Josef Doboš: Jeszcze nie wszystko stracone
Hokeiści Unii Oświęcim przegrali dwa mecze w Tychach i są o krok od odpadnięcia z fazy play-off. W środę rywalizacja przeniesie się do grodu nad Sołą. – Przegraliśmy dwie bitwy, ale wojna wciąż trwa. Jeszcze nie wszystko stracone – przekonuje Josef Doboš, trener Unii.
Oba spotkania Unii z GKS miały wspólny mianownik. Tyszanie od samego początku mieli więcej z gry, a oświęcimianie skupieni przede wszystkim na uważnej grze w defensywie, szukali swoich szans w kontratakach. Pod bramką Štefana Žigárdy'ego kilka razy mocno się zakotłowało.
– Przez pewien czas graliśmy naprawdę dobrze, realizując założenia taktyczne. Mieliśmy też swoje sytuacje strzeleckie, ale zabrakło wykończenia. Z kolei rywale z chirurgiczną precyzją wykorzystywali nasze błędy – analizuje opiekun Unii, po czym zwraca uwagę na jeden z grzechów głównych swojego zespołu.
– Na każdego gola musimy dosłownie harować, a tracimy bramki w prostych okolicznościach. Na dodatek w dość krótkich odstępach czasu. Później, goniąc wynik, zbytnio się otwieramy, a nie muszę przypominać, że w fazie play-off ogromne znaczenie odgrywa dyscyplina taktyczna. Bez niej w starciu z silniejszym kadrowo rywalem nie można nawet myśleć o zwycięstwie – dodaje Doboš.
Problemem Unii były także gry w przewadze. Biało-niebiescy z dziewięciu takich prób wykorzystali tylko jedną. Bez echa nie może przejść także fakt, iż w sobotnim meczu stracili gola, gdy mieli na lodzie o jednego zawodnika więcej. To trafienie znacznie przybliżyło tyszan do wygranej.
Ekipa z Chemików 4 rozpoczęła dzisiaj przygotowania do kolejnego spotkania, które odbędzie się w środę o godzinie 18:00. – Zrobimy wszystko, by przeciągnąć tę rywalizację przynajmniej do czwartku. Jeszcze nie wszystko stracone – mówi szkoleniowiec oświęcimian.
Tyszanie nie ukrywają, że pojadą do grodu nad Sołą, aby wygrać po raz trzeci, a co za tym idzie wywalczyć przepustkę do półfinału. – Zrobiliśmy już dwa kroki w kierunku awansu i do pełni szczęścia pozostał nam już tylko jeden, ale za to najważniejszy. Chcemy zakończyć tę rywalizację już w środę. Zdajemy sobie sprawę z tego, że kropkę nad „i” ciężko jest postawić, ale jedziemy w dobrych nastrojach – twierdzi Krzysztof Majkowski, drugi trener tyszan.
Komentarze