cracovii i kryzysie trapiącym polski hokej rozmawiamy z Sebastianem Kowalówką, skrzydłowym Unii Oświęcim i reprezentacji Polski.
HOKEJ.NET: - Co zdecydowało o tym, że podpisałeś kontrakt z Unią Oświęcim, bo na pewno nie były to względy finansowe. Z tego co wiem oferta STS-u Sanok była w tym aspekcie korzystniejsza.
- To prawda. Dlaczego Unia? Cóż, miałem już dość tułaczki i chciałem zostać w domu. Akurat tak się złożyło, że niedawno wybudowałem dom i chciałbym się do niego zaraz wprowadzić. Gdybym poszedł do Sanoka, to musiałbym przełożyć ten moment o kolejny rok. Oświęcimski klub powolutku staje na nogi i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
Prezes Ryszard Skórka długo Cię przekonywał?
- Długo. Kontrakt skończył mi się z końcem marca i w zasadzie od tego momentu szukałem dla siebie miejsca. Jestem zadowolony, że udało nam się dojść do porozumienia, choć wiem, że w klubie się nie przelewa. Hokej jest niezwykle drogim sportem. Sprzęt, wyjazdy – to wszystko kosztuje. Możemy żałować, że sponsorzy omijają tę piękną dyscyplinę szerokim łukiem.
Z Unią związałeś się kontraktem do końca sezonu?
- Tak. kontrakt obowiązuje do końca marca. Zobaczymy, jak wszystko się ułoży. Wiem, że prezes szuka pieniędzy i chce, żeby wszystko tutaj dobrze funkcjonowało.
Przez trzy sezony występowałeś w Comarch Cracovii, z którą zdobyłeś mistrzostwo, Puchar i Superpuchar Polski. W 153 ligowych spotkaniach zdobyłeś 151 punktów, ale szefostwo „Pasów” nie przedłużyło z Tobą kontraktu. Dlaczego?
- Dobre pytanie.
Ze słów Rudolfa Roháčka, które wypowiedział na łamach „Dziennika Polskiego” wynikało, że wspólnie z bratem Adrianem nie pasujecie do jego nowej koncepcji.
- Przyznam, że te słowa troszkę mnie zdziwiły. Nie słyszałem, żeby trener na mnie narzekał. W ostatnich dwóch sezonach byłem przecież w czołówce klasyfikacji kanadyjskiej swojej drużyny. Nie wiem, co się wydarzyło. Od trenera i prezesa otrzymałem jedynie informację, że Cracovia nie przedłuży ze mną kontraktu.
Na szczęście ten etap mam już za sobą. Koncentruję się wyłącznie na tym, co jest teraz. Mocno trenowałem w okresie przygotowawczym po to, aby w sezonie pokazać się z dobrej strony. Chcę grać tak dobrze, jak w Cracovii.
W Oświęcimiu możesz liczyć na podobną rolę. Trener Josef Doboš upatruje w Tobie jednego z liderów zespołu.
- Na pewno w Unii będę grał więcej niż w Sanoku i tym też się kierowałem przy podejmowaniu decyzji. Wiem, że do klubu z Podkarpacia dołączą wkrótce obcokrajowcy oraz gracze polskiego pochodzenia z Kanady i ze Stanów Zjednoczonych, zatem liczba minut spędzonych przeze mnie na lodzie byłaby mniejsza.
Mam nadzieję, że trener Doboš tak poustawia formacje, że będą one dobrze funkcjonować.
Wygląda na to, że zagrasz albo Janem Danečkiem, albo z Peterem Tabačkiem, czyli niezłymi - jak na polskie warunki - środkowymi.
- Zgadza się. Peter gra długo w polskiej lidze i radzi sobie w niej naprawdę nieźle. Z kolei Janek w poprzednim sezonie był według mnie liderem tego zespołu. Dobrze punktował, potrafił zarówno strzelić, jak i znakomicie dograć krążek. Myślę, że jak uda nam się zgrać, to będzie to nieźle funkcjonowało.
Z jakim numerem zagrasz w Unii? Twoja ulubiona „12” była w poprzednim sezonie w posiadaniu Wojciecha Wojtarowicza.
- „Wojtar” okazał się dobrym kolegą i oddał mi koszulkę z tym numerem (śmiech). Zresztą atmosfera w szatni jest naprawdę bardzo fajna. Z wieloma chłopakami znam się wiele lat. To na pewno duży plus.
Za nieco ponad miesiąc rozpoczyna się sezon ligowy. Na razie hasłem przewodnim jest rywalizacja tyszan z krakowianami, a także bieda w pozostałych klubach...
- Tak się złożyło, że są teraz dwa silne kluby, które są stabilne pod względem finansowym. Pozostałe muszą walczyć o swój byt i szukać pieniędzy wszędzie, gdzie się da. Chciałbym, aby w końcu hokej został doceniony. I przez media, i przez telewizję, aż wreszcie przez samych sponsorów. To najszybszy i najbardziej kontaktowy sport. Kibice również chcą go oglądać, co pokazały choćby mecze play-off oraz ostatnie mistrzostwa świata zaplecza elity.
Rozmawiał: Radosław Kozłowski
Komentarze