Prezesi argumentują
W kwestii nowego regulaminu rozgrywek Polskiej Hokej Ligi zdania prezesów klubów są podzielone. Prezentujemy wypowiedzi Marka Stebnickiego (Polonia Bytom), Artura Januszyka (Aksam Unia Oświęcim) i Dariusza Domogały (HC GKS Katowice).
Fot. bytomski-hokej.pl
Marek Stebnicki, prezes Polonii Bytom: - To było pierwsze tak konstruktywne i tak owoce spotkanie. Ze strony każdego klubu padły pewne propozycje i co ważne - można było je skonfrontować z opiniami innych. Oczywiście należy pamiętać, że ostateczna decyzja i tak należy do zarządu Polskiego Związku Hokeja na Lodzie. Mam nadzieję, że działacze związkowi przy formułowaniu regulaminów zdecydują się na najlepsze i na najrozsądniejsze rozwiązania.
- Jeśli chodzi o kształt ligi, to w mojej ocenie w ostatecznym regulaminie nie powinien znaleźć się zapis o spadku. Stabilne działanie jest w tej chwili niezwykle potrzebne. Niektórzy uważają, że liga open całkowicie "zarżnie" 1. ligę, ale dla mnie takie argumenty są bezpodstawne. Hokej jest taką dyscypliną, którą należy promować na wielu poziomach.
- Obcokrajowcy? Wydaje się, że formuła "open" jest obecnie najlepszym rozwiązaniem. Z drugiej jednak strony uważam, że powinno się położyć większy nacisk na szkolenie młodzieży. Idealna formuła? Ligą zawodową powinny zająć się kluby, a związek szkoleniem najmłodszych.
Fot. Witold Saternus
Artur Januszyk, prezes Aksam Unii Oświęcim: - Mamy demokrację i nasz klub szanuję wolę większości. Nasze zdanie na temat zmian w regulaminie Polskiej Hokej Ligi różniło się od propozycji innych klubów. Przede wszystkim uważamy, że całkowite otwarcie ligi na obcokrajowców nie jest zbyt dobrym pomysłem. Dlaczego? Ponieważ ucierpi na tym nasza reprezentacja. Formuła "open" spowoduje, że w krótkim czasie spadnie liczba potencjalnych kadrowiczów. A przecież na dobru drużyny narodowej powinno zależeć każdemu. Poza tym, jest to jeden z głównych postulatów prezesa Polskiego Związku Hokeja na Lodzie Piotra Hałasika.
- Jeśli chodzi o nasze propozycje, to optowaliśmy za sześcioma zawodnikami zagranicznymi i czterema graczami do lat 23. Uważamy, że takie rozwiązanie byłoby najbardziej odpowiednie do obecnej sytuacji. Byliśmy również "za" niewliczaniem do limitu graczy z polskim rodowodem, takich jak Justin Chwedoruk czy Zane Kalemba, którzy po dwóch sezonach spędzonych w Polskiej Lidze Hokejowej mogli się stać pewnymi punktami naszej reprezentacji.
- Brak spadków? Takie rozwiązanie może całkowicie pogrzebać aspekt rywalizacji. Nie mówię tylko o najwyższej klasie rozgrywkowej, ale również o pierwszej lidze. Nie przekonuje mnie także idea "dzikiej karty". W związku z tym zagadnieniem nasuwają mi się dwa pytania. Co stałoby się wówczas, gdyby do wyścigu po nią wystąpiły dwa albo trzy kluby? I na jakich zasadach te wnioski byłyby rozpatrywane?
Fot. gieksiarze.pl
Dariusz Domogała, wiceprezes HC GKS Katowice: - Projekt PHL jest naprawdę dobry. Znam go trochę lepiej niż inni i wiem, że stworzyły go osoby, które od wielu lat mają styczność z ligami zagranicznymi. Dlatego prosiłem swoich kolegów prezesów o cierpliwość.
- Zacznę od braku spadków. Mówiąc o stabilnej lidze, to wydaje się to priorytetem. Przedstawiciele niektórych klubów mówią, że ten zapis zabije rywalizacje. Moje zdanie na ten temat jest odmienne, bo każdy będzie walczył o jak najwyższe miejsce. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest także "dzika karta". Ale oprócz wpłacenia 200 tysięcy złotych klub powinien spełniać także kryteria czysto sportowe i to powinno zostać sumiennie przypilnowane. Podobnie, jak szkolenie młodzieży i udział młodych zawodnikach w rozgrywkach polskiej ligi. Nie rozumiem czego niektóre kluby się tak boją. Młodzi gracze muszą przecież dostać szansę, by się rozwijać.
- Jeśli chodzi o sposób rozgrywania play-off, to najlepszą opcją wydaje się system 1-6 i rywalizacja do czterech zwycięstw. W Szwajcarii jest tak, że drużyny zajmujące wyższe miejsce po sezonie zasadniczym wybierają sobie rywala.
Play-offy do pięciu zwycięstw, to ewenement na skalę światową.Jeden z klubów może zagrać w fazie play-off nawet ponad 20 meczów, a to prawie połowa sezonu zasadniczego. Może stać się tak, że zespół, który wywalczył już awans będzie czekał na rywala nawet przez dwa tygodnie. To naprawdę nie mieści się w głowie.
- Chciałbym, żeby każdy z klubów miał stabilny budżet, dlatego kwota 2 milionów złotych na wszystkie aspekty związane z prowadzeniem klubu może dać gwarancję wprowadzi stabilizację. Oczywiście władze ligi będą miały wgląd w te dokumenty.
Komentarze